Przeczytaj wszystkie wpisy na temat endometriozy > ENDOMETRIOZA
Marzec - miesiąc świadomości endometriozy
Jak mogę twierdzić, że endometrioza zmieniła moje życie na lepsze? Jak mogę tak mówić, wiedząc, że to naprawdę ciężka i poważna choroba, która wpływa nie tylko na sam kobiecy organizm, ale także na życie chorej osoby oraz całe jej otoczenie? I w końcu: jak mogę tak twierdzić, skoro sama mam czwarty, najbardziej zaawansowany stopień endometriozy i wiem, z jakim cierpieniem i bólem się ona wiąże?
Ano... mogę.
Pójdę nawet o krok dalej. Uważam, że od dnia diagnozy czuję się lepiej oraz zdrowiej niż przed nią. Jakby samo poznanie wroga sprawiło, że nie jest on już taki straszny. Momentami nawet mogłabym się z nią zaprzyjaźnić, ale wiem, jak podstępna jest i to tylko chwila uprzejmość z jej strony.
Dobrze, kilka zdań o mnie.
Jestem Klaudia, w wieku 21 lat dowiedziałam się, że jestem nieuleczalnie chora. Mam endometriozę IV stopnia, głęboko-naciekającą. Nie reaguję na ŻADNE podjęte leczenie, a próbowałam różnych leków przez ponad pół roku. Przeszłam operację, która była o wiele bardziej skomplikowana, niż miała być. Mam pomniejszone jajniki, ponieważ były w nich torbiele endometrialne. Miałam zrosty w całym układzie rozrodczym, przez co nawet podczas dopochwowego badania ginekologicznego potrafiłam płakać z bólu. O seksie nie wspominajmy. Leki przeciwbólowe przestają na mnie działać po maksymalnie kilku zażyciach. Poroniłam dwukrotnie, a lekarze zbywali mnie przez długie lata.
I mając takie zaplecze mogę śmiało powiedzieć, że diagnoza zmieniła moje życie na lepsze.
Poznałam swojego wroga. Wiem, jak mogę z nim walczyć i jak mogę sprawić, bym czuła się choć odrobinę lepiej. Nie będę o tym wszystkim pisać. Możesz przeczytać starsze wpisy, w których opisałam dokładnie swoją dietę, aktywności, historię choroby, operację i wiele, wiele innych.
Endometrioza - życie z endometriozą
Dziś chcę tylko opowiedzieć o tym, w jaki sposób endometrioza sprawiła, że jestem tu gdzie jestem, szczęśliwa i pełna nadziei na przyszłość.
Wszystko zaczęło się od tego, że endometrioza obróciła w pył mój poprzedni związek. To był moment, w którym myślałam, że moje życie rozpadło się na kawałki. Później zrozumiałam, że pozbyłam się zbędnego balastu, który bardziej mi ciążył niż wspierał i z którym nie chciałabym teraz żyć pod jednym dachem.
Endometrioza - moja historia
Pozwoliłam się pokochać mężczyźnie, z którym mam naprawdę wiele wspólnego, który wspiera mnie i nie obwinia o to, że jestem chora i cierpię. Pokochałam tego mężczyznę, który wyciągnął do mnie pomocną dłoń i nie pozwolił mi odejść. Razem zaczęliśmy prowadzić nowe życie, o wiele lepsze od poprzedniego.
W końcu odżyłam. Oddałam się swoim pasjom, a wspólnie podróżujemy (na miarę możliwości pandemicznych), gramy w różne gry, rozmawiamy, oglądamy filmy i seriale, a nawet dyskutujemy na poważne tematy jak sytuacja na świecie, ekologia, gospodarka naszego kraju oraz na tematy bliższe mi, jak język, nauka, moje studia oraz blog i rozwój. Nigdy nie mówi, że go zanudzam, że nie ma ochoty poruszać jakiegoś tematu.
Przeszliśmy ze sobą naprawdę wiele, choć jesteśmy razem niecałe dwa lata. Był przy mnie, gdy jechałam do poradni ginekologiczno-onkologicznej, był przy mnie, gdy czekałam na operację oraz gdy już wybudziłam się z narkozy. Był przy mnie, gdy ze łzami w oczach i na trzęsących się nogach mył moje ciało zeszyte w czterech miejscach, bo ja nie miałam na to siły. Nie narzekał nigdy. Nigdy nie oczekiwał ode mnie, że będę pełna życia podczas okresu. Podawał mi w nocy leki przeciwbólowe, jeździł ze mną do lekarza (gdy jeszcze było można normalnie żyć). Był przy mnie, gdy kolejne leki nie działały, a ja wylewałam łzy, cierpiąc.
Był przy mnie, gdy powiedziałam, że nie chcę próbować kolejny raz, że leki i tak nie działają, i nie zadziałają, bo żadne nie zadziałały przez ostatnie 10 lat. Był przy mnie i rozmawiał, gdy musieliśmy zdecydować się na dziecko, bo za rok czy dwa może być na to już za późno. Był przy mnie, gdy przez następne miesiące przychodził okres, a ja płakałam całymi dniami. Był przy mnie, gdy zaczęłam krwawić pod koniec pierwszego trymestru ciąży. I jest ze mną nadal, wspierając i kochając jak tylko potrafi najmocniej.
Oprócz tego przeżyliśmy o wiele więcej tych pięknych i radosnych chwil, ale prawdziwy związek poznaje się po tym, że przetrwa trudny czas. Gdy jest miło i pięknie - każdy da radę. My byliśmy sprawdzani od samego początku.
Nasze pierwsze wspólne wakacje. Z uśmiechem na nie pojechałam, choć to był czas, w którym oczekiwałam na operację. Gdy jest przy tobie ukochana osoba, wszystkie problemy wydają się mniejsze. |
Endometrioza - choroba nieuleczalna
Endometrioza sprawiła, że zaczęłam oddawać się swoim pasjom z jeszcze większym sercem. Piszę dla ciebie, staram się robić to coraz lepiej i lepiej. Tworzę treści, z których chciałabym w przyszłości się utrzymywać, by pracować z domu. Wiem, że endometrioza zaatakuje, a ja chciałabym być na to gotowa, nie musząc znów tłumaczyć pracodawcy, że okres może aż tak boleć i to nie jest tylko okres, a złożona choroba, której nie da się kontrolować.
Piszę książkę o endometriozie i mam nadzieję, że w końcu zobaczy światło dzienne, a ty - wspierając mnie - będziesz chciała ją przeczytać. To historia bez cenzury, od samego początku. Pisana nieraz w gniewie, ze łzami w oczach. Chwilami jest tak ciężka, że nawet poprawiając błędy, płakałam znów. Takie jest moje życie. Takie było. Ale może takie nie będzie?
Dzięki endometriozie wiem, dokąd zmierzam. Zmieniając moje życie, zmieniła też moje nastawienie do świata. Pokochałam swoje życie, życie ogółem oraz naturę, naszą planetę, która każdego dnia znosi trudy i ból zadawany jej przez ludzi. Myślę, że czuje się trochę jak ja, gdy endometrioza atakuje mnie podczas miesiączki.
Dzięki endometriozie nauczyłam się stawiać granice, mówić nie i robić to, czego najbardziej chcę. Dzięki endometriozie nie przejmuję się tym, że ktoś ode mnie oczekuje czegoś innego. Dzięki endometriozie jestem nareszcie sobą, a nie nędzną sklejką z różnych kawałków oczekiwań innych ludzi.
I choć endometrioza to ciężka choroba i wiem o tym doskonale, bo cierpiałam przed diagnozą 9 długich lat... to mogę śmiało powiedzieć, że cieszę się z tej diagnozy. Zmieniła moje życie na lepsze.
Dwa lata temu byłam nieszczęśliwym cieniem samej siebie, oklejoną łatkami oczekiwań i krytyki, zagubioną w nieszczęśliwym związku, który niszczył mnie każdego dnia. Byłam obwiniana za to, że czuję się źle, że coś jest ze mną nie tak. Myślałam, że jestem hipochondryczką, a ludzie dookoła mnie mają rację, że wymyślam problemy, których nie ma.
Teraz, po tych dwóch latach jestem szczęśliwą, o wiele pewniejszą siebie kobietą. Jestem kochana i kocham całym sercem. Potrafię mówić nie, ale także tak, gdy tego chcę. Nie spełniam cudzych marzeń i oczekiwań. Jestem sobą. Jestem kobietą. Jestem partnerką. Jestem kochana. Jestem córką, siostrą wnuczką. Jestem studentką. Jestem pracowniczką. Jestem sobą. Jestem szczęśliwa. Jestem w ciąży. Jestem pełna nadziei na lepsze jutro. Jestem.
To ja, ze świeżymi bliznami po operacji. Wtedy jeszcze się nie zagoiły. Dziś jestem 15 miesięcy po operacji i one nadal są na moim brzuchu. Nie chcę się ich pozbywać. Pokazują, jaka jestem silna. |
I tobie także życzę bycia sobą, bycia szczęśliwą i kochaną. Może lepiej bez tła, jakim jest jakakolwiek ciężka czy lekka choroba, ale tak po prostu. Korzystaj z życia, bo jest ono tylko jedno.
Trzymaj się ciepło i do zobaczenia!
Jeśli ten wpis ci się podobał, koniecznie przeczytaj pozostałe o moim zmaganiu się z endometriozą > poprzednie wpisy
Powodzenia w pisaniu książki. Dużo zdrowia
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńŻyczę dużo zdrowia i miłości, no i lekkiego pióra. Bardzo chętnie przeczytam Twoją książkę i podaruję starszej córce. Ona też ma podobny problem.
OdpowiedzUsuńAleż mi miło <3
Usuń.. I jesteś silniejsza, niż kiedykolwiek byłaś. Buziaki, Kochana! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa! :)
UsuńTrzeba przyznać, że jesteś niesamowicie dzielną kobietą.
OdpowiedzUsuńNie jedna osoba po takiej diagnozie pewnie by się załamała. A Ty postanowiłaś walczyć, a nawet czujesz się lepiej, silniej i zdrowiej :)
Piękne jest to, że trafiłaś na kogoś, kto tak mocno Cię wspiera i pomaga przez to przejść. To piękne jak piszesz o jego wsparciu. Aż mi łzy poleciały...
Może i dwa lata, ale właśnie zobaczyliście przez ten czas, co to prawdziwe życie i wiecie, że możecie na sobie polegać. Życzę Wam teraz spokojniejszych dni. Powodzenia z ciążą, mam nadzieję, że tym razem się uda do samego końca!
I oczywiście wszystkiego dobrego dla Was, z pisaniem książki. Naprawdę liczę na Waszą piękniejszą przyszłość. Zasługujecie na nią :)
Pozdrawiam cieplutko.
Co dałoby załamanie? Nie wyleczyłoby choroby... za to realne działanie już może pomóc :) Może to wredne, ale cieszę się, że tak się wzruszyłaś czytając, na tym mi zależało :) dziękuję za wszystkie miłe słowa! <3
UsuńZ Twojej historii wnioskuję, że masz w sobie niesamowitą siłę i trafiłaś we właściwym momencie na właściwego człowieka :) Czekam na prawdziwy happy end! :)
OdpowiedzUsuńA ja nie czekam na happy end. Wolę żeby to szczęście się nie kończyło tylko trwało :)
UsuńTaki mezczyzna to prawdziwy Skarb. Ciesze sie ze jest z Toba w najgorszych chwilach. Podziwiam Twa odwage bo to straszne co Cie spotkalo. Nawet sobie nie wyobrazam co to za cierpienie. Nie wiem czemu kobiety musza tak strasznie cierpiec. Trzymam kciuki za twoja ksiazke bo wiem ze ona pomoze innym chorym kobietom zyc z tych cholerstwem. Trzymaj sie.
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńMyślę, że dzięki Tobie i Twojej historii wiele kobiet nabierze siły i wiary w to, że może być dobrze. Jesteś niezwykłą kobietą i 3mam za Ciebie...za Was kciuki. :)
OdpowiedzUsuńNa to właśnie liczę! Dziękuję <3
UsuńCieszę się, że znalazłaś osobę, która jest z Tobą w dobrych i złych chwilach.
OdpowiedzUsuńW naszym kraju wydaje mi się, że jeszcze mało mówi się o endometriozie,
więc fajnie, że poruszyłaś ten temat. Życzę Tobie dużo zdrowia!
Pozdrawiam.
Wydaje mi się, że ogólnie mało się wie o tej chorobie... dlatego właśnie trzeba mówić! Dziękuję :)
UsuńŁezka mi poleciała... Wielki, ciepły przytulas dla Ciebie <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że w tym wszystkim potrafiłaś dostrzec coś dobrego i że mimo choroby znalazłaś siłę by ŻYĆ. No i cudownie, że trafiłaś na takiego partnera. Naprawdę mieć przy sobie taką osobę to ogromne szczęście. Super, że Wam się układa i doczekacie się bobasa.
Dużo zdrowia kochana ;)
Dziękuję <3
UsuńPiękny wpis. Mamy coś wspólnego zatem. Miłości i cieszę się, że tak pozytywnie dostrzegasz to co się dzieje wokoło Ciebie.
OdpowiedzUsuńPowodzenia i 3mam kciuki!