Na podłodze stoi ona. W blasku swej chwały, pozłacana, idealna. Okrągła, bez żadnych zarysowań, zabrudzeń i odprysków. Świeżo umyta i pachnąca. Genialna w swej prostocie, a przy tym niesamowicie złożona. Ona. Miska z wodą. Ale ta woda... jakaś wczorajsza. Wołasz swojego człowieka, on wlewa ci świeżą wodę. Wąchasz. Sprawdzasz łapką temperaturę. Chcesz się napić, ale... ta woda jakaś taka podejrzana, podotykana i w ogóle blee... nie. Lepiej jej nie pić.
Musisz znaleźć inne źródło do napojenia się. Bezpieczniejsze, mniej podejrzane i czyste.
Wskakujesz na zlew. Zawalony górą naczyń. Człowieki w ogóle nie dbają o porządek. Jest. W garnku po przedwczorajszej zupie. Woda, idealna. Pijesz. Przechodzisz dalej. Śmierdząca woda z brudami w środku? Idealna. Nie to, co ta obleśna z czystej, świeżej, pachnącej miski, która stoi w blasku swej chwały.
Warto od razu przeanalizować pozostałe miejsca, z których picie wody jest bezpieczniejsze, niż z miski do tego celu przeznaczonej.
Miejsca, z których picie wody jest bezpieczniejsze, niż z miski do tego celu przeznaczonej
(Wszystko według kota oczywiście!)
- Zlew z brudnymi naczyniami pozalewanymi wodą - im brudniejsza, starsza i bardziej zużyta woda - tym lepiej. Im mniej w niej iście kocich smaków (to jest mięsa), tym lepiej. Najlepiej sprawdza się woda po zupie.
- Naczynia posiadające w sobie wodę (wiadomego lub niewiadomego pochodzenia) - u nas najlepiej sprawdza się woda po gotowaniu jajek.
- Naczynia posiadające w sobie wodę do jakiegoś celu - chociażby garnek z wodą i warzywami (potocznie zwany zupą). Najlepiej, gdy już jest na kuchence - lekko podgrzana woda smakuje dużo lepiej.
- Jeśli jesteśmy nadal w kuchni - kran. Kran to magiczne poidełko, które ukazuje się tylko najbardziej wierzącym kotom. Samo poidełko ma na calu zaspokojenie potrzeb napicia się koteczka, ale... przy okazji woda z kranu jest bardzo twarda i trzeba ją porządnie gryźć. Picie to jest ciężkie, ale dla oddanych kranikowi koteczków jest to godne poświęcenie.
- Nadal pozostając jedną nogą w kuchni, ale drugą już w salonie i to z poranną herbatą, zajmiemy się własnie owym kubkiem z herbatą. Herbata jest robiona z wody. Woda jest dla kotów. Kot pije herbatę. Logiczne. Tylko odwróć się na chwilę i już cały łeb (na wszelki wypadek zaklinowany w kubku, coby go nie wyciągnąć) z językiem na czele pochłaniać będzie ten napój bogów. Nie wiem tylko, czyich bogów.
- Przy okazji tylko wspomnę, że mleko, soki, zwykła woda - z kubka czy szklanki smakuje sto razy lepiej.
- Skoro już pijemy herbatę poranną w salonie, warto wspomnieć o wazonie z kwiatami. Kwiaty kot najpierw musi zjeść, a potem - ku uciesze tłumu - wsadzić łeb do wazonu i pić starą wodę (trochę tylko zajeżdżającą stęchlizną).
- Czy na parapetach (meblach, podłodze) posiadasz rośliny doniczkowe? Tak? Wiesz, jak pyszna jest woda, która nie zdążyła się do końca wchłonąć w ziemię? A w sumie to i ta wchłonięta nie jest zła, tylko ziemia zostaje między zębami (i na podłodze...).
- Pamiętasz, że nie zamknąłeś okna, a pada deszcz? O tak, to bardzo czasochłonne, ale da się napić takiej wody (czy to z moskitiery, którą masz w oknie, czy też przez tą szparę dwucentymetrową, przez którą na się wystawić łapę).
- Posiałaś rzeżuchę? Na wacikach nasączonych wodą? Tak, z tych wacików też da się napić. Trzeba tylko taki ukraść i wycisnąć z niego wodę. Nasiona opcjonalnie rozsiać na kanapie lub stole.
- Łazienka to kraina słynąca z dostatku wody pitnej. Zacznijmy od umywalki. Nie ważne, czy to woda w niej, czy płynąca do niej czy ta już odpływająca. Woda z umywalki smakuje co najmniej jak z życiodajnej rzeki.
- Brałaś prysznic? Taka pyszna woda, jeszcze z pianą jest smaczna oraz zapewnia ciekawe doznania. Bąbelki strzelające w nos i rozpryskujące się na milion maleńkich kropelek. Nie dość, że się kot napije, to jeszcze pobawi.
- Toaleta. kraina czystej, aromatycznej wody. Tylko trzeba się dobrze zaprzeć, by do niej nie wpaść, ale ewentualne ryzyko jest wskazane, by osiągnąć nirwanę płynącą z kanalizacji.
To już wszystkie miejsca. Macie jakieś swoje typy? Piszcie koniecznie, niech inni także się od was nauczą :)
O rany...Koty to wszystko robią na opak;))) Fajne te Twoje kocie opowieści:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Szkoda tylko, że teraz - nie mając już kotów - będzie mi trudniej je pisać :(
Usuńale sie usmialam😀 cudowne to jest i prawdziwe. moja kocina to mi jeszcze kawe wypija z kubka jak tylko sie zagapie na chwile😁😈😉😉
OdpowiedzUsuńhahaha :D
UsuńU nas koty piją... z miski psa :)
OdpowiedzUsuńczemu nie :) na pewno pies dostaje lepszą wodę!
Usuń