Przyszła prawdziwa jesień. Jak zobaczysz w mieście niską osóbkę opatuloną w „pelerynkę” przeciwdeszczową wielkości spadochronu – to ja. Ale...
W listopadzie opublikowałam tylko trzy wpisy. Miesiąc minął mi bardzo szybko, a ja nie bardzo wiem, co się wtedy działo. Trudne czasu dla mnie nastały i wiem już, że potrzeba sporo pracy, by z tego wyjść. Raz jest lepiej, raz jest gorzej. Nie chciałabym się nad sobą użalać, ale niestety - nie zawsze jest kolorowo. Dziś Ci o tym wszystkim opowiem.
Czuję się...
Potrzebuję...
Jestem wdzięczna za...
Czekam na...
Cieszę się...
- Mały Człowiek dostał się do żłobka i gdy już się zaadaptuje, będę miała więcej czasu na pracę w spokoju i więcej czasu dla siebie, a przez to - więcej cierpliwości, kreatywności i chęci do zabawy z dzieckiem,
- udało mi się wiele razy zmusić do działania, dlatego teraz mogę być spokojniejsza i nie muszę żałować, że odkładałam wszystko na ostatnią chwilę. Choć często tak było, że przez kilka dni nie mogłam się zebrać, to jednak w końcu odhaczałam zadanie z listy.
świetne podsumowanie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńPo części rozumiem co czujesz, bo też mam teraz podobny okres. Bardzo ciężko mi się zabrać za coś. Więcej mam gorszych dni niż lepszych i też mam w sobie sporo skrajności, bo lubię grudzień i okres przedświąteczny, ale jakoś mało w tym roku mam dzięki niemu radości. Za dużo mam ostatnio czasu na myślenie i niestety przyciągam te negatywne myśli. Mam nadzieję, że to minie. Tobie też tego życzę :) Na pewno w końcu będzie lepiej! Trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ciepło <3
Trzymam kciuki za to, że ten nieprzyjemny czas u Ciebie szybko minie! :)
Usuń