Dawno nie było na blogu tygodników. Lubię tę serię, ale nie zawsze mam o czym pisać. Myślę, że chciałabym się w tym poprawić, ale teraz będę miała jeszcze mniej czasu na pisanie, a też nie chcę dodawać więcej niż trzech postów tygodniowo. Z większą ilością nie podołam. Mam w planach pisanie o kotach, ale też o tej nauce języków obcych - trochę bardziej zagłębić się w temat. Parę kosmetyków także czeka i jeszcze cała ta tematyka poboczna... Za dużo tematów, za mało czasu! No ale cóż, witaj dorosłe życie.
Ten tydzień stał pod znakiem pracy. We wtorek dostałam telefon z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną. Nie jest to moja wymarzona praca, ale zawsze to jakaś na początek. Zarobki dobre, więc nie ma co narzekać. Pojechałam więc zestresowana na rozmowę. Oczywiście, dostałam tę pracę, co w sumie wiedziałam praktycznie od początku. Tego samego dnia robiłam badania. I to była najśmieszniejsza historia.
W poczekalni tłum. Wiedziałam, że muszę załatwić tego dnia dwóch lekarzy, ale gdy tam poszłam, wyleciało mi to z głowy. Zajęłam sobie kolejkę. Czekam z przyjaciółką (pozdrowienia, Kinga!). Gadamy. Czas leci. Przyszedł chłopak. Zajął kolejkę za mną, a dodatkowo zajął sobie do drugiego lekarza. Na co mi się przypomniało, że faktycznie, też miałam tego drugiego. Więc zajęłam sobie kolejkę po tym chłopaku. I tak się przeplataliśmy. Minęło trochę czasu. Okazało się, że wszyscy muszą przyjść na drugi dzień, bo jeszcze trzeci lekarz jest do załatwienia.
No to przyszliśmy. Zajęta kolejka na jedno badanie i zajęta druga kolejka do lekarza. Siedzimy, czekamy. Byłam trzecia. Poszłam na badanie. Wyszłam, przesiadłam się do drugiej kolejki, a tam się okazuje, że jestem jakoś dziesiąta. A do tej pory byłam trzecia. Trochę zamieszania, ale w końcu było tak, jak miało być. Siedzimy, czekamy.
Przyszła następna osoba. I tu poczułam się, jakbyśmy grali w mafię.
- Kto ostatni? - spytał.
- To tam pan niech szuka, po drugiej stronie.
Poszedł. Szukał. Wrócił.
- Nie wiem, kto jest ostatni. To ja będę.
I tak sobie szła kolejka, szła, przerwa i nowa kolejka. Do tej pory ostatniej osoby nie udało się odnaleźć.
Poszłam do tego lekarza. Załatwiłam wszystko. Zadowolona z życia wróciłam do domu. A po południu dzwoni mama, że dobrała mi telefon z naprawy. No to wsiadłam do auta, pojechałam. Sprawdzam, nie działa. Szlag by to trafił. Kupiłam nowy telefon. Działał tydzień. Od tej pory już trzy tygodnie jest w naprawie. Znów tam trafił.
Gdy tylko włożyłam kartę do starego telefonu (który rozładowuje się od 100 do 0% w trzy sekundy) zadzwonił telefon. Wyczucie :) Z pracy oczywiście. Wszystko załatwione. Od jutra zaczynam. A jestem przerażona! Boję się, że zgubię się po drodze, bo nie mam jak włączyć nawigacji. Jechałam tam raz i to nawet nie jako kierowca!
Ale co będzie, to będzie.
A zapomniałam o jeszcze jednej historii od lekarza. W sumie słyszę to średnio raz na dwa tygodnie.
- A pani to jakaś chuda jest.
- No jestem - odpowiadam za każdym razem.
- Więcej jeść!
- Jak? Jem przeważnie 2-3 śniadania, obiad, a czasem nawet dwa i potem do samego wieczora ciągle coś jem i oczywiście kolację.
- To czemu taka chuda?
Skąd mam babo wiedzieć?! - myślę sobie, ale na głos tego nie mówię.
Taką samą miałam sytuację na strzelnicy.
- Ile ważysz? - spytał mnie facet.
- 53 kg - odpowiedziałam (wzrost 160cm).
- Chyba 43.
- 53 kg - odpowiadam zdenerwowana.
- Taaaa jaaasne, a ja mam czołg - odpowiedział.
- Nie wiem, czy ma pan czołg, ale ja jestem honorowym dawcą krwi, a tam trzeba ważyć ponad 50 kg - odpowiadam. I wygrałam.
- Ooo... ja to się boję oddawać krew... - odpowiada facet, który uczy strzelać z różnych rodzajów broni. I tu skończyło się śmianie ze mnie i mojej wagi.
A poważnie, jeśli ktoś z was ma pomysł, co zrobić, żeby przytyć - piszcie w komentarzu!
Co u was się działo w tym tygodniu? :)
Z tą samą bolączką zmaga się mój Brat, też nie może przytyć... ale w sumie, ja bym się tym zbytnio nie przejmowała:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
ja oddaję krew więc się bardzo tym przejmuję ;)
UsuńJak przytyć? Znaleźć przyczynę dlaczego jest się zbyt szczupłym :) Jeśli wszystkie wyniki badań są w porządku, człowiek nie ma pasożytów, narzady pracują jak trzeba to chyba przemiana materii - natura :) A może wcale nie trzeba przybierać na wadze? Jest różnica między osobą szczupłą a chudą i wychudzoną ;)
OdpowiedzUsuńtrzeba, bo nie chcę stracić możliwości oddawania krwi :)
Usuń