Ile to już razy czytałam na grupach na facebooku, że kobiety nie lubią lub nawet nienawidzą prasować. Zawsze się im dziwię, bo ja nie lubię i tego po prostu nie robię. I nie, nie chodzę w pogniecionych ubraniach. Po prostu robię pranie w taki sposób, że prasować nie muszę. Co to daje? Nie robię tego, czego robić nie lubię, a dodatkowo oszczędzam mnóstwo czasu, który mogę poświęcić na coś innego - chociażby na napisanie tego tekstu. Jak to robię? Jak wieszam pranie, żeby nie prasować? Zapraszam do czytania.
Pranie bez prasowania - czy to trudne?
Możecie sobie teraz pomyśleć, że pranie bez prasowania jest trudne, czasochłonne i pracochłonne. Nic bardziej mylnego, bo robimy praktycznie te same rzeczy. A czasowo i tak wyjdzie nam to o wiele korzystniej niż rozkładanie deski, grzanie żelazka i prasowanie. Przy okazji, nie musimy prasować, by założyć od razu swoje ulubione ubranie.
Jak prać, żeby nie prasować?
Krok pierwszy - załadunek pralki
Tego nauczyła mnie mama, która także nigdy nie prasowała (za wyjątkiem garnituru, koszul). Nigdy nie upychaj na siłę do bębna. Mama prała jakieś 3/4 pralki. Ja - bardziej ekologicznie - piorę całą, ale ubrania i resztę rzeczy wrzucam luźno do pralki. Nie uciskam, nie upycham. Jest pełna, ale myślę, że po upchaniu byłoby jakieś 3/4.
Krok drugi - pranie
Samo pranie to łatwizna, każdy wie chyba jak to zrobić. Mam żel do prania i płyn do płukania. Wlewam wszystko. Zamykam i piorę w najniższej temperaturze. Szkoda, że ta pralka ma 40 stopni, a nie 30. Ale gdy będę już kupować swoją pralkę - wtedy na pewno zwrócę na to uwagę.
Krok trzeci - wyciąganie prania z pralki
Tu zaczynają się schody. Tego akurat nauczyła mnie babcia. Mam kosz na pranie, w którym sobie przenoszę wszystko do wieszania. Nie wrzucam prania byle jak. Wiem, że to zajmuje chwilę, ale... wyciągam wszystko po kolei i strzepuję mocno. Materiał rozprostowuje się. Składam na pół lub na cztery (zależy od wielkości rzeczy) i wkładam do kosza. W praktyce nie zajmuje to aż tyle czasu, bo gdy wychodzi to już naturalnie, bez zastanawiania - idzie to bardzo szybko.
Dlaczego warto tak wyciągać pranie? Gdy strzepniemy - większa część zagnieceń się rozprostowuje. Gdy ułożymy wszystko ładnie w koszu - pod ciężarem pozostałych rzeczy rozprasuje się to samo.
Krok czwarty - wieszanie
Jak wieszać pranie, żeby nie prasować? Wieszanie pranie też nie zajmuje dużo czasu. Wyciągając z kosza strzepuję delikatnie jeszcze raz i wieszam równo na suszarce. Wolne miejsca wypełniam skarpetkami. Te od razu dopieram w pary i o dziwo nigdy nie zginęła mi żadna skarpetka.
Krok piąty - ściąganie prania
Gdy ściągam pranie, składam je wzdłuż linii wyznaczonej przez suszarkę i wkładam do kosza. Składam, gdy już mi się przypomni (haha). Ale nie ważne, gdy to zrobię, pranie jest wyprasowane bez użycia żelazka. Zdarzało się nawet, że nie prasowałam białej koszuli, a i tak nie była wygnieciona.
Dlaczego warto prać bez prasowania?
Nie musimy wyciągać żelazka i robić wszystkich tych czynności związanych z prasowaniem. Dodatkowo oszczędzamy mnóstwo czasu, który na to prasowanie trzeba by poświęcić. Ostatnią zaletą jest to, że możemy się od razu ubierać, bez porannych rozterek: prasować, czy nie prasować... oto jest pytanie.
A wy prasujecie? Lubicie to robić?
Ja prasuję po kazdym praniu - koszulki i takie rzeczy, które tego wymagają. Bardzo lubię tę czynność :)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz, to prasuj :)
UsuńJa lubię prasować, ale przeczytałam ostatnio, że podobno to też szkodzi środowisku. Dlatego bardzo przydatny tekst, żeby chociaż to ograniczyć :)
OdpowiedzUsuńZ tego, co czytam, to chyba wszystko szkodzi środowisku :)
UsuńMysle, ze warto sprobowac kroku z wyciaganiem prania z bebna :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że da efekty ;)
UsuńJa niestety mało czego nie prasuję. Niektóre rzeczy wręcz wymagają prasowania nie tylko dla wyglądu, ale także dla zabicia bakterii.
OdpowiedzUsuńNie myślałam nigdy o bakteriach ;)
UsuńNie, no nie. Nie bójmy się bakterii! :) One są wszędzie i wiele z nich pożytecznych!
UsuńNo właśnie :)
UsuńOjeje! takich wpisów nam trzeba :) :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba ;)
UsuńBaaardzo nie lubie pracować. A Twój wpis jest baaaardzo przydatny :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :)
UsuńBardzo przydatne wskazówki. Na pewno z nich skorzystam. Dodałabym jeszcze, że pranie suszone na dworze, gdy wiatr lekko powiewa, również prasuje się samo.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo rzadko mam okazję wieszać pranie na dworze, dlatego nawet o tym nie pomyślałam ;) ale po to sa komentarze, by dzielić się swoją wiedzą ;) Dzięki!
UsuńBardzo ciekawy post. Zawsze kiedy wyciągam ubranie z bębna pralki, strzepuję je i składam do kosza. Często wieszając jeszcze raz mocno strzepuję i równo rozwieszam. Te zabiegi pozwalają na nieprasowanie wielu ubrań. Do tego przyczyniamy się również do ochrony środowiska, bo nie zużywamy bez potrzeby prądu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alina
Masz rację z ochroną środowiska ;)
UsuńJa prasuję tylko to, co tego absolutnie i bezwzględne wymaga, czyli w praktyce - koszule męża i syna ;)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze ;D
UsuńJa prasuję jeśli trzeba dopiero przed nałożeniem ;)
OdpowiedzUsuńMi by się nie chciało prasować np. o 4 rano przed pracą :D
UsuńWystarczy po prostu nie wirować, a później powiesić na wieszakach. Ja bardzo rzadko kiedy prasuję, bo nie lubię, więc wszelkie techniki prania mam opanowane ;)
OdpowiedzUsuńJa normalnie odwirowuję ;) Nie wszystko da się powiesić na wieszakach, ale to co się da - to dobry pomysł :)
UsuńŚwietny pomysł na niepogniecione ubrania !!! Ja nie lubię prasować i zawsze odkładam tę czynność na wieczne "później". Wypróbuję Twój sposób ! Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńTo nie odkładaj więcej, tylko po prostu przestań musieć to robić ;) powodzenia :)
UsuńWystarczy zmniejszyć ilość obrotów na pralce, by pranie się nie gniotło ;) A ubrania też zawsze "strzepuję" :D
OdpowiedzUsuńO tych obrotach nawet nie pomyślałam ;)
UsuńDobry patent na oszczędność czasu :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie ;)
UsuńNie prasowałam ubrań, od kiedy wyprowadziłam się z Polski i o dziwo, ubrania wcale nie wyglądają na pogniecione, mimo że nieświadomie stosuję się jedynie do kilku z wymienionych przez ciebie rad.
OdpowiedzUsuńNie trzeba trzymać się każdej rady, czasem wystarczy jedna czy dwie ;)
UsuńJa muszę zainwestować w suszarkę, wykonuję takie same czynności jak Ty i niestety jestem zmuszona do prasowania :D
OdpowiedzUsuńJa susze na takiej zwykłej suszarce (rozwieszam pranie) :)
UsuńP.S. Dziękuję za obserwację, również obs :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńJa w całym swoim życiu może prasowałam z 10 razy jak nie mniej, kiedyś mężowi koszulę sobie bluzkę i raz sukienkę. W sumie relaksowało mnie prasowanie, ale nie była to moja ulubiona czynność.
OdpowiedzUsuńJa nie nawidzę prać i rozwieszać prania, nie wiem w sumie dlaczego, więc mam ogromne szczęście, że odkąd mieszkam z moim mężem już 2.5 roku to on sie tym zajmuje :)
Taki podział obowiązków rozumiem. Czasem śmiać mi się chce z mężczyzn, którzy nie potrafią sobie wyprać przysłowiowych skarpet ;D
UsuńChoć lubię prasować (albo raczej... nigdy nie miałam do tego specjalnej awersji) nigdy tego nie robię. Tak samo jak Ty, strzepuję koszulki i wszystkie ciuchy przed powieszeniem a potem składam je tak jak Ty wzdłuż linii z suszarki i do kosza :D w wolnej chwili składam w kosteczkę i nic nie trzeba prasować :) skarpetki też wieszam parami :)
OdpowiedzUsuńI właśnie tak trzeba sobie życie ułatwiać ;)
UsuńJa prasuję sporadycznie, a przeważnie tuz przed ubraniem.
OdpowiedzUsuńU mnie to by się nie sprawdził, bo jak wstaję o 4 do pracy, to ostatnie o czym myślę, to żelazko :D
UsuńMi zawsze mamusia mówiła naucz się trzepać nie będziesz musiała prasować (bez zboczonych skojarzeń ;p - no chyba, ze facet zrobi to za Ciebie). Patent się sprawdza. Może nie składam prania w koszu ale i tak mało rzeczy se gniecie. Prasować zdarza mi się tylko wtedy gdy mam nieporządek w szafie i tam jakieś ciuchy się pogniotą ;p
OdpowiedzUsuńMądra mama ;) dosadnie powiedziane, ale prawdziwe i co ważne - to działa ;) samo strzepywanie dużo daje ;)
UsuńNie przeszkadza mi prasowanie, choć czasem mi się nie chce ;-)
OdpowiedzUsuńMi się nigdy nie chce ;)
UsuńJa muszę mieć idealnie uprasowane rzeczy, zatem prasuję!
OdpowiedzUsuńŻyj w zgodzie ze sobą ;)
UsuńProponuję zastąpienie płynu do prania zwykłą sodą oczyszczoną (no tylko dla finansowej opłacalności, trzeba kupić większe opakowanie, niż takie ze spożywczaka 20g), a płynu do płukania olejkami eterycznymi skroplonymi na sodę (jedna buteleczka starczy Ci na wiele prań!). Nawet Rossmann sprzedaje sodę jako środek do 'wyjątkowo zabrudzonych' ubrań.
OdpowiedzUsuńNa razie mam jeszcze wielką butlę płynu do prania, który dostałam. Przez ponad rok zużyłam ponad pół, więc raczej jeszcze długo ze mną będzie. Nie wiem, czy przekonałabym się do sody :)
UsuńWpis idealny dla mnie bo nienawidzę prasować:) Co prawda robię to tylko gdy bardzo muszę np. koszula na wyjście. Ale lepiej gdyby ubrania wyglądały schludniej;) też dobieram skarpetki od razu w pary, ale nigdy nie układałam prania zaraz po wyjęciu z pralki, zawsze wszystko wrzucałam do miski. Czas nad tym popracować ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wpis ci się spodobał. Mam nadzieję, że moje rady ułatwią ci życie ;)
UsuńWydaje mi się, że jeśli chodzi o prasowanie to przede wszystkim trzeba wybrać do tego odpowienie narzędzia. Od siebie mogę wam polecić sprawdzenie oferty desek do prasowania dostępnej tutaj <a href="https://www.leifheitsklep.pl/pl-pl/deski-do-prasowania/4978>https://www.leifheitsklep.pl/pl-pl/deski-do-prasowania/4978</a> . Jest spory wybór i na pewno każdy dnajdzie coś dla siebie co ułatwi mu tę czynność
OdpowiedzUsuńMyślę, że jeśli chodzi o prasowanie, to jeśli tego nie trzeba robić, po co kupować sprzęt? :D
UsuńTeż mam swoje patenty jak wieszać pranie, żeby nie trzeba było go później prasować ;)
OdpowiedzUsuńSuper :)
Usuń