POZNAJMY SIĘ!
Mam na imię Klaudia i jestem mamą, żoną, przedsiębiorczynią… a przede wszystkim sobą! Znam swoje wartości, wiem, w jakim kierunku zmierzam i jestem ważna dla samej siebie. Dlatego dbam o siebie na co dzień, a nie tylko od święta. Chcę Ci pokazać, jak możesz to zrobić! Ale tak bez spiny. To miłe miejsce. Pokazuję Ci mój punkt widzenia oraz dostępne opcje, a działanie należy do Ciebie (o ile tego właśnie chcesz!). Oprócz tego znajdziesz tu różne sposoby ułatwiania sobie życia, recencje książek, seriali i podcastów oraz treści o endometriozie i minimalizmie. Zrób sobie coś pysznego do picia i zapraszam do czytania!
CO MOGĘ DLA CIEBIE ZROBIĆ!
Chcesz bym pisała dla Ciebie? Nie ma problemu! Jestem copywriterką z doświadczeniem. Specjalizuję się w artykułach blogowych na temat dbania o siebie, rozwoju osobistego oraz macierzyństwa. Piszę także na inne tematy. Chętnie przygotuję treści do sklepu internetowego, na Landing Page oraz do newslettera. Piszę także teksty we współpracy z markami (Poster Store, Bee.pl). Chcesz ze mną współpracować? Napisz do mnie na blog@kocipunktwidzenia!

JAK MOGĘ CI POMÓC?

  • 1
    NEWSLETTER
    Zapisz się, by otrzymywać dwutygodnik, w którym pokazuję, jak odzyskać czas dla siebie i żyć w zgodzie ze sobą.
    Czytaj więcej
  • 2
    WSPÓŁPRACA
    Chcesz, bym napisała o Twojej firmie lub produkcie na blogu? Kliknij tu, by poznać szczegóły!
    Czytaj więcej
  • 3
    COPYWRITING
    Chcesz, bym pisała dla Ciebie? Kliknij tu i poznaj szczegóły!
    Czytaj więcej

ZACZNIJ CZYTAĆ TUTAJ

Przeczytaj najnowsze wpisy!

5 sposobów, by realnie zaoszczędzić pieniądze (w kuchni)

jak oszczędzać na jedzeniu

Budżet domowy
to mój konik. W ogóle matematyka, statystyki i wszystko, co związane z liczbami, mnie fascynuje. Zapisuję każdy wydatek od 19. roku życia. Teraz mam 24 lata i jestem przekonana, że potrafię prowadzić domowy budżet. Skąd ta pewność? Na przekór nauczycielowi ekonomii (kiepskiemu zresztą), który twierdził, że jedyny dobry domowy budżet to taki, w którym brakuje pieniędzy na koniec miesiąca. W naszym budżecie oszczędności się kumulują i z roku na rok jest ich więcej. Nie są to spektakularne liczby, ale gdybym teraz straciła pracę, przeżyłabym przez kilka miesięcy (płacąc rachunki, wynajem, kupując jedzenie itd.). W ogóle temat oszczędzania jest superciekawy i mam dla ciebie dziś 5 sposobów na to, by realnie zaoszczędzić w... kuchni.

Jedzenie kupuje każdy i z tym nie możemy się kłócić. To, jakie to jest jedzenie i w jaki sposób jest kupowane, jest indywidualną kwestią. Są ludzie, którzy kupują pudełka z gotowym jedzeniem, są tacy, którzy jedzą tylko to, co sami w domu ugotują. Są też ludzie, którzy jedzą na mieście, albo zamawiają z dostawą do domu. A są tacy, którzy łączą te wszystkie sposoby. 

Tak samo różnie jemy: jedni zdrowiej, inni mniej zdrowo. Jedni tradycyjnie, inni bardziej fancy. Nie osądzam żadnego wyboru, bo to naprawdę nie moja para kaloszy, by zaglądać ci w talerz. Jestem tu tylko po to, by pokazać ci, jak możesz zaoszczędzić pieniądze na zakupach związanych z kuchnią. Niektóre nie będą zbyt oczywiste, więc mam nadzieję, że cię zaskoczę. 

5 sposobów, by realnie zaoszczędzić pieniądze (w kuchni)

Skąd mam wiedzieć, na co będę miała ochotę za tydzień? | Przygotuj plan posiłków i listę zakupów

Pojadę teraz klasykiem, ale nic tak nie generuje oszczędności, jak kupowanie z przemyślaną (!) listą zakupów.

Ile razy zdarzyło ci się, że miałaś mnóstwo produktów w domu, a i tak nie wiedziałaś, co z tego ugotować? Przyznam, że mi też się to zdarzało (i nadal czasem zdarza, ale bardzo rzadko). Potem okazuje się, że coś się przeterminowało, czegoś jest za mało... 

Dlatego właśnie polecam każdej osobie, by robiła plan posiłków oraz przemyślaną listę zakupów

"Dobra, fajnie, ale skąd mam wiedzieć, na co będę miała ochotę za tydzień?" - możesz mnie zapytać. Ba! Podobne pytanie zadała mi kuzynka: "a co robicie, jak jednak nie macie ochoty na to, co zaplanowaliście do jedzenia?" 

Nie zdarza nam się to. Opracowaliśmy już taki sposób planowania posiłków, że nie mamy z tym problemu i zawsze wszystko znika. Ale zdaję sobie sprawę, że możesz mieć taki problem. Więc... planuj na 3 dni na początek. Albo na 4. Nie musi to być od razu tydzień. I nie musi to być tylko tydzień. Nam zdarza się planować na 7 do 9 dni. 

"Bo promocje tam, parking ram pam pam pam..." | Daj sobie spokój z promocjami

Tak, oczy cię nie mylą: by oszczędzić pieniądze, musisz zrezygnować z promocji. Wiem, że brzmi to dziwnie. 

Ile razy kupiłaś coś tylko dlatego, że jest tańsze? Nie rzucę kamieniem, bo sama tak robiłam i czasem robię. Tylko... komu są potrzebne 4 tabliczki czekolady na raz (bo przecież 4. sztuka gratis!). 

Często kupujemy rzeczy (w tym kontekście: jedzenie) tylko dlatego, że jest na promocji. Później okazuje się, że wcale tego nie potrzebujemy, nie mamy na to pomysłu, albo (jak pewna osoba z mojego otoczenia), że w sumie sami tego nie jemy, a syn wcale nie chce do domu kilku grejpfrutów. I jedzenie ląduje w koszu. 

Promocje są fajne i pozwalają zaoszczędzić tylko w jednym przypadku: gdy kupimy coś, co jest nam potrzebne. Oczywiście, możesz planować posiłki z gazetką promocyjną w ręce i wiedząc, że na przecenie będą ziemniaki, zaplanować chłopski garnek itd. Wtedy owszem, oszczędzisz pieniądze. 

Ale nie daj sobie wmówić, że oszczędzasz, gdy kupujesz na promocji coś, czego nie potrzebujesz. 

Kup 15 kg, zapłać 3 zł mniej | Czy aby na pewno potrzebujesz duże opakowanie? 

Sama się kiedyś na tym przyłapałam, że kupuję większe opakowanie, bo wychodzi teoretycznie taniej. Teoretycznie, bo potem się okazywało, że jest tego za dużo. Kupujesz wielkie opakowanie szpinaku, które niby wychodzi taniej, ale potem połowę wyrzucasz, bo nie zużyłaś całego. 

Kupujesz 15 kg ziemniaków, bo wtedy wychodzi 5 gr na kilogramie taniej... tylko że i tak zapłacisz o wiele więcej, niż gdybyś kupiła te 2 kg, których naprawdę potrzebujesz.

Duże opakowania są fajne i przydatne tylko i wyłącznie wtedy, gdy na pewno ich potrzebujesz. Masz na liście dwa serki marscarpone, a okazuje się, że jest jeden duży, który ma taką pojemność? Super, bierz. Ale podchodź do tego naprawdę z rozwagą. 


Kupię więcej, się zje | Przyjrzyj się, ile jedzenia wyrzucasz

Wiem, że niektórych marnowanie jedzenia nie rusza. To wyobraź sobie, że nie wyrzucasz przeterminowanej wędliny, tylko jej równowartość w gotówce. Boli, prawda? 

Jeśli zaczniemy przeliczać wyrzucane jedzenie na pieniądze, okaże się, że sporo przepłacamy. Związane jest to z tym wszystkim, o czym pisałam wcześniej: kupowaniem za dużo, kupowaniem bez planu i pomysłu. 

Zdarza się oczywiście, że kupimy coś i to się zepsuje przed czasem. Nic nie jest zero-jedynkowe i w takiej sytuacji naprawdę lepiej wyrzucić, niż zjeść i się zatruć. Ale przeważnie jednak wyrzucane jedzenie to po prostu nadmiar zakupów. Przyjrzyj się temu uważnie. 

Przecież to tylko 2 zł | Drobne wydatki się sumują

"Przecież to tylko 2 zł" - mówił mój były, gdy kupował kawę w pracy. Codziennie. Czyli wydawał miesięcznie ok. 40 zł, a rocznie ok. 480 zł. Spora suma, prawda? A przecież to tylko 2 zł. Za 480 zł można zrobić sobie weekendowy wypad. Ba! Teraz te pieniądze wystarczą mi i V. na ponad 2 tygodnie jedzenia. 

Pomyśl sobie o tych wszystkich drobnych wydatkach, które właśnie traktujesz: "ach, to tylko 2 zł". Wstaw kwotę dowolną. Dorzućmy do tej kawy jeszcze jakąś drożdżówkę za 4 zł i mamy 6 zł dziennie (no przecież, co to jest 6 zł?) i wychodzi nam już 120 zł miesięcznie, a rocznie 1440 zł. To już spore pieniądze, prawda? 

Może takie wydatki nie zdarzają ci się codziennie, ale wrzucasz do koszyka dodatkowe produkty, bo przecież to tylko 2 zł, tamto też, a to w ogóle po złotówce, to wezmę do razu 5. I nagle wydajesz stówę i nie wiesz na co. 

No właśnie na to. 

Notuj swoje wypadki, analizuj paragony, myśl o tym, co kupujesz i czy nie nabierasz się właśnie na takie groszowe sprawy, które suma sumarum będą cię sporo kosztować. 


Mam nadzieję, że te 5 sposobów nie było zbyt oczywiste i znalazłaś coś nowego, co pomoże ci zaoszczędzić chociaż kilka złotych. 

A może masz inne sposoby? Daj znać!

Trzymaj się ciepło i do zobaczenia!

Komentarze

  1. Cała piątka jest dla mnie nowością i te patenty na pewno wcielę w życie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny wpis, zaskoczyłaś mnie tym nie wierzyć promocjom i tym, że większe opakowanie wcale nie wychodzi taniej.
    Co do braku ochoty na to co zaplanowane, to może lista posiłków w większości niech zawiera dania tylko ulubione, a w mniejszej części dania nowe do spróbowania? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Promocje mają sens, ale tylko w niektórych przypadkach :) Dokładnie! Takie komponowanie posiłków na pewno ułatwi sprawę

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie Twoje słowa motywują mnie do dalszego działania. Jeśli blog Ci się spodobał, koniecznie zaobserwuj i bądź na bieżąco!