Tak długo już do was nie pisałem. Moja Człowiek nie chciała mi na to pozwolić. Wyobrażacie to sobie? No ja nie wiem, jak to jest. Przychodzę ją codziennie budzić, gdy jest ciemno (zrozumcie moje poświęcenie), a ona nie pozwala mi ani słowa napisać. No co za... Miał... Miał, miał.
Uff... O małą sierść by mnie nie przyłapała na pisaniu. Dobrze, że udawałem, że ja nic, ja tylko siedzę obok i się myję. Ona zawsze się na to nabiera.
Ale wracając, bo wciąż nie opowiedziałem wam, co się działo ostatnio w moim życiu... Opowiem wam kilka sytuacji.
Pewnego dnia moja Człowiek raczyła zabrać mnie na spacer. Co z tego, że nie wytrzymałem i poszedłem sobie sam na jakiś czas? Muszę ją doceniać i nawet udawałem, że mi się podoba. Oczywiście to ja dyktuję warunki spaceru, więc moja Człowiek szła grzecznie obok mnie. I nagle patrzę... No nie uwierzycie! Patrzę. I widzę! Psa. Ojej, moja radość nie znała wtedy granic. Już miałem do niego iść, a co ta durna baba robi? Mówi, że mnie obroni i chciała mnie wziąć na ręce. Więc ja szybko w drogę i musiała za mną iść, chociażby po to, żeby mnie złapać. Stanąłem na przeciwko kundla, który ani myślał się ze mną przywitać. Cóż to za niewychowanie! No to ja się do niego odzywam. Nawet chwilę chyba krzyczałem. Jego wina, no... Ale widocznie przegiąłem, bo moja Człowiek wzięła mnie na ręce i zaniosła do domu. Ech...
Ale wiecie co? Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Udało mi się na niej zemścić! Kilka dni po tym incydencie (umiem trudne słowa, miał, miał) przez przypadek zepsułem lampkę nad blatem w kuchni. Zupełnie przez przypadek trzaskałem w nią łapą tak długo, aż nie spadła. Trochę mi to zajęło. Musiałem sobie pomoc jeszcze trzema łapami i zębami. No ale w końcu sama, przez przypadek spadła. Siadłem sobie obok, dumny z siebie, to przyszli Człowieki i zaczęli naprawiać.Popatrzyłem sobie w około dwóch metrów wysokości. I co widziałem. Stoi moja Człowiek. Tak zaraz pode mną. Więc ja co? Ojej... Chyba się ZUPEŁNIE PRZEZ PRZYPADEK poślizgnąłem i z hukiem spadłem jej na głowę. W locie udało i się kopnąć ją w twarz. Ale krzyczała!
Miał, miał...
Kocie przygody :) Mój Felek też lubi płatać figle :)
OdpowiedzUsuńchętnie poznałabym Felka ;)
UsuńHaha, kocia gwiazda blogosfery :)
OdpowiedzUsuńKot: no w końcu ktoś to zauważył :D
UsuńJako kociara przeczytałam z przyjemnością :D Wspaniałe przygody :D
OdpowiedzUsuńkot ma bujne życie :D
UsuńAle śliczny kociak! *_*
OdpowiedzUsuńZyskałaś kolejną stałą czytelniczkę! Z pewnością zostanę z Tobą na dłużej.
Pozdrawiam cieplutko i życzę wspaniałego weekendu. ♥ Obserwuje
Zapraszam do siebie
recenzjella.blogspot.com
Dziękuję ;)
Usuń;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńUroczy kociak <3
OdpowiedzUsuńKociak niestety ten urok wykorzystuje ;)
UsuńUwielbiam te kocie przygody ;D
OdpowiedzUsuńNiestety moja Kita nie daje zapiąć się w szelki. O ile była mniejsza to jakoś ją byłam w stanie 'usidlić' teraz nie da rady...
OdpowiedzUsuńten gryzoń na szczęście sam przychodzi :)
UsuńHahahah nie no Kocie opowieści są genialne :D Jak tam Pani Człowiek po kopnięciu przez kota? :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Tak Po Prostu BLOG :)
genialne uczucie ;)
Usuńslicznosci
OdpowiedzUsuń:)
UsuńŚwietny kotek :)
OdpowiedzUsuńMiał :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń