Jak ja lubię poruszać trudne tematy! Mam wrażenie, że ogólnie w internecie mamy taki lekki niedosyt. Nie twierdzę, że lekkie tematy nie są potrzebne, bo są oczywiście(!), ale czasem trzeba przystanąć, pomyśleć spokojnie, rozważyć pewne kwestie, które na co dzień raczej nie zajmują naszej głowy. Choć, mogę się mylić. Może jest tu osoba, która - tak, jak ja - zaprząta sobie głowę wszystkimi problemami tego świata, zapominając czasem o tym, że i od myślenia należy odpocząć raz na jakiś czas?
Obiecuję, że nie będę poruszać takich trudnych tematów przez cały czas, ale raz na parę wpisów pojawią się jakieś głębsze przemyślenia. Czasem naprawdę trzeba z siebie pewne rzeczy wyrzucić. I choć z moim V. ciągle dyskutujemy na nurtujące nas kwestie, to jakoś mi tak za mało tego, za mało, by uspokoić umysł i serce. Mam nadzieję, że lubisz czytać także na takie tematy, ale jeśli się mylę - napisz w komentarzu!
Kultura gwałtu - co to?
Czymże jest kultura gwałtu? Kultura gwałtu to w pewnym sensie brak kultury, polegający na deprecjonowaniu znaczenia przemocy seksualnej, gwałtów. Polega na zrzucaniu winy na ofiarę. Polega na uprzedmiatawianiu kobiet, tworzeniu z nich obiektów seksualnych, służących jedynie zaspokajaniu popędów mężczyzn.
I teraz powiesz mi, że ty się z taką kulturą nie spotkałaś. A jak już dobrze wiemy, żyjąc pewien czas w internecie, jeśli czegoś nie doświadczyłam - to nie istnieje. Cóż, niestety, ale to tak nie działa. I być może jednak doświadczyłaś tej kultury, tylko do tej pory nie jesteś świadoma. A jeśli faktycznie nie - zazdroszczę ci! Jesteś prawdziwą szczęściarą.
Po pierwsze - gwałt nigdy nie jest winą ofiary
Kultura gwałtu ukazuje się głównie podczas wszelkich podjętych działań po gwałcie. Ofierze zadaje się pytania: jak była pani ubrana? Jak była pani pomalowana? Czy zrobiła pani coś, by zachęcić gwałciciela? Czy walczyła pani odpowiednio mocno? Czy krzyczała pani i wzywała pomoc?
Te i wiele innych pytań spotyka kobiety na salach sądowych, na przesłuchaniach. Dlaczego? Czy ktoś mi może powiedzieć, w jaki sposób czerwona sukienka mówi: zgwałć mnie? Cóż, ubiór nigdy nie zachęca. To gwałcicielowi wydaje się, co wynika oczywiście z jego przekonań, że kobieta, która założyła sukienkę jest obiektem seksualnym i skoro już ową sukienkę założyła, to na pewno sama tego chce. A on jej przecież tylko pomaga.
Wcale tak nie jest!
Nie ważne, czy wyjdę na ulicę nago, w dresie, w sukience, w trampkach, w metrowych szpilkach, w zimowej kurtce... nie ważne w czym, to nigdy nie jest zaproszenie! Tym bardziej, że ofiary gwałtów to przeważnie zwykłe, szare dziewczyny, które miały na sobie zwykłe spodnie, zwykłe bluzy, które nigdy nie krzyczały: sama tego chcę.
To samo tyczy się spożywania alkoholu. To, że ktoś się upija, nie oznacza od razu, że sam sobie winien. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że pije zbyt dużo alkoholu, przez co nie jest w stanie podejmować racjonalnych decyzji. Pijana kobieta owszem, może się zgodzić, ale gdy mówi nie, oznacza to nie.
Szkoda tylko, że w naszym państwie słowo nie, nie ma aż takiego znaczenia. Szkoda, że gdy ofiara jest sparaliżowana ze strachu i nie jest w stanie się poruszyć, słyszy, że walczyła za mało i to w sumie jej wina. Gdyby chciała, gdyby mocniej walczyła, wtedy na pewno gwałciciel by odpuścił. Skoro nie krzyczała, nie wyrywała się, nie toczyła walki na śmierć i życie - sama tego chciała. Gdyby nie chciała, walczyłaby - takie rozumowanie ma nasz wymiar sprawiedliwości.
W jednej z polskich szkół na religii lub wychowaniu do życia w rodzinie (nie pamiętam dokładnie), nauczycielka uczyła, że podczas próby gwałtu powinno się nawet oddać życie w obronie cnoty. Cóż...
Co z tego, że czasem lepiej jest przeczekać i wyjść tylko jako ofiara gwałtu, niż walczyć i dodatkowo stać się ofiarą brutalnego pobicia, czy też ofiarą morderstwa na tle seksualnym...
Po drugie - ciało kobiety nie jest obiektem seksualnym
Ciało to ciało. I tyle! Tylko tyle i aż tyle jednocześnie. Kultura gwałtu zakłada, że uda kobiet są obiektem seksualnym, że plecy są obiektem seksualnym. Tak samo odkryte ramiona, brzuch, stopy... całe ciało. I my, jako kobiety, odsłaniając swoje ciało dajemy jawne przyzwolenie na uprzedmiotowienie nas i stworzenie z nas obiektów seksualnych. Odsłaniając pewne części ciała same zachęcamy gwałcicieli.
I znów: wcale tak nie jest.
Moje nogi są nogami. Służą do przemieszczania się oraz do bolenia po długich wędrówkach. Moje plecy są plecami. Służą do utrzymywania prostej postawy. Moje ramiona są ramionami, oczy - oczami.
Zobacz, jak to jest w krajach, gdzie kobiety noszą burki. Muszą zasłaniać całe ciało, bo jest ono uważane za obiekt seksualny. Nawet włosy stanowią tam pretekst do gwałtu. Myślę, że nie chcemy tego u nas.
Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Ubiór w szkołach. Pamiętam, gdy chodziłam do gimnazjum, że w ponad trzydziestostopniowe upały musiałam zakładać spodnie 3/4, bo akurat nie miałam niczego do kolan, a krótsze ubrania były uznawane za wulgarne. Oczywiście, w stosunku do dziewcząt jedynie. Tak samo, gdy była pewna sprawa, jeszcze w podstawówce. Koleżanka miała koszulkę (zwykły t-shirt), tylko z ciut większym dekoltem (tak naprawdę po prostu nie była pod samą szyję). Jeden chłopak zaczął prawić niemiłe komentarze na temat jej biustu. Zgłosiła to nauczycielce, a w odpowiedzi usłyszała: trzeba się było inaczej ubrać. Jak tak się ubierasz, licz się z takimi komentarzami. I z ofiary, starała się sprawcą.
To straszne, jak bardzo szkoła tworzy z dziewczynek obiekty seksualne, które służą do zachęcania chłopców. Dlaczego nikt jednak nie widzi nieodpowiedniego zachowania osobników męskich?
Kultura gwałtu - w codziennym życiu
W codziennym życiu także nie raz można się spotkać z ową kulturą (lub brakiem jakiejkolwiek kultury, jak już wspomniałam). Chociażby panowie gwiżdżący na panie, gdy te przechodzą ładnie ubrane. Chociażby te sprośne komentarze budowlańców. Chociażby te wszystkie stereotypy na temat kobiet, które mówią: zdobyła to stanowisko pod biurkiem u szefa. Przecież kobiety nie mogą być po prostu mądre.
A ty, gdzie spotkałaś się z kulturą gwałtu? W jaki sposób?
Trzymaj się ciepło i do zobaczenia!
Zapraszam cię też na mojego Instagrama, gdzie jest mnie troszkę więcej!
Dokładnie tak samo myślę. Trzeba by chyba zadźgać takiego, żeby odpuścił, a nie oddawać swoje życie, co za debilka z tej nauczycielki :/ To tak jakbym chciała zwinąć takiemu szmaciarzowi nowiutkie wypasione auto, bo mi się podoba. Skoro się nie broni, to mogę, jest moje :D
OdpowiedzUsuńDokładnie!
UsuńZgadzam się z treścią posta w 100%... A już szczególnie, jeśli chodzi o to, że ciało kobiety nie jest jakimś obiektem seksualnym. Gwizdanie czy takie sprośne komentarze na widok zadbanej, atrakcyjnej kobiety są dla mnie żenadą :/
OdpowiedzUsuńMasz rację. To jest żenada...
UsuńKurcze jakie to prawdziwe. Według mnie nawet golf świetnie podkreśla biust a więcej zakrywa niż odkrywa. Mnie osobiście strasznie denerwuje to że już nie ważne jak czasem dziewczyna się ubierze i tak ktoś się znajdzie kto powie sama prowokowałą
OdpowiedzUsuńby-tala.blogspot.com
Niestety, ale tak jest.
UsuńBardzo dobrze napisane :) Piękne to wasze zdjęcie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńDobrze to napisałaś :-)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNiestety od pokoleń wmawia się mężczyznom, że kobiety są ich własnością. Chce kobietę to ją"bierze" nie ważne, że ona nie chce.
OdpowiedzUsuńNiestety... tak właśnie jest.
Usuń