Miau! Dziś pisze dla was Fifi, bo skończyłam już pół roku i umiem pisać. Człowieki, to nieogarnięte jakieś, bo kilka lat mają i się dopiero uczą. Ale ja już potrafię. Dlatego opowiem wam historię. To dla mnie ważne. No i pokaże, że to co czasem Wujek Kot opowiada, to jednak bujdy. Bo mama taka zła nie jest, jak się wydaje.
Poszłam na obchód domu. Spotkałam po drodze Toffiego.
- Nie! - powiedział do mnie. On w sumie nic innego nie mówi. - Nie, nie - dodał. - Widzicie?
Spacerowałam sobie, doglądałam posiadłości. Nie jest ona duża, ale ja też nie jestem duża i mama w sumie też nie jest. Tata jakiś duży jest, ale tylko on jeden. To nie musi być duża posiadłość, bo to mój teren. Kawałek jest Toffiego, ale tylko kawałek. Oznaczył go sobie. A jak on coś oznaczy, to ja już nie chcę tam podchodzić...
- Nie - dodał Tofi. Jest bardzo rozmowny. Księżniczki nie muszą tyle gadać.
Wszystko było pięknie, ale nagle... znikąd... pojawiła się ona! ONA! Czy wy wiecie, co to znaczy ONA?! Nie wiecie, bo wam nie powiedziałam. Ona, czyli ta złowroga czarna kropka. Ganiałam ją wszędzie: na podłodze, na łóżku, na schodach (dobra, tam to Toffi ją ganiał, bo ja nie mam siły tak biegać), po ścianie, po stole. Wszędzie ją goniłam. A ona ciągle uciekała.
Zobaczyłam ją na łapie Toffiego, ale on powiedział tylko: Nie! I Podskoczył. Dotykała go ta kropka jeszcze kilka razy. A on ciągle powtarzał swoje nie. W końcu zniknęła, a ja mogłam spokojnie odsapnąć. Bo szybko się męczę, ale pan doktor powiedział, że wszystko w porządku. Pan doktor jest świetny! Mizia mnie i do mnie mówi. Prawie tak, jak mama. Toffi go nie lubi i ciągle na niego prycha.
Gdy już odpoczęłam, stwierdziłam, że muszę się przespać. Już miałam zamknięte jedno oko. Chciałam zamknąć drugie oko, ale coś mi przeszkodziło. Jedna myśl, która nie dawała mi spokoju. Spojrzałam na zegarek, a że się na nim nie znam, to nic mi to nie dało.
Popatrzyłam za okno. TAK! Już wiem, co to za myśl! CZAS NA MIŁOŚĆ!
Pobiegłam pędem po schodach do góry. Znalazłam mamę. Stanęłam na łóżku. Ona udawała, że coś robi (chyba się uczyła do matury. Niby to coś ważnego, ale są ważniejsze rzeczy. Chociażby to, że miska pusta i Toffi znów na tę miskę krzyczy). Ugniatałam sobie kołderkę i czekałam, aż mama mnie zauważy. I zauważyła. Dała mi wejść na kolana.
Zaczęłam się do niej miziać. Ugniotłam jej udo. Jest takie mięciutkie! Potem brzuszek. Jest jeszcze bardziej miękki. Wspinałam się wyżej, ale mama krzyknęła: AŁA, więc przestałam. Przytuliłam się do niej. Zaczęła mnie głaskać. Wstałam, zaczęłam mruczeć jeszcze bardziej. Zaczęłam ugniatać jej udo. Takie mięciutkie! A wiecie, jak jest fajnie, gdy wbijają się też pazurki? Świetne uczucie.
Umościłam się i poszłam spać przytulona do mamy <3
----------------------------------------
PS. Jutro kociaki idą do weterynarza na kastrację i sterylizację. Trzymajcie kciuki, żeby wszystko było w porządku <3
Ja już cała latam i się o nie martwię. A jeszcze jutro do pracy. Mój P. z nimi jedzie.
Miłego wieczoru!
Trzymam zatem kciuki. Napisz, czy wszystko ok:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Na szczęście wszystko w porządku, ale Fifi nie może tak szaleć, jak wcześniej i to jej strasznie przeszkadza :(
UsuńWitaj Fifi i pisz do nas częściej :D
OdpowiedzUsuńMiau :)
UsuńTrzymam kciuki za kociaki. Na pewno wszystko będzie dobrze :*
OdpowiedzUsuńWitam Fifi ♥
Dziękuję! Wszystko dobrze się skończyło :)
UsuńUf... całe szczęście :*
Usuń:)
UsuńKoty są bardzo mądrymi zwierzakami tylko uwielbiają chodzić swoimi drogami i muszą mieć akurat dzień i ochotę na pieszczoty
OdpowiedzUsuńte mają taką ochotę ciągle i bez przerwy :D
UsuńMam nadzieję, że wszystko Ok i trzymam kciuki za kociaki :)
OdpowiedzUsuńdziękuję, wszystko ok :)
UsuńTrzymam kciuki za kociaki!
OdpowiedzUsuńMoja kicia też zawsze jest na "nie" :P
OdpowiedzUsuńz Toffim podbiliby świat, albo "nie" :D
UsuńNie mam kota :D
OdpowiedzUsuń:D
Usuń