Od rana coś o mnie gadają. Moja Pani mówi, że wcale nie muszę być dziewczynką. Może jestem chłopcem. Ale co ona tam wie. Nie zna się i tyle. Czuję się tak samo jak zwykle. Ciekawe, co by pomyślała, jakbym jej powiedziała, że jest chłopcem. Pewnie by mnie wyśmiała. To samo ja zrobiłam, gdy mi tak pierwszy raz powiedziała. Ale ona stwierdziła, że tak tylko sobie miauczę i tyle. Jak zawsze. W ogóle mnie nie rozumie.
Dali mi jeść. I znów coś mówią o tym, że to może być mój ostatni posiłek, jako dziewczynki. Ja ich kompletnie nie rozumiem. Zjem, umyję się i idę spać. Nie będę ich więcej słuchać. Koniec z tym.
Moja Pani mnie podniosła i obudziła. Ale udaję, że śpię, bo nie chcę, żeby znów zaczęła wymyślać. Ale ona mną potrząsa. Otworzę jedno oko.
To był błąd. Teraz wie, że nie śpię. Ech...
Mówi, że idziemy na spacer. Ojej! Zakładamy szelki. Bardzo lubię moje szelki. Aczkolwiek trochę ją pomęczę i nie dam się tak łatwo.
Po kilku minutach ładnie włożyłam głowę do środka, a potem łapki. Pochwaliła mnie.
Wyszliśmy w inną stronę niż zwykle. Dlaczego minęliśmy mój park? I co z drzewami? Czemu nie mogę iść na drzewa? Chcę... Iść... Na... Drzewa!!!
Włożyła mnie do torebki. To by było na tyle z drzew. Poszliśmy w jakieś dziwne miejsce. Nigdy tu nie byłam. Jakieś budynki. Tylko budynki. I... Drzewo! Chcę na drzewo!
Ups.
Prawie wypadłam z torebki. Ale opłacało się. Mogę iść na drzewo. Kocham drzewa.
Ściągnij mnie! No ściągnij mnie! Nie wejdę więcej na drzewo, ale mnie ściągnij. Nie patrz się tak. Zrób coś...
Wzięła mnie na ręce. I chciała otworzyć jakieś drzwi. Ale zamknięte. Mogłam sobie znów pochodzić po ziemi. Tylko znów nie ma drzew...
Mówi, że przyjechała pani weterynarz. Ciekawe co to. Do czego to może służyć?
Weszliśmy przez te zamknięte drzwi. Moja Pani znów mówi, że nie wie, czy jestem chłopcem, czy dziewczynką. Oooo. Położyła mnie na stole, koło pani weterynarz. Może służy to do miziania po brzuszku?
Grzecznie leżałam, ale ona mnie nie miziała po brzuszku... Szkoda. Nie będę dłużej leżeć. Idę sobie stąd.
Gdy wstałam i chciałam iść, moja Pani mnie przytuliła. A pani weterynarz powiedziała, że jestem chłopcem.
Oj.
Ps. Historia prawdziwa. Niech będzie zachęceniem do pójścia do weterynarza, jak tylko dostanie się zwierzaka.
ŚMIECHŁEM :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńHahaha świetnie opisałaś to! :D Akcja "drzewo" jest do zapamiętania :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Tak Po Prostu BLOG :)
każda akcja w wykonaniu Kota jest warta do zapamiętania :D
UsuńŚwietne są te wpis z kociej perspektywy :)
OdpowiedzUsuńkocia perspektywa jest po prostu inna :D
Usuń