W listopadzie opublikowałam tylko trzy wpisy. Miesiąc minął mi bardzo szybko, a ja nie bardzo wiem, co się wtedy działo. Trudne czasu dla mnie nastały i wiem już, że potrzeba sporo pracy, by z tego wyjść. Raz jest lepiej, raz jest gorzej. Nie chciałabym się nad sobą użalać, ale niestety - nie zawsze jest kolorowo. Dziś Ci o tym wszystkim opowiem.
Czuję się...
Listopad zaczął się dla mnie dość ciężko. Nie miałam za bardzo siły i ochoty na nic. Przeczytałam w tamtym miesiącu tylko jedną książkę, co tym bardziej pokazuje mój brak chęci. Przecież uwielbiam czytać (przeczytaj > Alaska, mokradła i wielka powódź | #przeglądkulturalny).
Ogólnie czułam się lepiej niż w październiku, ale daleko mi do mojego dawnego nastawienia do życia. Nie zrozum mnie źle. Nadal uwielbiam swoje życie, ale ze względu na moje zdrowie psychiczne nie czuję się tak, jak dawniej.
Zobacz, jak wyglądał mój październik > Podsumowanie października
Potrzebuję...
Potrzebuję zacząć po prostu działać. W listopadzie zauważyłam, jak wiele wysiłku pochłaniają proste czynności. W nieskończoność odkładałam robienie niektórych zadań, a gdy już się do nich zmusiłam - trwały tylko chwilę, a potem wszystko było załatwione. W ten sposób właśnie czekałam 3 tygodnie na odpowiedź ze żłobka, a jak się okazało - wniosek w ogóle nie wpłynął. Gdy w końcu skontaktowałam się i złożyłam wniosek raz jeszcze, na drugi dzień maluch był już przyjęty. I większość spraw właśnie tak wygląda, że niepotrzebnie odkładam je w czasie i każdego dnia się nimi przejmuję. Chyba sama muszę wrócić do mojego starego wpisu na temat prokrastynacji!
Jestem wdzięczna za...
Jestem wdzięczna za to, że poszłam do lekarza i poprosiłam o skierowanie na badania. Dzięki temu nie musiałam robić wszystkich prywatnie i zaoszczędziłam jakieś 100 zł. Nie jest to dużo, ale jednak. I jestem też wdzięczna sobie, że w ciąży podczas jednej z wielu prywatnych wizyt w laboratorium rzuciłam żartem, że jestem tam tak często, że przydałaby się karta stałego klienta. Bywałam tam praktycznie co tydzień-dwa. Dostałam wtedy stały rabat 10% i dzięki niemu zaoszczędziłam ponad 30 zł na reszcie badań, które musiałam zrobić prywatnie. Suma sumarum mamy już sporą kasę.
Czekam na...
Z niecierpliwością czekałam na odpowiedź ze żłobka, a później na grudzień. I to nie dlatego, że w grudniu Mały Człowiek miał swój pierwszy dzień, tylko dlatego, że w końcu przyszedł czas na zimowo-świąteczne dekoracje, otwieranie kalendarza adwentowego i tę cudowną atmosferę. Grudzień jest jednym z moich ulubionych miesięcy, mimo że jest zimno, szaro i ponuro.
Zobacz koniecznie własnoręcznie robiony kalendarz adwentowy dla całej rodziny.
Cieszę się...
Cieszę się z dwóch rzeczy:
- Mały Człowiek dostał się do żłobka i gdy już się zaadaptuje, będę miała więcej czasu na pracę w spokoju i więcej czasu dla siebie, a przez to - więcej cierpliwości, kreatywności i chęci do zabawy z dzieckiem,
- udało mi się wiele razy zmusić do działania, dlatego teraz mogę być spokojniejsza i nie muszę żałować, że odkładałam wszystko na ostatnią chwilę. Choć często tak było, że przez kilka dni nie mogłam się zebrać, to jednak w końcu odhaczałam zadanie z listy.
Pracuję nad...
Pracowałam nad powrotem do zdrowia w sferze psychicznej. To o wiele trudniejsze niż w przypadku fizycznych chorób. Sama choruję na endometriozę IV stopnia, więc mam porównanie. Diagnoza była dla mnie niejako wyrokiem, ale i tak z endometriozą żyje mi się lepiej niż z ciągłą niechęcią do wszystkiego. Dlatego też robię, co mogę, by wrócić do dawnej radości z życia.
Tęsknię za...
Trochę tęsknię za latem, gdy nie trzeba było ubierać się w milion warstw i gdy na dworze było ciepło. Ale staram się doceniać to, co jest tu i teraz i dzięki temu jest trochę łatwiej. I wiem, jak to brzmi, skoro chwilę wcześniej pisałam o tym, jak uwielbiam grudzień. Jest we mnie mnóstwo skrajności i niezrozumiałości.
Chciałabym...
Chciałabym czuć się dobrze i znów mieć chęci do działania. Wiem, że według niektórych osób i tak robię dużo. Ale to ja wiem, ile godzin spędziłam przed ekranem, bezmyślnie grając w odmóżdżającą grę. To ja wiem, jak długo się zbierałam do ogarnięcia podłogi, żeby było jak przejść. To ja wiem, jak trudno mi było pójść pod prysznic. Dlatego wiem, że coś jest nie tak. Bo zawsze miałam ochotę coś robić, a teraz tej ochoty brakuje. Choć czasem pojawia się taka iskierka i robię coś tylko dlatego, że poczułam taką chęć, są to jednak rzadkie momenty.
Najważniejsze wydarzenie...
Maluch dostał się do żłobka! To przełomowa chwila, na którą przygotowywałam się długie tygodnie i odwlekałam wszystko najbardziej, jak tylko mogłam. Ale w grudniu zaczął chodzić i zobaczymy, jak to będzie. Pierwsze dni były ciężkie, dlatego tym bardziej cieszę się z tego, co wypracowałam od porodu (albo i wcześniej!), dzięki czemu mam ten komfort, że mogę go w każdej chwili odebrać, a adaptować może się tak długo, jak będzie to potrzebne.
A co u Ciebie działo się w listopadzie? Daj znać w komentarzu!
PS. Zajrzyj na mój Instagram. Tam pokazuję więcej fajnych rzeczy, np. jak pokręcić włosy w niecałe 5 minut.
PS2. Pamiętaj, że zawsze możesz zapisać się do mojego newslettera i być na bieżąco. Poruszam tam tematy planowania, organizacji oraz dobrego życia i polecam różne fajne rzeczy > To coś dla mnie! Zapisuję się
świetne podsumowanie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńPo części rozumiem co czujesz, bo też mam teraz podobny okres. Bardzo ciężko mi się zabrać za coś. Więcej mam gorszych dni niż lepszych i też mam w sobie sporo skrajności, bo lubię grudzień i okres przedświąteczny, ale jakoś mało w tym roku mam dzięki niemu radości. Za dużo mam ostatnio czasu na myślenie i niestety przyciągam te negatywne myśli. Mam nadzieję, że to minie. Tobie też tego życzę :) Na pewno w końcu będzie lepiej! Trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ciepło <3
Trzymam kciuki za to, że ten nieprzyjemny czas u Ciebie szybko minie! :)
Usuń