Co jeszcze można zminimalizować? | „Minimalizm dla zaawansowanych” Anna Mularczyk-Meyer (recenzja książki)
Minimalizm od razu kojarzy się z tak zwanym odgracaniem, czyli pozbywaniem się zbędnych rzeczy. Bardzo często myślimy też o niekupowaniu kolejnych przedmiotów. Jednak to nie jest cała istota minimalizmu, bo możemy go wprowadzić także w sferze psychicznej, cielesnej czy nawet w odżywianiu. Jak? Pozwól, że Ci opowiem.
Minimalizm to nie tylko uporządkowane mieszkanie
Uporządkowanie mieszkania to pierwszy krok do minimalizmu. Jest on też stosunkowo najłatwiejszy. Wystarczy, że przebrniesz przez te wszystkie szafki, półki, szuflady, kartony i kto wie, co jeszcze. Do tego pokonasz sentymenty i chęć posiadania wszystkiego tylko dlatego, że kiedyś może się przydać (choć dobrze wiemy, że szansa jest nikła).
Choć wydaje się to skomplikowane i czasochłonne… takie właśnie jest. Jednak w porównaniu do minimalizmu w innych sferach życia, ta jest zdecydowanie najprostsza.
Co jeszcze można zminimalizować?
Zminimalizować możemy tak naprawdę wszystko: świat realny i online, znajomości, przedmioty, nawyki, odżywianie, rozwój…
Pytanie tylko, czy warto wszystko tak minimalizować? I tak, i nie. Wszystko zależy od człowieka i jego potrzeb. Sama wolę mieć kilka wartościowych znajomości niż dziesiątki osób, które w razie potrzeby nic dla mnie nie zrobią. Za to jeśli chodzi o odżywianie… tutaj na minimalizm za bardzo miejsca nie mam. Ale opowiem Ci o tym w kolejnych częściach.
Sfera psychiczna
Minimalizm w strefie psychicznej może wiązać się z uporządkowania swojej przestrzeni w głowie. Na co dzień gromadzimy w niej mnóstwo emocji i myśli. Dźwigamy ten bagaż i jest nam coraz ciężej. Jeśli nie potrafimy zrozumieć siebie, a dodatkowo czujemy trudne emocje, łatwiej nam popadać w kompulsywne zakupy, by choć przez chwilę sprawić sobie przyjemność (lub inne destrukcyjne zachowania).
Zamiast zaspokajać prawdziwe potrzeby, np. bliskości czy ukojenia lęku, kupujemy kolejne rzeczy, słodycze itd., których w „dobrych” chwilach byśmy nie kupiły.
Sfera psychiczna może też dotyczyć planu zadań. Dokładamy sobie każdego dnia coraz więcej i więcej, a później jest nam źle, bo nie potrafimy sobie z tym wszystkim poradzić. Warto wprowadzić priorytety i zapisywanie przewidywanego czasu na zadania (wtedy zobaczysz, że Twoja doba jest za krótka na to wszystko).
Ciało
Minimalizm w stosunku do ciała powinien zaczynać się od pytania: co myślę o moim ciele i w jaki sposób chcę się nim zajmować? Nie ma sensu rzucać się na wszystko na raz. Działaj krok po kroku.
W kontekście ciała mam też na myśli sport. Czasem chcemy zrzucić wagę, więc ćwiczymy cardio każdego dnia. Jednak to nie da takich efektów, jakbyśmy oczekiwały. A nawet jak te efekty przyjdą, porzucimy znienawidzoną aktywność. Dlatego warto zastanowić się, jaki ruch daje nam przyjemność i jak często mamy na niego czas, a dopiero później dorzucać go do planu dnia.
Odżywianie
Minimalizm to ograniczenie kupowania zbędnych rzeczy. A wiesz, co jest zbędne w pożywieniu? Z pewnością cukier, olej palmowy, miliony dodatków chemicznych, ogólnie kiepskie składy. Lepiej kupować takie paliwo, które nam służy.
Dzięki temu:
- ograniczymy wydatki na lekarzy,
- ograniczymy wydatki na leki.
Moje „ja”
Nasza tożsamość może się zmieniać. Osoby, które kiedyś były nam bliskie, teraz nie pasują do naszego życia. Warto zrobić porządki w takich kontaktach i relacjach.
Dobrze też porzucić utarte wzorce zachowań, które narzucili nam rodzice czy dziadkowie w naszym dzieciństwie, jeśli nie zgadzają się z naszym światopoglądem (np. chodzenie do kościoła bo tak trzeba, nawet jak nie wierzymy).
„Minimalizm dla zaawansowanych” Anna Mularczyk-Meyer – czy warto przeczytać? Moja opinia
Ogólnie książka „Minimalizm dla zaawansowanych” jest okej. Można w niej znaleźć kilka fajnych kwestii. Jednak nie polecałabym jej kupować, bo to strata pieniędzy. Na koniec zostawiłam 3 „kwiatki”, którymi uraczyła nas autorka, a które uważam za szkodliwe.
Punkt pierwszy: Ogranicz swoje zainteresowania (jako multipasjonatka nie widzę w tym sensu).
I dwa cytaty:
„Gdybyśmy zaufali i uwierzyli, że wszystko stanie się samo, moglibyśmy odpuścić i żyć tu i teraz” → Prawie nic w życiu nie przychodzi samo. A życie tylko tu i teraz bez myślenia o przyszłości może nieść przykre konsekwencje.
„Opowiada o przebiegu postu, o tym, jak szybko znika uczucie głodu i jak po pierwszych kilku dniach stabilizuje się samopoczucie. Organizm potrzebuje mniej snu, śpi się płycej. Obniża się koncentracja i zdolność do wysiłku intelektualnego, za to wyostrzają się zmysły. Zdolność do wysiłku fizycznego, który jest zresztą nieodłączną częścią kuracji, zostaje zachowana” → Według autorki są to plusy zachowania kilkudniowego (a nawet kilkunastudniowego!) postu. Według mnie są to minusy i to bardzo obciążające organizm.
Jeśli jednak chcesz przeczytać tę książkę, zapisz się na Legimi (dostaniesz 7 dni za darmo). Możesz też skorzystać z mojego linku i czytać przez 30 dni za darmo (i w każdej chwili możesz zrezygnować!). W tym czasie zdążysz znaleźć wiele bardziej wartościowych książek niż ta.
Zapisz się tutaj > Klikam i czytam przez 30 dni za darmo!
Co o tym myślisz? Daj znać w komentarzu!
Trzymaj się ciepło i do zobaczenia!
Spodobał Ci się ten wpis? Przeczytaj także: