Dziś przyszła pora na bardzo nieprzyjemny temat, ale uważam, że powinno się głośno o tym mówić. Słychać ostatnio z Internetu głosy oburzonych kobiet, które w końcu przerywają milczenie. I ja także chcę dołożyć swoją cegiełkę. Choruję na endometriozę i temat płodności jest mi bardzo bliski. W Polsce jest to temat tabu. Jedyne, czego się dowiadujemy podczas edukacji „seksualnej” to jak wygląda cykl miesiączkowy kobiet oraz jak łatwo dochodzi do zapłodnienia. Nikt nie mówi o problemach z płodnością, o chorobach, poronieniach, ciążach obumarłych. Za to każdy czuje potrzebę zadania tych okropnych pytań…
Jesteś w ciąży?
Jesteś w ciąży?
Kiedy dziecko?
Chciałabym już wnuka, kiedy się postaracie?
Ostatnio inaczej wyglądasz, może spodziewasz się dziecka?
Masz jedno? A kiedy drugie?
Tyle lat po ślubie i nadal bez dziecka?
Może wy nie wiecie, jak to się robi?
Te i inne pytania są na porządku dziennym w naszym kraju. Nie wiem dlaczego, ale i bliscy i obcy ludzie mają czelność wypytywać o tak intymne sprawy i oczekiwać odpowiedzi, która ich oczywiście zadowoli.
Nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, że odpowiedzi mogą być bardzo różne. I bardzo skomplikowane. A same pytania zadają często ból, który być może był długo leczony podczas terapii, albo który od niedawna towarzyszy w życiu kobiety i mężczyzny.
Na tym blogu może nie pojawiały się one wprost, ale nie raz zdarzały się komentarze typu: jak będziesz mieć dzieci, to zobaczysz. Myślę, że jest to tak samo nie na miejscu, jak i powyższe pytania. Starałam się na nie odpowiadać w miarę kulturalnie, ale chodził mi po głowie właśnie ten tekst, który będzie wiadrem zimnej wody wylanej na głowę. I mam nadzieję, że po tym tekście takie komentarze nie będą się już pojawiały.
I teraz powiem dosadnie, ale co ci w ogóle do tego, co ta kobieta robi ze swoją macicą? Ty opowiadasz jej o swojej? Jeśli będzie chciała ci powiedzieć, sama to zrobi. A jeśli będziesz wypytywać… cóż. Taka znajomość szybko może się skończyć.
Tym bardziej nie rozumiem komentarzy obcych ludzi na tematy związane z ciążą (a u mnie także w kontekście endometriozy). Wiele razy słyszałam, że po ciąży mi przejdzie, bo jej właśnie przeszło. Słyszałam, że po ciąży to już tak brzuch nie boli. A w szpitalu nawet usłyszałam, że po co jestem krwiodawcą, teraz to mam dzieci rodzić.
Wiesz co mnie zabolało?
To, że w ogóle ktokolwiek ten temat porusza.
Ja nie pytam, jak tam się mają twoje jajowody, także oczekuję, że ty nie będziesz pytać o zawartość mojej macicy. Dla mnie takie pytania, takie teksty brzmią mniej więcej jak: źle wyglądasz, masz raka?
Cóż, to okropne, ale tak właśnie to odbieram.
Tak naprawdę żadna z tych osób nie zna mnie aż tak dobrze, by się z nią podzielić odpowiedzią. Gdy przyjdzie czas, owszem, każdy się dowie. Przecież dużego brzucha, czy potem dziecka nie da się trzymać w tajemnicy. Ale do tego czasu pytania o ciążę są nie na miejscu.
Skąd ta pielęgniarka, która powiedziała to mnie, że teraz mam rodzić dzieci, wie, czy nie poroniłam w ostatnim czasie? Tym bardziej, że doskonale wiedziała, do jakiej operacji podchodzę i z czym wiąże się moja choroba.
Skąd te osoby, które mówią mi, że po ciąży przejdzie wiedzą, czy aby na pewno nie straciłam ciąży i nie jest dla mnie traumatyczne myślenie o kolejnej?
Być może tak jest, być może nie. Ale proszę, nigdy nie zadawaj nikomu takich pytań, bo to bardzo nie ma miejscu.
Czytałam kiedyś takie komentarze, jak właśnie dziewczyny odpowiadają na te pytania. Np. a ciocia to taka stara jest, trumna już wybrana? A pani kiedy zamierza umrzeć, bo przecież latka lecą? A wujek kiedy zamierza sobie kobietę znaleźć, przecież wujek już nie pierwszej młodości?
Możesz powiedzieć, że to bezczelne. Ale dla mnie to taki sam stopień bezczelności.
Póki nie nauczymy się, że bezpłodność, niepłodność, problemy z prokreacją, poronienia, ciąże obumarłe itd. są wpisane w nasze życie… póki nie nauczymy się, że cudza macica nie powinna być naszym punktem zainteresowania… póki nie nauczymy się kultury i szacunku do drugiej osoby… nie odzywajmy się w ogóle.
Naprawdę, jeśli kobieta będzie chciała, powie ci, że jest w ciąży, albo że poroniła, albo że stara się z partnerem/mężem bezskutecznie o dziecko. Poczekaj spokojnie na ten moment. A do tego czasu po prostu nie poruszaj tego tematu.
Wiem, że to trudny temat. Niewiele się o nim w Polsce mówi. Trzeba przerwać milczenie, ale też trzeba przerwać ten ciąg wtrącania się w nie swoje życie. Pokażmy, że nie pozwalamy sobie na takie pytania, stwierdzenia czy komentarze.
O ile łatwiej byłoby wszystkim, gdybyśmy czasem po prostu ugryźli się w język.
A ty co tym sądzisz?
Trzymaj się ciepło i do zobaczenia w czwartek!
Przeczytaj także:
Dlaczego takich pytań w ogóle nie powinno się zadawać?
- Skąd wiesz, że ta osoba w ogóle chce mieć dzieci? Może nie chce, może zdecydowała, że dla dobra planety nie będzie mieć dzieci. A może po prostu ich nie lubi i nigdy nie lubiła, i dlatego właśnie nie chce ich mieć?
- Skąd wiesz, że ta kobieta właśnie nie poroniła i nie zmaga się z ogromnym bólem po stracie? Być może takim bezczelnym pytaniem znów obudziłaś w niej nieprzyjemne emocje, z którymi nie może sobie sama poradzić?
- Skąd wiesz, że ta para nie stara się bezskutecznie o dziecko od wielu tygodni, miesięcy czy lat? Być może próbowali już wszystkiego i każda metoda zawiodła. Twoje pytanie udowadnia im, że ponieśli porażkę, a przecież według ciebie to takie proste, żeby zajść w ciążę i urodzić.
- Skąd wiesz, że ta kobieta właśnie nie jest w ciąży zagrożonej i boi się o każdy dzień? Niepotrzebnie ją stresujesz i dodajesz swoje trzy grosze.
- Skąd wiesz, że ta kobieta nie jest chora i ta choroba być może nie pozwala jej mieć dzieci lub to skutecznie utrudnia? Sama borykam się z taką chorobą, którą jest endometrioza. I naprawdę nie lubię słyszeć, że po ciąży wszystko mi przejdzie… skąd wiesz, że ja w ogóle mogę być w ciąży?
- Aż w końcu, skąd ta pewność, że ona powie akurat tobie? Może na razie nie powiedziała nikomu i cieszy się tym z mężem? A może powiedziała tym, których bardzo kocha (rodzicom, dziadkom, przyjaciołom), a ty jesteś pominięta z zamysłu.
Nigdy nie zadawaj tych pytań
Takich pytań nie wolno zadawać. Naprawdę. Nie wiesz, w jakim miejscu swojego życia jest ta druga osoba i możesz wywołać tylko ból i cierpienie, którego ta osoba chce się pozbyć za wszelką cenę.I teraz powiem dosadnie, ale co ci w ogóle do tego, co ta kobieta robi ze swoją macicą? Ty opowiadasz jej o swojej? Jeśli będzie chciała ci powiedzieć, sama to zrobi. A jeśli będziesz wypytywać… cóż. Taka znajomość szybko może się skończyć.
Tym bardziej nie rozumiem komentarzy obcych ludzi na tematy związane z ciążą (a u mnie także w kontekście endometriozy). Wiele razy słyszałam, że po ciąży mi przejdzie, bo jej właśnie przeszło. Słyszałam, że po ciąży to już tak brzuch nie boli. A w szpitalu nawet usłyszałam, że po co jestem krwiodawcą, teraz to mam dzieci rodzić.
Wiesz co mnie zabolało?
To, że w ogóle ktokolwiek ten temat porusza.
Ja nie pytam, jak tam się mają twoje jajowody, także oczekuję, że ty nie będziesz pytać o zawartość mojej macicy. Dla mnie takie pytania, takie teksty brzmią mniej więcej jak: źle wyglądasz, masz raka?
Cóż, to okropne, ale tak właśnie to odbieram.
Tak naprawdę żadna z tych osób nie zna mnie aż tak dobrze, by się z nią podzielić odpowiedzią. Gdy przyjdzie czas, owszem, każdy się dowie. Przecież dużego brzucha, czy potem dziecka nie da się trzymać w tajemnicy. Ale do tego czasu pytania o ciążę są nie na miejscu.
Skąd ta pielęgniarka, która powiedziała to mnie, że teraz mam rodzić dzieci, wie, czy nie poroniłam w ostatnim czasie? Tym bardziej, że doskonale wiedziała, do jakiej operacji podchodzę i z czym wiąże się moja choroba.
Skąd te osoby, które mówią mi, że po ciąży przejdzie wiedzą, czy aby na pewno nie straciłam ciąży i nie jest dla mnie traumatyczne myślenie o kolejnej?
Być może tak jest, być może nie. Ale proszę, nigdy nie zadawaj nikomu takich pytań, bo to bardzo nie ma miejscu.
Bezczelność
A jeśli ktoś tobie zadaje takie pytania, to cóż… masz kilka możliwości. Możesz się nie odzywać. Możesz powiedzieć prawdę. A możesz postąpić tak samo bezczelnie jak osoba pytająca.Czytałam kiedyś takie komentarze, jak właśnie dziewczyny odpowiadają na te pytania. Np. a ciocia to taka stara jest, trumna już wybrana? A pani kiedy zamierza umrzeć, bo przecież latka lecą? A wujek kiedy zamierza sobie kobietę znaleźć, przecież wujek już nie pierwszej młodości?
Możesz powiedzieć, że to bezczelne. Ale dla mnie to taki sam stopień bezczelności.
Póki nie nauczymy się, że bezpłodność, niepłodność, problemy z prokreacją, poronienia, ciąże obumarłe itd. są wpisane w nasze życie… póki nie nauczymy się, że cudza macica nie powinna być naszym punktem zainteresowania… póki nie nauczymy się kultury i szacunku do drugiej osoby… nie odzywajmy się w ogóle.
Naprawdę, jeśli kobieta będzie chciała, powie ci, że jest w ciąży, albo że poroniła, albo że stara się z partnerem/mężem bezskutecznie o dziecko. Poczekaj spokojnie na ten moment. A do tego czasu po prostu nie poruszaj tego tematu.
Wiem, że to trudny temat. Niewiele się o nim w Polsce mówi. Trzeba przerwać milczenie, ale też trzeba przerwać ten ciąg wtrącania się w nie swoje życie. Pokażmy, że nie pozwalamy sobie na takie pytania, stwierdzenia czy komentarze.
O ile łatwiej byłoby wszystkim, gdybyśmy czasem po prostu ugryźli się w język.
A ty co tym sądzisz?
Trzymaj się ciepło i do zobaczenia w czwartek!
Przeczytaj także:
Zgadzam się. DLa mnie takie pytania to dno. Mam 21 lat i często już teraz dostaję to pytanie. Kiedy ślub kiedy dzieci kiedy kiedy kiedy...Bo kurczę to moja sprawa i tylko mój biznes czy ja chcę planuję itd. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńby-tala.blogspot.com
Masakra... chyba troszkę za wcześnie (a i tak to jest nie na miejscu).
UsuńJa paradoksalnie byłam pytana o dzieci częściej, kiedy byłam młodsza. Ale wszyscy, którzy mnie lepiej znają, przez ten czas zdążyli usłyszeć, co na ten temat myślę, zdarzyła mi się też jedna związana z nim awantura i teraz mam względny spokój ;)
UsuńCzasem polubownie się nie da :D
UsuńSzczerze, sama muszę się przyznać, że nieraz zadawałam takie pytania, teraz będę uwazać bo rozumiem, że to może ranić, dziękuje za doinformowanie :)
OdpowiedzUsuńWśród bliskich osób można sobie na to pozwolić, ale tak naprawdę nie wiemy, czy nawet najbliżsi mówią nam wszystko :)
UsuńI to jest super postawa: "Robiłam tak, ale teraz już wiem, że to może ranić, więc się poprawię" :) Właśnie po to są takie teksty! Żeby uświadamiać, a nie piętnować. I bardzo dobrze jest mieć otwartą głowę. Gorzej, jeśli ktoś nawet po wysłuchaniu podobnych argumentów tylko wzruszy ramionami i powie: "Ale ja chcę zadawać takie pytania i mam gdzieś, co czujesz"...
UsuńNiestety, zdarzają się i tacy ludzie, którym wszystko obojętne. Ale dobrze, że potrafimy zmienić swoje zachowanie :)
UsuńTakie pytania bywają wkurzające i wścibskie... Niektórzy myślą, że wszystkie pary muszą mieć dzieci i nie biorą pod uwagę innym czynników, które stoją na przeszkodzie żeby je mieć.
OdpowiedzUsuńDokładnie.
UsuńNie zadaje pytań, nie interesuję się, żyje własnym życiem :)
OdpowiedzUsuńTak trzymaj!
UsuńRozumiem ideę nie zadawania takich pytań. Jednak uważam, że bliskim osobom można zadać część z nich. Może to ośmieli tą kobietę lub parę, aby podzieliła się swoim problemem? Może to spowoduje, że ten temat nie będzie tematem tabu i inni zacznął się nad tym zastanawiać i szukać wspólnego rozwiązania? Może mówienie o tym głośno spowoduje, że edukacja seksualna w szkołach zacznie ewoluować i zaczną poruszać ten trudny temat? Uważam, że zadawanie takich pytań uzależnione jest od relacji i sytuacji osób rozmawiających. Zresztą jak większość osobistych i intymnych tematów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Może ośmieli, a może spowoduje większy ból. TO ciężki temat. Powinno się o nim mówić, ale bez naciskania. Myślę, że masz rację - w bardzo bliskim gronie można sobie pozwolić, ale w innych sytuacjach te pytania nie mają racji bytu.
UsuńTo jest istotna sprawa, dobrze, że ją poruszasz. Ludzie są tak bezczelni i myślą, że życie każdej kobiety powinno wyglądać tak samo: slub, dziecko a pomiędzy jeszcze pies, mieszkanie i nowe auto. Cholera jasna! Ja również dostawałam pytania typu "i co, pierścionek już dostałaś?", "kiedy ślub?" od bliskiej kobiety, z rodziny. Ignorowalam to. Nie usprawiedliwiam jej, ale wydaje mi się, że te pytania mogą wynikać z jej krzywego postrzegania świata, wychowała 3 córki, których życie toczy się niemal wedle schematu i że niby ja miałabym zrobić to samo. Może rodzice, którzy nic poza dziećmi nie mają, czują wewnętrzną presję, bo muszą przecież chwalić się znajomym, że ich dziecko a to się hajtnęło, a to ma ślicznego bobasa... Tak mi się wydaje, że to może być jeden z powodów. A jak jest naprawdę, nie wiem. Rozmowy na temat przyszłości nie są złe jak się rozmawia z przyjaciółmi. Z przyjaciółkami nigdy nie rozmawiałam w taki sposób, dzieliłyśmy się opiniami na temat dzieci, ciąży, ślubu, ale to co innego pytać o podejście do dzieci a pytać, "no a kiedy będziesz miała dziecko".
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Niektórzy chcą się tylko pochwalić tym, że ty jesteś w ciąży, ty bierzesz ślub itd. Ciężko zaufać, bo możesz chcieć powiedzieć jednej osobie, a ona zaraz to rozpowszechni. Nawet w rodzinie się to zdarza.
UsuńCzym innym jest zapytać: "A jaki jest twój stosunek do dzieci?" albo "Czy chcecie kiedykolwiek mieć dziecko?" i być gotowym na dowolną odpowiedź, a czym innym jest zakładanie, że każdy tego chce i może to mieć: "A wy kiedy?", "Jak będziesz miała dziecko, to zobaczysz".
UsuńBardzo dobrze napisałaś. Zupełnie inaczej byłyby takie pytanie odbierane.
UsuńBardzo cieszę się, że napisałaś o tym na blogu . Ciągle słyszę takie pytanie,: Kiedy dzieci? To już chyba czas !?itp... Od kiedy wzięłam ślub to już praktycznie codziennie takie pytanie pada a na mnie to działa jak płachta na byka 🙈 Sama nigdy, nikomu nie zadawałam takich pytań i tego samego oczekuję od innych bez względu na to czy jest to koleżanka z pracy, siostra męża czy wścibska ciotka. A najmocniej irytuje mnie kiedy ktoś sam długo nie miał dzieci i zachodzi w ciąże to zaraz po tym pierwsze pytanie : no a kiedy Ty planujesz ?🤨
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. To naprawdę wkurzające. Każdy próbuje ci ułożyć życie, bo takie pytania mają na celu własnie "zachęcenie".
UsuńSama mam problemy z zajściem w ciąże. Niestety choroba mi to utrudnia i komentarze typu kiedy będzie dziecko, niesamowicie mnie bolą. Ludzie powinni zająć się swoim życiem, a nie wtykać nos w nie swoje sprawy. Nikt nie wie co się dzieje za zamkniętymi drzwiami.
OdpowiedzUsuńI właśnie o tym mówię.
UsuńMyślę, że wszystko zależy od relacji między osobami pytającą i pytaną oraz od tego, jakie podejście do życia ma osoba pytana. Chociaż faktycznie zadawanie takich pytań dalszym znajomym jest bardzo nie na miejscu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Jula
Dokładnie.
UsuńOgólnie mam przechlapane, bo nie planuję mieć dzieci, a ludzie z którymi np pracuję nie są w stanie tego zaakceptować. Ciągle słyszę, że dojrzeję do tego (mam 33 lata, podejmuje już świadome decyzje), że tylko dziecko daje prawdziwe szczęście, kobieta stworzona jest do rodzenia i wiele innych.
OdpowiedzUsuńDziwne, bo nie mam dzieci, a jestem bardzo szczęśliwa. Cóż...
UsuńJa też, piona! ;)
UsuńJa mam córkę i tak naprawdę to wymarzone dziecko, ale nie byłam na nią gotowa. Urodziłam mając 33 lata, no 2 tygodnie przed 34 urodzinami. Dziecko to coś co uszczęśliwia, cześć mnie, mój cel, przyjaciel.. Jednakże jeśli ktoś nie chce mieć dzieci to szanuję jego wybór.
UsuńI właśnie o to chodzi. By szanować inne zdanie, a nie na siłę wciskać swoje.
UsuńMnie te pytania tylko drażnią, ale koleżanki które pragną mieć dzieci, przez takie pytania już nie raz płakały. Strasznie współczuję im i wszystkim kobieta, które zmagają się z problemem bezpłodności i tymi okropnymi pytaniami.
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Osoby pytające nie zdają sobie sprawy, że po takim pytaniu być może kobieta wyleje kolejne morze łez...
UsuńTakie pytania są bardzo denerwujące, ale myślę, że to po prostu ma związek z tym, że starsze pokolenie ma inne spojrzenie na świat i kobiety w wieku 20 lat najczęściej zostawały już matkami czy żonami ;)
OdpowiedzUsuńAle to ich w ogóle nie usprawiedliwia. Po za tym nie mówię tu tylko o starszym pokoleniu :)
UsuńEch... niestety, ludzie zadają takie pytania czasem bezmyślnie. A ja mam ochotę wtedy im odpowiedzieć "won od mojej macicy!" Także tego;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Trafione w punkt. Sama przez to przechodzę i wiem jak z pozoru niewinne pytanie potrafi zaboleć.
OdpowiedzUsuń:(
UsuńWydawałoby się to takie oczywiste, że o niektóre sprawy zwyczajnie nie wypada pytać. Tym czasem są ludzie, którzy uważają, że mogą Cię zapytać o wszystko, ale Ty ich już niekoniecznie.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Szkoda, że nie działa to w dwie strony.
UsuńSama czasami śmieję się z tych ciętych ripost proponowanych na różnych stronach internetowych, ale te związane ze śmiercią uważam za wyjątkowo paskudne. Skąd wiemy, że dana ciotka nie ma ciężkiej choroby, nie usłyszała właśnie od lekarza, że jej dni są policzone i po takim tekście nie będzie płakała w poduszkę? Wychodzę z założenia, że jeśli sama oczekuję wrażliwości i empatii, to sama muszę się nimi wykazywać i unikać ranienia ludzi. Sama w tej sytuacji prędzej wybrałabym po prostu inne, równie intymne pytanie, np.: "A wy próbowaliście już seksu analnego?" ;)
OdpowiedzUsuńPrzy pierwszym pytaniu o dzieci staram się zakładać, że dana osoba po prostu nie wie, że to niestosowne i nie pomyślała o tym, że może kogoś zranić. Ale niestety wielu ludzi nawet po uświadamiającym komentarzu nie czują się winne i nie mają w planach się poprawiać. Ostatnio, kiedy usłyszałam podobne pytanie od całkowicie obcej osoby (!) na STYPIE (!!!), już nie wytrzymałam i wypaliłam: "A jeśli kilka dni temu poroniłam i codziennie płaczę z tego powodu?". Wydawałoby się, że taka odpowiedź powinna dać komuś do myślenia, ale chyba nie wszyscy są do niego zdolni, bo usłyszałam na to: "Takie pytania są normalne i będą się zdarzały, PRZYZWYCZAJ się". Trudno w takim momencie nie stracić wiary w ludzkość.
No właśnie, skąd wiemy że ciotka nie jest chora, a skąd ta ciotka wie, że my nie poroniłyśmy? Oba zdania są całkiem nie na miejscu.
UsuńNa stypie? Poważnie... Masakra... chamstwo.
Ja ma córkę i kiedyś słyszałam, że jedno dziecko to ma przechlapane bez rodzeństwa. Tylko nikt nie brał pod uwagę, że nie mam rodziców do pomocy i praktycznie sama musiałam sobie radzić, nawet z całą gamą emocji i innymi problemami. Przez takie gadanie później sama myślałam, że coś ze mną jest nie tak, ale teraz mam gdzieś podobne pytania, bo nikt mnie dokładnie nie zna.
OdpowiedzUsuńI dobrze, że masz gdzieś! Ważne, że twoja córka jest kochana i sobie radzicie.
Usuń