Zaczynamy nową serię wpisów, która nie ma na razie konkretnego planu czy też konkretnej ilości wpisów. Chciałabym, by była z nami jak najdłużej. Już nie raz pisałam o różnych sposobach na ułatwienie sobie życia, ale nadal mam w głowie sporo, które stosuję, a o których nigdy nie pisałam. Dziś zacznę od kwestii około dziecięcej, bo to przyszło mi pierwsze do głowy, ale nie martw się - będą też wpisy dla osób, które dzieci nie mają. Bierzemy na tapet chustonoszenie, które jest moim numerem jeden wśród ułatwiaczy życia z dzieckiem.
Chustonoszenie
Noszenie dziecka w chuście bardzo mnie interesowało jeszcze w ciąży, ale nie kupiłam chusty do noszenia dziecka od razu. Myślałam na tym, kombinowałam, aż w końcu znalazłam chustę, której cena mnie nie odstraszyła. Gdybyśmy chustonosili zamiast wozić w wózku, być może zdecydowałabym się na droższą, ale u nas chusta jest tylko doraźnie, więc tańszy (ale nadal sprawdzony!) model wystarczy.
LennyLamb Moja pierwsza chusta do noszenia dzieci - HOWLIT, tkana splotem skośno-krzyżowym (100% bawełna) - rozmiar M
Chusta LennyLamb kosztuje na stronie producenta 156 zł, ale z tego co wiem, może dorwać takie na Vinted. Ja swoją kupiłam w Smyku akurat na jakiejś promocji, ale szczerze nie pamiętam, ile zapłaciłam. Tak czy tak, to jedna z najlepszych inwestycji.
Chustonoszenie - od kiedy można nosić niemowlaka w chuście?
Niemowlaka można nosić w chuście już od urodzenia, ale ja się wstrzymałam. Na początku nie miałam chusty i nie miałam też takiej potrzeby, bo Mały Człowiek praktycznie ciągle spał i był leciutki (ważył wtedy troszkę ponad 3 kg). Przez pierwsze trzy tygodnie V. był w domu, więc także nie odczułam jakoś bardziej tego obciążenia.
Z tego, co pamiętam, to zaczęłam nosić Małego Człowieka w chuście gdy miał już około miesiąca. A gdy V. utknął na Ukrainie (czytaj tutaj), chusta była zbawieniem. Gdyby nie ona, nie miałabym jak przygotować obiadu czy po prostu zrobić czegokolwiek.
Chustonoszenie a stawy biodrowe/kręgosłup dziecka
Noszenie w chuście zapewnia dziecku ergonomiczną pozycję i nie ma nic wspólnego z pionizacją. Dziecko ułożone jest dokładnie tak samo, jak wtedy, gdy układamy je sobie na klatce piersiowej na leżąco. Dobrze zawiązana chusta przeciwdziała także dysplazji stawów biodrowych. Co więcej, według badań (opisane w książce: "Noszenie dzieci" Marta Szperlich-Kosmala), gdy dzieci dawniej były noszone przez matki (czy innych członków rodziny), dysplazja stawów biodrowych praktycznie nie istniała. Problem na większą skalę wystąpił dopiero wtedy, gdy w powszechnym użyciu był wózki dziecięce. Także warto nosić dzieci w chuście!
Chustonoszenie - przeciwskazania
Oczywiście, jak zawsze są jakieś przeciwskazania. U nas pojawiło się takowe od fizjoterapeutki Małego Człowieka, która stwierdziła u niego asymetrię i do czasu, aż się jej nie pozbędziemy, prosiła o nienoszenie w chuście. Na szczęście Maluch nie ma już tego problemu i znów - w razie potrzeby - sięgam po chustę.
Chustonoszenie - za i przeciw
Zacznę od tego, co myślę przeciw chustonoszeniu... ale jest tego naprawdę niewiele. W sumie chyba każdy z tych argumentów będzie trochę naciągany, ale dobrze:
- na spacerze czy zakupach nie ma miejsca na zakupy, które to jest pod wózkiem,
- podczas jedzenia z dzieckiem w chuście można mu nakruszyć na głowę (musiałam to napisać!),
- dziecko może płakać podczas motania chusty,
- motanie na początku zajmuje trochę czasu (ale gdy się wprawimy, idzie raz dwa),
- przy mojej pogłębionej lordozie w odcinku lędźwiowym kręgosłupa, po dłuższym noszeniu odczuwam ból w tej okolicy (ale w sumie gdy nosze dziecko na rękach, też odczuwam ten ból).
Za to za chustonoszeniem jest o wiele więcej argumentów:
- szybkie usypianie dziecka,
- bliskość z dzieckiem,
- uspokojenie po trudnych przeżyciach (np. po szczepieniu),
- odciążenie rąk (szczególnie, gdy dziecko jest cięższe),
- wolne ręce i możliwość robienia czegokolwiek,
- spacery w trudnych warunkach (np. tam gdzie nie da się wjechać wózkiem),
- przeciwdziałanie dysplazji stawów biodrowych u dziecka...
Jak widzisz, naprawdę warto nosić dziecko w chuście.
Chustonoszenie - od czego zacząć?
Najlepiej zacząć od zakupu chusty. Jeśli nie jesteś pewna, czy będziesz chciała nosić dziecko, możesz kupić chustę używaną (w sumie zawsze możesz!). Później warto się wybrać do doradcy, który pokaże jak prawidłowo nosić. Ale będę szczerze: nie byłam. Nauczyłam się wiązać z filmików na YouTube. Co ważne, nie z jednego, a kilku, bo zdarzało się, że w innym filmiku ktoś zwrócił uwagę na coś innego. Od razu powiem, że uczenie się motania na misiu czy innym "martwym" obiekcie niczego cię nie nauczy. Wiązanie z dzieckiem to wyższa szkoła jazdy, bo dziecko się rusza, czasem płacze itd.
Chustonoszenie - kieszonka
Osobiście umiem tylko jedno wiązanie, czyli kieszonkę, która jest prosta i całkiem szybka do zrobienia, a przy tym większość wiązania wykonuje się bez dziecka (później się je wkłada i dociąga chustę, więc trochę mniej stresu). Nie będę ci opisywać, bo nie jestem profesjonalną doradczynią. Lepiej skorzystać z pomocy kogoś doświadczonego.
Chustonoszenie w domu
Sama najczęściej noszę dziecko w domu, bo wtedy potrzebuję wolne ręce. Gdy był mniejszy, naprawdę dużo się nosiliśmy, a teraz bardzo rzadko, ale nadal się zdarza. Dzięki chuście powstało wiele tekstów na bloga, ugotowałam parę obiadów, zjadłam (często tylko tak mogłam zjeść, bo inaczej Maluch płakał).
Poza domem nosiłam go po szczepieniu, gdy zaczął płakać i uspokajał się tylko na rękach, a musiałam zrobić zakupy. Dobrze, że przezornie wrzuciłam chustę pod wózek, bo bardzo się wtedy przydała.
Koszt chusty naprawdę jest niewielki, jeśli spojrzeć na wszystkie korzyści wynikające z jej używania oraz na ułatwienie sobie (i dziecku) życia. Niemowlak potrzebuje dużo bliskości, a ja będąc z nim sama przez ponad miesiąc chciałam mu dawać tę bliskość, a jednocześnie robić podstawowe rzeczy, jak chociażby jedzenie czy ścieranie kurzu.
Wiem, że ludzie mówią, że dzieci nie można długo nosić, bo się przyzwyczają. Najlepiej połóżmy je do łóżeczka i zostawmy tak, bo przecież inaczej do śmierci będziemy je nosić...
Tak, ja wcale tak nie myślę i polecam książkę "Noszenie dzieci", o której wspominałam wcześniej. Noworodek przyzwyczajony jest do bycia noszonym, bo przecież był noszony przez 9 miesięcy w brzuchu. A tak po za tym, czy ktoś zna rodzica, który nadal nosi na rękach nastoletnie dziecko? No właśnie. Nie dajcie sobie wmówić, że noszenie jest złe. Ale warto sobie ułatwić życie i skorzystać z chusty.
Jak ci się podoba nowa seria? Nosiłaś dziecko w chuście? A może jesteś team nie nosić, bo się przyzwyczai? Daj znać w komentarzu!
Trzymaj się ciepło i do zobaczenia!
Ps. Mały Człowiek ma 4,5 miesiąca i waży prawie 8 kg. Nadal nosimy, gdy tego potrzebuje.
Nie mam dziecka, ale takie chustowanie wydaje mi się być super sprawą, dzidzia jest blisko rodzica :)
OdpowiedzUsuńZgadza się :)
UsuńPamiętam czasy gdy nikt nic nie wspominał o chustonoszeniu Nieraz płakałam razem z dzieckiem (jedynym i drugim) z bezradności bo chciałam się chociażby najeść albo powiesić pranie a nie było w danej chwili nikogo kto by ponosił płaczącego maluszka.Taka chusta bardzo by się przydała wtedy.
OdpowiedzUsuńCieszę się , że teraz kobiety (i mężczyźni także!) mają dużo więcej możliwości żeby ułatwiać sobie życie w takich sytuacjach.
To prawda, teraz jest choć troszkę łatwiej :)
Usuń