W poprzednich odcinkach: dwa koty wybrały się na przejażdżkę do wujka kota. W tle cały czas słychać było o świętach, ale nikt ich nie widział. Po przerwie na zabawę, wszystkie trzy ruszają w drogę. Fifi staje się bardzo rozmowna. Wykłóca się o swoje. Wszyscy wysiedli z auta i weszli do mieszkania. W ostatnim momencie wszystkie zobaczyły babcię-babcię. Co z tego wyniknie? Czytajcie dalej.
Wujek Kot
- Babcia-babcia - cieszę się. Idę się do niej przywitać. Pomiziałem się i stanąłem koło lodówki. Ona wie, czego mi trzeba. Dała plasterek pysznej szyneczki. Tak wiem, to złe. Ale ja tak kocham babcię-babcię, że z przyjemnością jem szyneczkę do niej.
Chciała mnie pogłaskać, ale się nie dałem. No dobra, chwilę się dałem. Potem poszedłem pozwiedzać, przywitać się z dziadkiem-babciem i wskoczyłem na moją szafę. To świetny punkt obserwacyjny. Spędziłem tam trzy czwarte świąt. Naprawdę.
Fifi
Babcia-babcia. Pamiętam ją. Dała mi wodę do miseczki. Pogłaskała. Od razu się ją lubi. Nie da się nie lubić babci-babci.
Poszłam pozwiedzać mieszkanie. Kiedyś już tu byłam. Czuję to. Pooglądałam wszystkie zakamarki. Wskoczyłam na parapet. Widziałam, że na szafie śpi wujek kot, ale nie wiedziałam, jak do niego wskoczyć. Spróbuję to zrobić później. Na razie muszę wszystko pooglądać.
Odwiedziłam kuchnię. Babcia ma dużą, nie to, co mama. W domu nie ma miejsca, a u babci jest. Pooglądałam podłogę. Weszłam za szafkę i powąchałam ją. Wyszłam. Zobaczyłam, że u babci na podłodze, na takich fajnych drewnianych podkładkach (idealne do ostrzenia pazurków) stoją garnki. Musiałam do nich podejść. Niestety, wszystkie były przykryte, ale wydobywały się z nich piękne zapachy.
Kuchnia to moje ulubione miejsce u babci-babci.
Toffi
Położyłem się na butach. Nie widać mnie. A jak mnie nie widać, to mnie tu nie ma.
Wujek Kot
Fifi jest śmieszna. Dała radę wskoczyć na parapet, a nie potrafi na szafę. No cóż, szafa jest moja i nie będzie mi tu dzieciak włazić.
Muszę iść zobaczyć, co jest w kuchni. Może znów dostanę szyneczki?
Poszedłem, ale nie zwracali na mnie uwagi. Wskoczyłem więc na lodówkę, a potem na półkę. Nagle wszyscy mnie zauważyli.
- Kocieł, złaź - powiedziała ciocia-babcia.
- Niech sobie siedzi. - Tylko jedna osoba mogła powiedzieć tak mądre zdanie. Babcia-babcia. To kobieta anioł, ideał, bogini, matka wszelkiego stworzenia, opiekunka bezbronnych, maszynka do kochania... Och... Rozmarzyłem się. I spadłem. Zdarza się. Dla babci wszystko.
Fifi
Wujek kot robi dziwne rzeczy. Ja tam pomagam w przygotowaniach. Pilnuję stołu. Pilnuję jedzenia. Jestem grzeczna, bo wiem, że Mikołaj wszystko widzi.
Toffi
Mówiłem, że jak nie widać, to nie ma.
A może jednak jest...
- Tofinku, chodź do mamy - ktoś mówi do mnie. Mogę się domyślić kto to. Nawet bez otwierania oczu.
Czuję, że bierze mnie na ręce. Jestem naprawdę przerażony. Nie chcę nigdzie iść, chcę do mojego domu. Mamo, weź mnie do mojego domu...
Mama mnie tuli, głaska i uspokaja. Gdy tak się chowam w jej ramionach, jest dobrze. Ale i tak się boję. Boję się samego strachu. Naprawdę. Nie wiem, dlaczego tak jest, ale bardzo się boję wszystkiego.
Tak bardzo, że uciekam.
Znalazłem miejsce pod ławą. Tam będzie dobrze. Ale... co to? Można wejść dalej, za szafę. Idę powolutku. A tam zakręt. Teraz na pewno mnie nie znajdą...
- Toffi - woła mnie mama.
- Zostaw go - mówi tata.
- Gdzie jest? - pyta ciocia-babcia.
- Za meblościanką.
Tak, tu jestem bezpieczny.
Siedziałem tak sobie już bardzo długo. Widocznie na tyle długo, by mama się przejęła. Poszła z drugiej strony i z pomocą latarki patrzyła, gdzie jestem. Mrugnąłem do niej. Uspokoiła się i dała mi spokój.
Wujek Kot
- Gdzie Toffi - pytam Fifi.
- Nie wiem - mówi.
- Ty się nim przejmujesz w ogóle?
- Tak, ale nie wiem, gdzie jest. On lubi się chować.
Idę szukać. Wiem, gdzie jest. Za szafą. Tam, gdzie ja się chowałem, gdy byłem młodszy. Wyjdzie, też zawsze wychodziłem.
Fifi
Zawsze to moja wina i na mnie krzyczą. Ale fakt jest taki, że Toffi się wszystkiego boi, a ja sama go nie upilnuję. Tylko mama mnie nie wini.
- Siedzi tam już bardzo długo... - mówi mama. - Wyciągnijmy go.
- Jak? - pyta tata.
Też mnie to ciekawi. Sam na pewno nie wyjdzie. Znam mojego braciszka.
- Odkurzaczem?
- Możemy spóbować.
Toffi
Słyszę odkurzacz. O nie, on idzie w moją stronę. Widzę go. Cofam powolutku. Czuję coś dziwnego. Chyba ściana. Nie wyjdę. Nie chcę wychodzić.
Łapie mnie czyjaś ręka. Zaparłem się i nie dałem się wyciągnąć. Odkurzacz przeszedł z tej strony, ale już się go nie boję. Wolę to, niż wyjść zza szafy.
- Niech sobie siedzi. Po kolacji go wyciągniemy - mówi babcia-babcia. - Nic mu tam nie jest - uspokaja.
To prawda, nic mi nie jest. Jest mi ciepło, dobrze i bezpiecznie. Zostawcie mnie tu.
Fifi
Mama, ciocia-babcia, babcia-babcia i tata zaczęli szykować kolację. Mówią, że po kolacji przyjdzie Mikołaj.
Zajęłam sobie miejsce przy stole. Dostałam duży talerz. Toffi dalej śpi za szafą, a Wujek Kot woli swoją szafę. A ja jestem grzeczna i kulturalna. Siedzę z moimi człowiekami.
Na stole powoli pojawiają się potrawy. Niektórych zapachów nie znam. To coś nowego, ale księżniczki jedzą wszystko. Więc będę jadła wszystko.
- Fifusia, ty masz w kuchni swoje jedzenie - mówi mama.
- Siedzę tu, z wami - odpowiadam.
- Chodź, pokażę ci, gdzie masz talerzyk - woła mama.
- Będę jadła z wami - oznajmiam.
- Ech, siedź sobie, skoro tak chcesz - odpuszcza.
Dziwne rzeczy zaczynają się dziać. Babcia-babcia mówi, że dzielą się opłatkiem i składają sobie życzenia. Mi mama też chciała dać opłatek, ale nie podobał mi się. Wolę moje mięsko.
Wujek Kot
Po kolacji, jak zwykle wychodzą. Zostaje babcia-babcia i dziadek-babcia. Szykują prezenty. Pewnie Mikołaj im zostawił. Nic dziwnego, bo jest tyle kotów (i dzieci...) na tym świecie, że nie sposób dać wszystkim na raz.
Pomagam im. Pilnuję, by wszystko znalazło się pod choinką. Potem będę je wszystkim rozdawać. Albo nie. Niech oni dają mi!
Fifi
Wrócili. Brat mamy patrzy pod choinkę. Mówi, że są prezenty. Biegnę sprawdzić.
Faktycznie są prezenty!
Dziadek-babcia rozdaje wszystkim. Dostałam dwa prezenty! Toffi też, ale on woli być za szafą.
Wiecie, co dostałam? Moje ulubione przysmaki, ale tonie ważne... Drugi prezent jest najlepszy na świecie! GUMKI DO WŁOSÓW! Dostałam dużo gumek do włosów. Bardzo się cieszę.
- Patrzcie, jak jej się podoba - mówi mama.
Podoba mi się bardzo, bardzo! Idę uściskać mamę i wracam, by się bawić. Wiecie, co? Tak się bawiłam, że minęła ponad godzina. Nawet zdążyli uratować Toffiego!
Toffi
Czuję, że będzie się działo coś złego. Oj tak, dobrze czuję.
Ściągają szafkę z góry. Robi się troszeczkę jaśniej. Nieee. Zostawcie mnie tu. Proszę... Tak bardzo się boję...
Szafa się odsuwa. W jednej chwili wskakuje mama i mnie zabiera. Przytula bardzo mocno.
- Sześc godzin tam siedziałeś! - mówi.
Zabiera mnie do innego pokoju i mocno tuli. Przy niej nie boję się tak bardzo. Uspokajam się powoli. Jestem bardzo brudny, szary. Fifi będzie musiała mnie umyć.
Mama mnie puszcza. Pokazuje mi prezent od Mikołaja. Patrzę na niego, ale nie chcę się bawić. Jutro to zrobię, jak już będziemy w domu. Myszki sobie poczekają.
Idę pozwiedzać. Widzę dużo miejsc, w których można się ukryć. I moją kuwetę. Tyle tam siedziałem, że chce mi się siku. Załatwiam się więc i szukam kryjówki. Znajduję. Chowam się pod łóżkiem. Później zobaczyłem, że mogę wejść do środka. Mama jest szczęśliwa, że żyję. Mówi, że mogę się tu chować, bo łatwo może do mnie zajrzeć.
Dopiero wieczorem jestem odważny i wychodzę. Jem kilka przysmaków, załatwiam kuwetowe potrzeby. Później trochę chodzę z wujkiem kotem i Fifi. Bawimy się chwilę, ale potem znów się boję. Idę spać pod łóżko. Fifi śpi z ciocią-babcią. A wujek kot...
Wujek Kot
- Co się dzieje? - o nie. Obudziłem Babcię-babcię.
Chcę wyjść. Nie mam jak. Zapomniałem, że szafa jest zastawiona, żeby Toffi się tam nie chował. O nie, o nie. Co robić?
Widzę światło. Babcia zrobiła mi przejście. Wychodzę i jej dziękuję.
- Coś ty zrobił? - pyta.
- Ja? Wpadłem za szafę... Zdarza się, dobranoc.
Przed północą słyszę ludzi, którzy wychodzą z mieszkań. Warczę na nich trochę. Ale nie dużo, bo nie chcę już nikogo obudzić.
Gdy wstaję rano, dzień mija bardzo szybko. Jemy trochę, potem jest już popołudnie. Pakowanie i powrót do domu. W końcu u siebie. Jeszcze chwilę są u nas dzieci, ale potem wracają z mamą do ich domu. Nastaje spokój.
To były ciekawe święta. Ale lubię ten czas, bo jesteśmy razem i przychodzi Mikołaj.
Fifi
Lubię święta, bo mogę pomóc człowiekom w przygotowaniach, a potem przychodzi Mikołaj, daje prezenty i wszyscy są szczęśliwi.
Toffi
Nie lubię świąt. Boję się ich. Boję się Mikołaja. Ale... gdzie są moje myszki?
To już ostatni post o świętach. Mam nadzieję, że historia się wam podobała. Były to ciekawe święta. Ratowanie Toffiego było trudne, bo on sam nie chciał wychodzić, a meblościanka stoi tam od lat i nie bardzo chciała się przesuwać. Do tego meble są bardzo ciężkie. Na szczęście nikomu nic się nie stało, a Toffi, od powrotu do domu, czuje się świetnie. O jego strachach będzie osobny post :)