Spis treści:
- Co kupiłam w ciąży? Co dostałam w ciąży?
- Rzeczy do szpitala
- Skąd wziąć listę do szpitala?
- Jak wybrałam szpital do porodu?
- Co mi się przydało w ciąży?
Co kupiłam w ciąży?
Pierwszą rzeczą, którą zakupiłam w ciąży były leginsy ciążowe. Swoje kupiłam w Lidlu i naprawdę polecam, bo chodzę w nich bardzo często od listopada i nadal nic złego się z nimi nie stało. Nie przetarły się, nie zniszczyły i co najważniejsze - nie rozciągnęły się. Po każdym praniu są jak nowe, przez co na brzuszek musza się rozciągnąć znów (nie uciskają). Myślę, że sprawdzą się też po porodzie, bo skoro wracają po praniu do pierwotnego kształtu, to na po-ciążowy brzuch też będą ok. A i może poza ciążą też uda się je nosić (np. zimą, z dodatkowym ogrzewaniem na brzuch i plecy).
Jeśli chodzi o ubrania, stricte ciążowych ubrań nie kupowałam wcale. Kupiłam sobie dwie luźniejsze sukienki, ale jednocześnie takie, w jakich będzie mi dobrze także po porodzie. Nie lubię ubrań "na chwilę", albo tych na jedną okazję. Kupiłam sobie też parę innych ubrań, ale jak już wspomniałam - nie są to ubrania ciążowe, więc nie widzę sensu opisywać ich tutaj.
W drugim trymestrze zakupiłam też stanik do karmienia, bo już w drugim miesiącu zaczęły pojawiać się wycieki z piersi i mokre koszulki doprowadzały mnie do szału. Od razu zakupiłam większe, żeby nadały się faktycznie podczas karmienia dziecka. Moje mam z Bonprix i są przyjemne w dotyku, miękkie i materiałowe bez fiszbin. Stanika nie nosiłam w ogóle od zajścia w ciążę, więc nie chcę twardych, sztywnych z fiszbinami.
Przypomniało mi się jeszcze, że kupiłam koszulę nocną ciążową + do karmienia. Wybrałam taką, w której zmieści się brzuch, ale będzie się nadawać od razu do karmienia. Spałam w niej długo, ale aktualnie jest spakowana do szpitala, więc śpię w koszulkach.
Co dostałam w ciąży?
W ciąży dostałam dwie rzeczy od dwóch różnych osób. Od mamy dostałam luźniejszą bluzkę, o której właśnie sobie przypomniałam i która na teraz powinna już być dobra.
A drugą rzeczą był świąteczny prezent od mojego V. czyli poduszka ciążowa. Spałam z nią od końca grudnia, czyli już w 3. miesiącu ciąży i bardzo się z niej cieszę, bo jest wygodna i naprawdę ułatwia i odpoczynek w dzień, i sen w nocy. Mam poduszkę dla ciężarnych 3w1, z czego 2 rzeczy są dla dziecka - materacyk (poduszka) do wózka oraz poduszka motylek, której nie będziemy na razie wykorzystywać, ale w przyszłości może się przyda.
Na początku sam rogal do spania był niewygodny, ale gdy troszkę się już ubił pod głową, okazał się naprawdę zbawieniem. A teraz - gdy już mam naprawdę spory brzuch - pozwala w miarę wygodnie się ułożyć. Przy okazji będę mogła też wykorzystać ją do karmienia dziecka oraz gdy będę chciała wziąć malucha do łóżka i uchronić go przed upadkiem (położę go po prostu w środku).
Rzeczy do szpitala - co kupić do porodu?
Wydawało mi się, że do porodu nie trzeba wiele. Och, jak bardzo się myliłam! Nasza szara polska rzeczywistość mówi o tym, by nawet papier toaletowy spakować. Ot, na wszelki wypadek.
Ale całkiem poważnie - co oprócz papieru toaletowego jest potrzebne do porodu? Jak się tego dowiedzieć? Aż wreszcie, gdzie to wszystko kupić, by nie zbankrutować?
Spytałam raz na Instagramie o koszule do porodu, które będą tanie, bo w razie gdyby ta stricte porodowa była do wyrzucenia, nie chciałabym wiele stracić i mieć wyrzutów sumienia. Padały propozycje koszul po około 100 zł... co znacznie przewyższało mój budżet. Takich koszul trzeba kilka, więc to już są spore pieniądze. W końcu koleżanka napisała mi, by zobaczyć w TXM i tam znalazłam bawełniane koszule po około 30 zł za sztukę. Idealnie. Kupiłam dwie.
Co jeszcze spakować do szpitala? Skąd wziąć listę?
Najlepiej dowiedzieć się, czego oczekuje konkretny szpital. Wejdź na stronę szpitala (mój ma też fanpage na Facebook'u oraz bloga) i poszukaj listy rzeczy do porodu. Ja taką znalazłam, ale nie wstawię tu, by nie zdradzić, w którym szpitalu rodzę. Myślę, że każdy szpital udostępni taką informację, bo ja sama tę podpowiedź dostałam od znajomej, która będzie rodzić w zupełnie innym mieście i - co za tym idzie - szpitalu.
Na takiej liście jest rozpisane wszystko, co potrzebne. U mnie lista ta wygląda tak:
- dowód osobisty, karta ciąży oraz wymagane wyniki badań i USG, plan porodu
- opcjonalnie: lista przyjmowanych leków
Do porodu:
- 2 koszule
- szlafrok
- klapki pod prysznic
- ręcznik
- kosmetyki pod prysznic
- podpaski poporodowe
- majtki siateczkowe
- podkłady poporodowe
- chusteczki nawilżane
- jedzenie i picie
Po porodzie:
- 2 koszule
- stanik do karmienia
- wkładki laktacyjne
- majtki siateczkowe
- podpaski poporodowe
- podkłady medyczne
- 2 ręczniki
Dla dziecka:
- pampersy
- krem do pupy
- chusteczki nawilżane
- opcjonalnie ubranka, kocyk itp.
Jak widać, jest tego całkiem sporo. Jeśli twój szpital nie udostępnia takiej listy, możesz się zainspirować.
Miałam okazję spotkać się z położną, która dała mi jeszcze inną listę, według której działa szpital, w którym ona pracuje. Na liście znalazły się dodatkowo: ręcznik papierowy do osuszania krocza, kapcie, butelka z dziubkiem, skarpetki. To niby takie oczywiste rzeczy, a w ogóle o nich nie pomyślałam. Także naszykowałam je do zabrania do szpitala.
Co zabrałam do szpitala? Co się przydało? Czego brakło?
Do szpitala koniec końców zabrałam dwie torby. Spakowałam:
- 3 koszule do karmienia (w tym 1 do porodu)
- szlafrok
- skarpetki
- kapcie
- klapki pod prysznic
- szare mydło
- krem do twarzy
- pomadkę
- patyczki do uszu
- mokre chusteczki dla mnie
- papier toaletowy
- ręcznik papierowy
- podkłady (podpaski) poporodowe (1 paczka)
- majtki siateczkowe (4 sztuki)
- 5 podkładów medycznych
- butelkę z filtrem
- ciasteczka zbożowe
- stanik do karmienia
- wkładki laktacyjne
- 3 ręczniki
- paczkę pampersów
- mokre chusteczki dla dziecka
- ubranka
- krem do pupy
Nie przydały mi się: szlafrok (bo było bardzo gorąco), skarpetki, ubranka dla dziecka (urodził się malutki, a ubranka były o wiele za duże; szpital zapewniał ubranka, jedynie na wyjście trzeba było mieć swoje). Został mi też jeden podkład medyczny (były dwa, ale maluch osikał jeden na sam koniec).
Brakło mi za to podkładów poporodowych (V. dokupił jedną paczkę i wtedy już było ok). Pampersów miałam idealnie, ale to dlatego, że musieliśmy zostać dzień dłużej (zamiast 2 dni, byliśmy tak naprawdę 3,5 dnia w szpitalu).
Ogółem lista była całkiem pomocna i większość rzeczy naprawdę się przydało.
Jak wybrałam szpital do porodu?
Chciałabym móc napisać o tym, jak przeglądałam opinie, szukałam specjalistów i tak dalej... ale to nie jest prawda. W moim mieście jest jeden szpital. Znajduje się on dokładnie ulicę dalej, jakieś 5 minut na nogach spacerem. I na tym zależało mi najbardziej, bo jestem w takiej a nie innej sytuacji i dobrze, że będę mogła dość do niego na nogach. Dla niektórych to może być szalone, ale mnie to nie przeraża. Z bólem okresowym przy endometriozie też chodziłam, wirowało mi w głowie i potrafiłam zemdleć. Myślę, że ten kawałeczek dam radę przejść. Oczywiście, napiszę jak wyszło w praktyce!
Tak się składa, że mój szpital ma świetne opinie, jeśli chodzi o porody naturalne. Cesarki niekoniecznie, ale ja szykuję się na poród naturalny i na tym zależy mi najbardziej. Tym bardziej, że po laparoskopii bardzo ciężko do siebie dochodziłam przez pierwszy tydzień i nie chciałabym przeżywać tego samego z dzieckiem na rękach. Wtedy nie byłam w stanie się umyć! A co dopiero zająć noworodkiem.
Podsumowując: jak wybrałam szpital do porodu? Nie wybrałam, idę do tego, który mam najbliżej, na wyciągnięcie ręki. Ma dobre opinie, ale nie nimi się kierowałam. Uspokoiły mnie, to prawda. Nadal jednak mam podejście: iść, urodzić, wrócić do domu i zapomnieć o pobycie w szpitalu.
Co przydało mi się w ciąży?
Jeśli chodzi o rzeczy przydatne w ciąży, to najbardziej eksploatowana jest poduszka rogal dla ciężarnych, z której korzystam zarówno do spania w nocy, jak i do odpoczynku w dzień i uważam, że nie ma nic wygodniejszego do spania. Możesz się ze mną nie zgodzić, to tylko moja opinia. Mój V. znalazł też zaletę tej poduszki - dzięki temu trzymam się swojej połowy łóżka, a on może się także wyspać w komfortowych warunkach.
Do spania przydał mi się także kocyk. W trzecim trymestrze okazało się, że jest mi ciągle gorąco i nie mogę przez to spać. Rok temu w upały spałam pod kołdrą i było super, a w ciąży budziłam się cała mokra. Zaczęłam więc spać pod cienkim kocykiem i od razu było przyjemniej i bardziej komfortowo.
W ciąży przydał mi się także półlitrowy kubek. Dlaczego? Ano dlatego, że ze względu na małą ilość wód płodowych musiałam pić około 3 litry dziennie. Ciężko naliczyć to przy zwykłych kubkach i się nie pogubić. Wodę filtrujemy i nasz dzbanek także nie ma pełnej liczby (np. 1 czy 2) pojemności, a po za tym nie ja sama z niego piję. A taki półlitrowy kubek sporo ułatwia, bo wystarczy wypić takich 6 i gotowe.
Ubrania na ciężarnych - przydały mi się legginsy dla kobiet w ciąży oraz sukienki różne. Nie mam stricte dla ciężarnych, ale wygodne, luźniejsze także dobrze się spisują. Szczególnie na końcówce ciąży, gdy w żadnej koszulce nie mieścił się mój brzuch. O ile w domu mogę chodzić z gołym, tak na ulicę tak nie wyjdę.
Z ubrań przydały mi się także staniki do karmienia. Wiedziałam, że nie kupię specjalnie stanika na większy rozmiar, żeby chodzić w nim tylko w ciąży, bo ja staników nie lubię i nie noszę, jeśli nie muszę tego robić. Dlatego zakupiłam od razu (gdy pojawiła się taka potrzeba) do karmienia w większym rozmiarze i w takich właśnie chodziłam przez trochę ponad 3 miesiące. Mięciutkie, bez fiszbin, wygodne.
Wsuwane buty ratowały mi życie odkąd mój brzuch uniemożliwiał wygodne sznurowanie butów. Zamiast męczyć się, schylać, wykręcać i kombinować, wsuwałam buty korzystając z łyżki do butów (genialny wynalazek swoją drogą i w ciąży polecam, im dłuższa tym wygodniejsza) i gotowe.
Książki i seriale - ratowały mi życie w dni, w które nie miałam siły na nic (czyli cały pierwszy trymestr ciąży oraz ostatnie półtora miesiąca). Spędzanie czasu w łóżku było dzięki temu przyjemniejsze, a gdy faktycznie musiałam więcej leżeć i się oszczędzać, to były tak naprawdę jedyne ciekawsze rzeczy do roboty.
Balsam nawilżający do ciała i olejek do ciała to moje must have kosmetyczne w ciąży. Skórę na ciele mam suchą tak ogólnie, ale w ciąży była jeszcze bardziej wysuszona. Dodatkowo przydał się olejek (u mnie Bielenda VegeMama -Wegański olejek odżywczy przeciw rozstępom dla kobiet w ciąży; zużyłam dwa opakowania). Od początku smarowałam brzuch olejkiem, żeby skóra była bardziej elastyczna, a w późniejszych tygodniach zaczęła mnie ona po prostu swędzieć i ulgę przynosiło właśnie porządne smarowanie olejkiem. Brak rozstępów to przyjemny efekt uboczny (choć mam rozstępy na pupie i udach i nie przeszkadza mi to).
Z kosmetyków w ciąży przydał mi się także krem do cery bardzo suchej (Cetaphil DA Ultra Krem intensywnie nawilżający), ponieważ moja cera mieszana w kierunku tłustej... zaczęła się tak przesuszać, że mogłam odrywać wręcz suche skórki. Krem pomógł, a po paru tygodniach cera wróciła do normy i mogłam wrócić do lżejszego kremu.
Mało oczywista rzecz przydatna w ciąży, jeśli spędzasz dużo czasu przy biurku - podstawka pod nogi. Siedzenie w jednej pozycji jest mało komfortowe i ja w ciąży się bardzo wierciłam. Wygodnie mi było z nogami na krześle, albo właśnie na podstawce, która stała pod biurkiem. Przy 12 godzinach na zdalnych studiach to był prawdziwy ratunek. Oprócz wygody, czułam wtedy odciążenie kręgosłupa, bo przestawał boleć.
Wydaje mi się, że z takich najważniejszych rzeczy materialnych to już wszystko. Proszę jednak, by te z was, które w ciąży były, napisały, co się wam przydało i co może ułatwić życie!
Mam nadzieję, że ten wpis okaże się przydatny.
Trzymaj się ciepło i do zobaczenia!
Bardzo przydatny post dla młodych mam :)
OdpowiedzUsuńZ taką myślą go pisałam :)
UsuńBardzo pomocny post dla przyszłych mam :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na mój parentingowy blog, to coś dla Ciebie :)))
OdpowiedzUsuńOBSERWUJĘ, napisałam również priv bo mam pytanie :)
Bardzo fajny wpis. Zaskoczyłaś mnie tym jak szybko przestałaś się mieścić w spodnie.
OdpowiedzUsuńMyślę, że dużo zależy w tym wypadku od preferencji. Widzę np. kobiety, którym wystają boczki ze spodni i nie czują uwierania, a ja czuję je od razu, stąd według mnie nie mieściłam się w spodnie, bo mnie po prostu uwierały :)
Usuń