Masz kota. Należysz do wielu kocich grup na Facebooku. Obserwujesz setki kocich profili na Instagramie. Masz już tak pokręcone w głowie, że piszesz nawet bloga o kotach lub - co gorsze - to twój kot go pisze! Masakra. Jednakże, na pytanie czym karmić kota jest wiele odpowiedzi. Wiele razy w sieci można spotkać się z gównoburzami, które nic nie wnoszą. Ale oczywiście, każdy Polak jest specjalistą i wie najlepiej. Także zażegnajmy wszystkie spory i przeczytajmy razem ten jakże (nie)poważny poradnik*.
*Oczywiście, nie bierzcie tego na poważnie.
Wróćmy do początku. Kotek jest malutki. Dajesz mu kocie mleko, jakieś przysmaki i jedzenie dla kotów. Wszystko jest piękne. Wiedziecie sobie takie sielankowe życie. Aż tu nagle... BUM! Kot ma gdzieś jedzenie. Nie smakuje mu już kocie żarcie. Woli coś zupełnie innego.
I tu zaczynają się schody.
Wstajesz rano. Napełniasz kocią miskę. Kotek je sobie ze smakiem. Kawałek po kawałku. Ty przygotowujesz sobie śniadanie. Pyszna kanapka. Już masz ją wziąć do ręki, ale... musisz mrugnąć. A w tym czasie kotek zabierze ci szynkę z kanapki. Była przepyszna, więc wraca po więcej. A, że na kanapce jest ser... niech będzie. Ser też ukradnie.
A kocia miska pełna...
Następnie, gdy skończą się opcje (czytaj: z twojej kanapki został już tylko chleb, a przecież tego biedny koteczek jeść nie będzie), kot będzie chodził dookoła ciebie i błagał o jedzenie.
Miska nadal pełna.
Kotek mizia się. Ociera. Prosi łapkami. Prosi na głos. Płacze wręcz przytulony do twojej stopy. Wręcz kona z głodu.
Miska oczywiście nadal pełna.
Bierzesz kota na ręce. Waży to już trochę, ale nic, trzeba nakarmić. Stawiasz koło miski. Wącha. Patrzy. Polizał. Myślisz sobie,sukces! Odchodzisz. A kot idzie za tobą. I znów prosi o jedzenie.
A miska... no dalej pełna (to sobie miałeś, czytelniku, dopowiedzieć).
Dobra, gałganie. Dam ci jeść, myślisz sobie. Wyciągasz kawałek mięska. Kroisz na mniejsze. Dajesz kotu do miski. Stawiasz kota obok. Wącha. Wciąga jeden kawałek, drugi, trzeci, piąty, a nagle okazuje się, że w lodówce nie ma już mięsa, a przecież kupiłaś zapas na miesiąc. Kotek znów błaga o jedzenie.
Pomińmy fakt, że poprzednia miska jest... wciąż pełna.
Mówisz kotu, że więcej nie dostanie, bo już zjadł wszystko. Waży teraz coś około dwóch i pół tony, więc spokojnie możesz nadal z nim wychodzić. Twoje prawo jazdy obejmuje pojazdy do trzech i pół tony, więc spokojnie. Jeszcze jeden posiłek wejdzie, a na spacerze z kotem policja ci nie straszna.
Zajmujesz się swoimi sprawami. Pracujesz, czy coś. No wiesz, te bezsensowne, niepotrzebne ludzkie czynności, których koty nie rozumieją. Mija jakaś godzina. Przychodzi czas na drugie śniadanie. Profilaktycznie bierzesz sobie miskę, wlewasz jogurt. Przecież tego ci nie zje. Odwracasz się do szafki, bierzesz płatki. Chcesz je wsypać do miski, a ona pusta. Kotek zjadł twój jogurt. Był pyszny, nie dziw się tak. Zjedz same płatki.
Aaa, zapomniałam. Miska nadal pełna.
Przychodzi pora obiadu. W międzyczasie kupiłaś kotu żarcie, bo przecież nie odpuści prosiaczek jeden. Dajesz mu kolejną miskę i napełniasz mięskiem po brzeg. Sama bierzesz się za swój obiad. Ziemniaki są bleee dla koteczka, więc są bezpieczne. A ogórki kiszone? Są przepyszne. Jeden właśnie lata po podłodze. Twoja wina. Mrugnęłaś. Nie zauważyłaś. Na drugi raz pilnuj lepiej. Pamiętaj też, że kotleta już też nie masz. Tak, zabrał ci i zjadł.
A miska wciąż pełna (ta ze śniadania).
Na deser jesz sobie pyszne, śmietankowe lody. A obok smutne ślepka patrzą się na ciebie i czekają, aż uśpisz czujność. Tak, lody też są pyszne. Mrożą mózg, ale są pyszne.
Na kolacje sytuacja taka sama, jak ze śniadaniem. W końcu nauczysz się, że jedzenie bierzesz do łazienki, zamykasz się szczelnie i tak w popłochu pożerasz to, co zdążyłaś zabrać. Nie ważne, czy jest to dżem, chleb czy zapas chrzanu. Jesz i nie marudzisz, bo masz chwilkę dla siebie. Chwilkę, bo kot umie otwierać drzwi.
A miska jak była pełna, tak nadal jest.
Drugim problemem jest picie. Wszech i wobec wiadomo, że koty mleka pić nie powinny. Twój kot to rozumie. Dlatego wody ze swojej miski też nie pije na wszelki wypadek. Pije za to wodę z kranu, ze zlewu, od mycia podłogi... ale ze swojej miski? Nie... jakaś taka nieświeża jest...
Oczywiście, kot zmieści się wszędzie, więc zmieści też łeb to twojego kubka z herbatą, wodą, sokiem, mlekiem, koktajlem owocowym...
A ty i tak nie dowiesz się, dlaczego on to robi, chociaż jego miska... jest nadal pełna.
Zapraszam was na mojego Instagrama, gdzie częściej pokazuję koty :)
Wspaniały post :) Mega humorek ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
:)
UsuńNie mam kota, ale też się zastanawiam czasami nad tym, dlaczego zwierzęta wolą nasze jedzenie :)
OdpowiedzUsuńto pytanie na zawsze pozostanie bez odpowiedzi ;)
UsuńJakiego masz słodkiego kotka! Ja to z jedzeniem znam doskonale, ale jeśli chodzi o wodę, to istniała tylko ta z miski, bo przed wanną czy zlewem to lęk był zbyt duży, by się do nich zbliżać. :)
OdpowiedzUsuńFifi pod prysznicem i w umywalce (najlepiej mokrej) spędza połowę dnia O.o
UsuńKotek śliczny ;) Co do zwierzaka tego pokroju trudno jest mi cokolwiek stwierdzić, ale łatwo za to uwierzyć w pełną miskę kota :D Bardzo fajny wpis!
OdpowiedzUsuńmiska oczywiście nadal pełna :D kotki są dwa ;D
UsuńNa śniadanie pije zielone szejki,zatem mam spokój. A jest mi potrzebny przy... 7 kotkach:)
OdpowiedzUsuńu nas nawet to nie przejdzie, Toffi chce jeść wszystko :D
UsuńMoje futrzaki mruczace są wybredne. Za to psy, zjedzą wszystko.
Usuńfifi też jest bardzo wybredna ;)
UsuńJak czytałam ten post, to pomyślałam sobie że z kotami jest trochę jak z małymi dziećmi;)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Wprawdzie jestem bardziej psiarą, niż kociarą... Ale tekst świetny :) Muszę coś takiego strzelić o moim żarłocznym psie Nugacie :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńU nas 4 koty, więc miska nigdy nie jest pełna, raczej się ścigają o to, kto pierwszy sie dopcha ;)
OdpowiedzUsuńu nas dwa i jest jazda :D
UsuńDokładnie jakbym czytała o swoim kocie :)
OdpowiedzUsuńhaha :)
Usuńsasiadka ma dwa rude male kotki od niedawna, jest szał na osiedlu:)
OdpowiedzUsuńnie dziwię się;)
UsuńMoja kicia nie jada tego co my, czasem reaguje na makrelę czy kurczaka, to jej daję troszkę do miski, ale ona generalnie żyłaby samym powietrzem :D Też bym tak chciała trzymać linię ;))
OdpowiedzUsuńmodelka normalnie, żyje powietrzem :D
UsuńMyślałaś o tym aby napisać ksiązke? :)
OdpowiedzUsuńtak :)
Usuń