Przyszła prawdziwa jesień. Jak zobaczysz w mieście niską osóbkę opatuloną w „pelerynkę” przeciwdeszczową wielkości spadochronu – to ja. Ale...
Pańcia była zajęta podziwianiem krajobrazu. Ja także rozglądałem się na boki. Aż nagle, po drugiej stronie ulicy zobaczyłem potwora! Sierść mi stanęła dęba na ten widok. Toż to najprawdziwszy pies! W całej okazałości! I to tego ogromny! Miał mniej więcej metr długości, wąsy, sterczące trójkątne uszy i okrągłe oczy. Do tego gęstą sierść w dziwnym ubarwieniu, które napawało mnie lękiem – biało-rude. Miał też długi ogon, który zdawał się żyć własnym życiem.
- Co ty taki wielki? – spytała Pańcia.
Lubisz kocie historie? Przeczytaj w takim razie jeszcze te:
PS2. Pamiętaj, że zawsze możesz zapisać się do mojego newslettera. Poruszam tam tematy planowania, organizacji oraz dobrego życia i polecam różne fajne rzeczy związane z życiem po swojemu > To coś dla mnie! Zapisuję się
w koncu moj kicius sie doczekal, przeczytal razem ze mna i kazal mi komentarz zostawic, ozywiscie zeby pan kot nie byl smutny :D
OdpowiedzUsuńPan kot cieszy się niezmiernie ;)
Usuń