100 rzeczy, które musisz zrobić przed świętami
Przed świętami bierzemy na siebie dużo. I ja, obserwując i słuchając otoczenie, od początku wiedziałam, że nie będę typową panią domu, która będzie przed świętami urabiać się po łokcie, a w zamian nie usłyszy nawet prostego dziękuję. W ogóle skąd ten pomysł, że na święta potrzebne jest gruntownie posprzątane mieszkanie? Myślę, że takie porządki lepiej robi się wiosną, ale i wtedy nie musisz tego robić!
Przeczytaj > Czy wiosenne porządki mają sens?
Jeśli chodzi o gotowanie, to tu też odpowiedź jest prosta, ale kilkuetapowa. Po pierwsze: wcale nie musisz gotować 12 potraw! Możesz zrobić mniejszą ilość (szczególnie, jeśli święta są w małym gronie). Możesz część kupić. A możesz zrobić wszystkiego po troszku i też będzie dobrze. Naprawdę nie potrzebujesz wiadra sałatki, gara bigosu itd. No, chyba że święta spędzacie w bardzo dużym gronie, ale wtedy jestem zdania, że...
Każdy może coś zrobić. U nas w rodzinie dzielimy się gotowaniem. Ja robię część, część mama, a część babcia. Dzięki temu każda z nas ma mniej roboty, a i tak spotykamy się wszyscy razem i każdy je to, na co ma ochotę.
Idąc o krok dalej, choć dla niektórych to może być niepojęte, nie musisz gotować (i robić wszystkiego innego) sama! Tak! Mąż/partner/dzieci (w odpowiednim wieku) oraz wszelcy członkowie rodziny też mogą wziąć się do roboty. Dzieciaki mogą wykrajać i dekorować (już po upieczeniu) pierniczki. Starsze dzieci, które posługują się już nożem, mogą pomóc kroić warzywa na sałatkę. Przecież nie musi być od linijki! A mąż/partner jest tak samo dorosły jak i ty i tak samo może zrobić pierogi, zupę grzybową, krokiety czy inne potrawy, które robi się na święta.
Kobieta musi umieć gotować
Facetom wydaje się, że kobiety rodzą się z talentem kulinarnym i wraz z mlekiem matki dostają wszystkie te przepisy, z których gotują potem najpyszniejsze na świecie dania. Cóż, muszę was - panowie - sprowadzić na ziemię. Nie jest tak łatwo. Ja nauczyłam się gotować z przepisów z internetu i książek. Gdy czegoś nie wiedziałam, radziłam się innych. Bez prób i błędów nie da się nauczyć gotować. To nie jest magiczna umiejętność przynależna tylko kobietom. Także, drogie panie, mężczyźni do kuchni, a wy choć chwilę odpocznijcie.
Najważniejsza zasada przed świętami
I najważniejsza zasada, czyli... odpuszczanie. Jeśli nie masz siły - odpuść. Jeśli masz dość - odpuść. Jeśli na stole nie pojawi się bigos, bo zamiast tego chciałaś w nocy spać - nic się nie stanie. Świat się nie zawali i będziemy żyć dalej.
Wiem, że w naszej kulturze mamy głęboko zakorzenione (ale tylko my, kobiety) branie na siebie zbyt wiele i robienie tego wszystkiego w pocie czoła, kosztem siebie. Spójrzmy na panów. Wracają z pracy, zjedzą obiad i na tym się kończy. Jak nie pokażesz palcem, to nie zrobi. Oni nie czują potrzeby odkurzania co dwa dni, ścierania kurzy itd. To my wymyślamy sobie kolejne zajęcia z dupy (za przeproszeniem), żeby potem żalić się koleżankom, jakie to jesteśmy zmęczone.
Nie mówię tu, że każdy mężczyzna taki jest. Ale jednak wszyscy widzimy, jaka jest większa część.
To nie nasza wina. Tak jesteśmy od wielu pokoleń wychowywane. Od kobiet wymaga się przecież, by dbały o dom, zajmowały się dziećmi, pracowały, dbały o siebie i do tego najlepiej miały jakąś pasję. Od mężczyzn wymaga się tylko utrzymania rodziny (co teraz i tak nie ma aż takiego znaczenia, bo kobiety także pracują). Jeśli pomoże przy dzieciach, to już bohater. Ja się pytam: jaki bohater? To też jego dzieci.
Nikt nas nie uczy, że można inaczej. Że można odpocząć. Że drzemka w środku dnia zamiast odkurzania też jest ok. Że możesz zrobić sobie pedicure, a obiad może ugotować mąż/partner. Że możesz odpuścić.
Nudzenie się jest potrzebne
Bardzo nie lubiłam, gdy w dzieciństwie i potem jako nastolatka, nudziłam się (lub odpoczywałam) i słyszałam: nudzisz się? Zaraz znajdę ci zajęcie. To uczy tylko tego, że przez 24 godziny, każdego dnia trzeba harować bez chwili wytchnienia.
A to nie prawda!
Nudzenie się jest dobre. Odpoczywanie jest dobre i potrzebne!
Przeczytałam gdzieś na Pintereście You can do anything, but not everything (możesz zrobić cokolwiek, ale nie wszystko) i bardzo mi te słowa zapadły w pamięci. To prawda. Myślimy, że możemy wszystko, podczas gdy rzeczywistość wygląda inaczej. Nie mówię, że mamy porzucić marzenia, ale po prostu odpuścić rzeczy mniej istotne.
To twoje życie, twoje cele, twoje wybory
Piszesz książkę i masz niesamowitą wenę? Pisz dalej! Możesz zamówić obiad, albo po prostu kilka dni nie sprzątać i nic się nie stanie. Masz malutkie dziecko i chcesz z nim spędzić czas? Proszę bardzo! Przecież pranie może poczekać.
Wybieraj to, co ważne, a nie to, co wypada. Zastanów się nad tym, co robisz każdego dnia. Osiągasz tym swoje cele, czy innych? Chciałaś studiować, czy rodzina tego chciała? Chcesz każdego dnia gotować dwudaniowy obiad, czy po prostu tak wypada?
Zastanów się nad tym i zdecyduj, co naprawdę jest dla ciebie ważne. Dzięki temu zyskasz czas. Na co go przeznaczysz? Na to, co będzie dla ciebie ważne. Może to codzienne czytanie książki przed snem? A może zwykłe nic-nie-robienie? A może będziesz chciała w tym czasie zrobić kurs, o którym od dawna marzysz? Wybór należy do ciebie.
Sztuka odpuszczania
Odpuszczanie jest też ważne ze względu na całe życie. Nie odpuszczając marnujemy je. Mówię tu o odpuszczaniu rzeczy nieważnych, niemających dla nas znaczenia, cudzych marzeniach i oczekiwaniach.
Kiedyś na czytelniczej grupie przeczytałam coś w stylu: jak zacznę książkę to czytam do końca, nawet jak mi się nie podoba, bo głupio tak odpuścić. To przykre, że nawet tak mało istotna rzecz, jak książka, których jest masa do wyboru, sprawia, że męczymy się bez końca. Co ci szkodzi po prostu przestać czytać i w to miejsce przeczytać kilka innych, fascynujących opowieści, które faktycznie porwą cię od pierwszych stron?
Sama, jako piątkowa uczennica, zaczęłam to praktykować jeszcze w szkole. Kochaj język polski, pisanie, czytanie i w ogóle interesuję się językiem, ale niektórych lektur po prostu nie przeczytałam. Chociażby Hobbita... nie lubię tego typu książek. Zaczęłam, nie podobało mi się, przestałam. I przeżyłam. Szkoda życia na nieciekawe treści.
Perfekcjonizm to pułapka
Życia także szkoda na perfekcjonizm. Sama czasem wpadam w taką pułapkę, ale na szczęście szybko z niej wychodzę. Czasem zdarza mi się opublikować tekst z błędami. Ale tekst jest, a jak ktoś mi zwróci uwagę - potulnie poprawię i podziękuję!
Kiedyś myślałam, że muszę mieć mieszkanie jak z instagrama. Idealne. Uporządkowane. Ale w takim nie da się żyć. Więc mam czasem bałagan (albo nawet częściej). Tak samo z minimalizmem - myślałam, że musi być idealnie mało. A teraz cieszę się rosnącym zbiorem książek, a za to mam mniej ubrań. I tyle! Wszystko w zgodzie ze sobą. Perfekcjonizm to pułapka!
Pułapką jest też porównywanie się do innych. Słucham w pracy, że jedna z pań prała i prasowała firany przez pół nocy. Mogę pomyśleć sobie, że jestem leniwa i słaba, bo nie daję rady. Ale nie chcę tego. Zamiast tego myślę sobie: znam szybszy i prostszy sposób, a pozostały czas przeznaczam na odpoczynek. I też jest fajnie!
Nie porównujmy się. Za to słuchajmy swoich organizmów, bo one doskonale wiedzą, czego nam trzeba. Dziś chociażby przespałam prawie 12 godzin. Cóż, miałam taką potrzebę. Ale w końcu, dzięki temu, mam siłę by napisać ten tekst (a jest już wyjątkowo długi). Odpoczywaj, wsłuchuj się w siebie i znajdź złoty środek między pracą, obowiązkami i czasem dla siebie.
Dbaj o siebie każdego dnia. Nie musi to być wiele. Medytacja, ćwiczenia, czytanie, maseczka, kąpiel, spacer... co tylko chcesz. Pamiętaj o tym, że jesteś ważna. To o wiele istotniejsze niż tradycja, że kobieta zajmuje się domem i dziećmi. To istotniejsze niż czyjeś tak wypada, tak trzeba, inne dawały radę, więc i ty dasz. Żyć po swojemu, odpuszczaj co mniej ważne. I dbaj o siebie.
Trzymaj się ciepło i do zobaczenia następnym razem!
Człowiek nic nie musi, ewentualnie może :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńNic nie muszę i nikt nie musi poza oddychaniem, jedzeniem, spaniem... U mnie jak będą 3 potrawy, to i tak wyczyn. No i pierniczki, ale dlatego że ja lubię i wnuki lubią :D
OdpowiedzUsuńO tak! Dobrze napisałaś :) U nas pierniczki też obowiązkowo. Mój V. uwielbia :)
UsuńPotrzebowałam przeczytać coś takiego. Wprawdzie u mnie tata i ugotuje i posprząta, także nie jestem nauczona, że wszystko ma robić kobieta, ale zgodzę się z Tobą w 100 procentach. W przyszłości nie chce być wiecznie zaharowaną kobietą, chce cieszyć się z życia. To, że chcemy przez chwilę nic nie robić nie oznacza, że jesteśmy leniwi, każdy ma prawo do odpoczynku, a nie raz słyszałam jakieś takie teksty, dobrze, że teraz coraz więcej się o tym mówi!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
weruczyta
Cieszę się, że doceniłaś ten tekst. Trzymam za ciebie kciuki, że w przyszlości będzie tak, jak teraz piszesz :)
UsuńBradzo mi przypadł do gustu ten post. Chyba potrzebowałam czegoś takiego nie tylko teraz przed świętami ale ogólnie :)
OdpowiedzUsuńby-tala.blogspot.com
Świetny tekst, już od kilku lat odpuszczam :)
OdpowiedzUsuńTak trzymaj ;)
UsuńTak, też nauczyłam się odpuszczać i wiesz, Święta są o wiele przyjemniejsze:)
OdpowiedzUsuńAromatycznych Świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku!
Właśnie o to chodzi - by to był przyjemny czas :)
UsuńDwanaście to u nas było chyba samych rodzajów ciast :D A jeśli chodzi o nudzenie się, to ja już tego nie potrafię, zawsze znajdę sobie jakieś zajęcie ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńU mnie było 5 potraw i to za dużo. Jeśli chodzi o odpuszczanie, to już dawno zaczęłam. Robię to co uważam.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze :)
Usuń