Agroturystyka "U źródła"
Zatrzymaliśmy się w miejscu nazwanym "U Źródła". To agroturystyka niedaleko Milicza, we wsi Miłochowice. Do samego Milicza jedzie się niecałe 5 minut od strony Wrocławia. Chcieliśmy zobaczyć chociaż kawałek Doliny Baryczy.
Agroturystyka "U Źródła" ma być miejscem pełnym ciszy i spokoju. Dookoła budynku mnóstwo zieleni. Czysta, wiejska sielanka. A jak jest w rzeczywistości?
Dostaliśmy pokój na parterze, dzięki czemu z dzieckiem było nam trochę łatwiej. W pokoju były 2 jednoosobowe łóżka oraz 1 dwuosobowe. Prosiliśmy o łóżeczko dla dziecka i na stronie była informacja, że dają je bezpłatnie. Cóż, za owe łóżeczko uznano jedno z tych łóżek. Rozumiem, że miejsca w pokoju i tak nie było na tyle, by dostawić jeszcze dziecięce łóżeczko, ale skoro miejsce coś obiecuje, to powinno obietnicę zrealizować. Maluch spał z nami. Na szczęście podwójne łóżko było duże i wygodne.
W pokoju jest aneks kuchenny. Znajduje się w nim duża lodówka oraz zlew, kilka szafek i płyta indukcyjna. Był też czajnik elektryczny. Nie znoszę czajników w takich miejscach, bo przeważnie są brudne w środku. Jeszcze na czysty nie trafiłam.
Mieliśmy także prywatną łazienkę w pokoju. To duży plus, ponieważ mogłam na spokojnie umyć malucha. Nie trzeba czekać w kolejce do toalety. No i czystość prywatnych łazienek jest większa i łatwiejsza w utrzymaniu.
Podwórko jest ogromne. Są tam dwie wiaty, pod którymi są stoły i ławki. Oprócz tego trawnik, na którym można było odpocząć na kocyku. No i Mietek - koza. Bardzo towarzyska zresztą. I taka gaduła, że głowa mała. Chociaż myślałam, że Mały Człowiek będzie bardziej zachwycony. No, ale zainteresowany był tak czy tak.
Zalety:
✔️ zakaz palenia,
✔️ prywatna łazienka i kuchnia,
✔️ cisza w dzień,
✔️ dużo zieleni,
✔️ spokój w budynku,
✔️ koza,
✔️ możliwość zrobienia grilla,
✔️ wygodne łóżko,
✔️ kuchnia z wyposażeniem (talerze, sztućce itd.).
Wady:
❌ przy głównej drodze - w nocy hałas pędzących tirów,
❌ nie do końca czysto (np. czajnik),
❌ jeden malutki i drogi sklepik w pobliżu.
Z jednej strony do Milicza było blisko, a z drugiej - zbyt daleko do samych stawów w Dolinie Baryczy. Zrobiłam kiepski research i mieliśmy blisko tak naprawdę do jednej ścieżki. Przy czym miejsca do zaparkowania przy niej za bardzo nie było, więc zrobiliśmy 6 km piechotą. Kolejny raz na pewno wybralibyśmy inne miejsce, które byłoby ciekawsze.
Czy sam wyjazd się udał?
Dolina Baryczy - jak odpoczywaliśmy?
Na miejsce dotarliśmy o 15, więc zbyt dużo czasu nie zostało. Rozpakowaliśmy się, naszykowaliśmy rzeczy do wyjścia i spędziliśmy czas na podwórzu. Rozłożyliśmy koc. Mały Człowiek się bawił, my leżeliśmy. Zrobiłam kilka zdjęć. Słodkie lenistwo.
Później poszliśmy na spacer, choć nie było za bardzo gdzie. Niby stawy niedaleko, ale na te akurat dotrzeć nie można. Trochę w tym mojej winy, że nie sprawdziłam tego wcześniej. Główna droga na spacer nie jest zbyt przyjemna, szczególnie że ruch tirów był ogromny.
Wróciliśmy na kolację i poszliśmy wcześniej spać, ponieważ noc poprzedzająca wyjazd była kiepska.
Drugiego dnia po śniadaniu wyszliśmy na króciutki spacer. Nie zdążyliśmy nawet dojść do drogi, a Mały Człowiek już spał. Wróciliśmy więc i skorzystaliśmy z leżaków. Przeczytałam pół książki, a później stwierdziliśmy, że 2,5 godziny drzemki mu wystarczy. Obudziliśmy go i poszliśmy na obiad.
Późnym popołudniem, gdy nie było już tak gorąco, wybraliśmy się do Rudy Milickiej na stawy. Okazało się, że parking jest po drugiej stronie wsi, więc szliśmy kawał drogi na ścieżkę rekreacyjną. Warto było, bo miejsce jest przepiękne. Dużo zieleni, ptaków... i ani jednej ławki, żeby zrobić sobie przerwę. Więc niedługo tam przebywaliśmy. Zrobiliśmy pieszo ok. 6 km i wróciliśmy do samochodu.
Trzeciego dnia pogoda się zepsuła, więc już nigdzie nie wychodziliśmy. Na spokojnie zjedliśmy śniadanie i spakowaliśmy się, a w drodze powrotnej odwiedziliśmy moją mamę.
Wyjazd był krótki, ale warto było pojechać. Choć nie był to wakacje marzeń, odpoczęliśmy trochę. Na zagraniczną sielankę przyjdzie jeszcze pora.
Dolina Baryczy - ciekawostki
Na koniec mam dla Ciebie kilka ciekawostek o Dolinie Baryczy.
Dolina Baryczy jest uznawana za jedno z najpiękniejszych dorzeczy w naszym kraju. Możemy w niej zobaczyć cudowne, naturalne krajobrazy: łąki, lasy, pola, stawy. Mieszkają w nich liczne zwierzęta. Możemy tam zobaczyć i usłyszeć mnóstwo gatunków ptaków.
Stawy Milickie to największy rezerwat ornitologiczny w Dolinie Baryczy. Nic dziwnego, że gdy weszliśmy na ścieżkę, usłyszeliśmy przeróżne melodie śpiewane przez ptaki.
Możemy tam spotkać orła bielika, który jest znany z godła Polski. Przy odrobinie szczęścia zobaczymy tam także czaplę, bociana czarnego, dudki, derkacze lub czajki. A może i wszystkie te ptaki na raz?
Myślę, że drugi raz nie wybrałabym tego miejsca. Zrobiłabym porządny research i wybrała nocleg w ciekawszym miejscu, z którego moglibyśmy wybierać się na spacery w piękne miejsca. Dojazd samochodem i spacerowanie przy głównej drodze nie jest fajne. To możemy robić tu, gdzie mieszkamy.
A przyszłym roku marzy mi się wyjazd za granicę lub w dalszy region Polski. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Byłaś już w Dolinie Baryczy?
Poza tymi niedogodnościami musiało być tam pięknie. Kontakt ze zwierzętami jest bezcenny, koza na pewno dała dużo radości:)
OdpowiedzUsuńByło pięknie :) a koza była super :)
UsuńNie znam tego miejsca i nigdy tam nie byłam - chętnie jednak przejrzę sobie więcej zdjęć z Doliny.
OdpowiedzUsuńA z tymi czajnikami mam podobne spostrzeżenia - przecież podczas przygotowywania pokoju można by o to zadbać - odkamienianie to kwestia 5 minut a już inaczej i przyjemniej by wyglądał.
Dobrze, że choć na te kilka dni mogliście wyjechać i trochę odpocząć, zmiana otoczenia też jest istotna. Pozdrawiam!
No dokładnie! Nie wiem, jak można zaniedbać czyszczenie czajnika.
Usuń