POZNAJMY SIĘ!
Mam na imię Klaudia i jestem mamą, żoną, przedsiębiorczynią… a przede wszystkim sobą! Znam swoje wartości, wiem, w jakim kierunku zmierzam i jestem ważna dla samej siebie. Dlatego dbam o siebie na co dzień, a nie tylko od święta. Chcę Ci pokazać, jak możesz to zrobić! Ale tak bez spiny. To miłe miejsce. Pokazuję Ci mój punkt widzenia oraz dostępne opcje, a działanie należy do Ciebie (o ile tego właśnie chcesz!). Oprócz tego znajdziesz tu różne sposoby ułatwiania sobie życia, recencje książek, seriali i podcastów oraz treści o endometriozie i minimalizmie. Zrób sobie coś pysznego do picia i zapraszam do czytania!
CO MOGĘ DLA CIEBIE ZROBIĆ!
Chcesz bym pisała dla Ciebie? Nie ma problemu! Jestem copywriterką z doświadczeniem. Specjalizuję się w artykułach blogowych na temat dbania o siebie, rozwoju osobistego oraz macierzyństwa. Piszę także na inne tematy. Chętnie przygotuję treści do sklepu internetowego, na Landing Page oraz do newslettera. Piszę także teksty we współpracy z markami (Poster Store, Bee.pl). Chcesz ze mną współpracować? Napisz do mnie na blog@kocipunktwidzenia!

JAK MOGĘ CI POMÓC?

  • 1
    NEWSLETTER
    Zapisz się, by otrzymywać dwutygodnik, w którym pokazuję, jak odzyskać czas dla siebie i żyć w zgodzie ze sobą.
    Czytaj więcej
  • 2
    WSPÓŁPRACA
    Chcesz, bym napisała o Twojej firmie lub produkcie na blogu? Kliknij tu, by poznać szczegóły!
    Czytaj więcej
  • 3
    COPYWRITING
    Chcesz, bym pisała dla Ciebie? Kliknij tu i poznaj szczegóły!
    Czytaj więcej

ZACZNIJ CZYTAĆ TUTAJ

Przeczytaj najnowsze wpisy!

Matka Polka i doktorat | Kocie opowieści

Miau. Witam wszystkich i każdego z osobna. Szczególnie was wszystkich. Ale innych też. Witam. Dawno mnie tu nie było. Jestem bardzo zajętym kotem. Skończyłem pisać doktorat z ornitologii, zostałem profesjonalnym, kwalifikowanym mechanikiem samochodowym oraz zacząłem pisać kolejne prace naukowe. Do tego dwadzieścia godzin snu dziennie. Ciężko jest. Ale znalazłem chwilę, by dla was napisać. 


Zacznijmy od tego, że w maju skończyłem już trzy lata. Od dawna jestem dorosły. Mam swój dom, swój pokój, kuchnię, łazienkę i swoją własną kuwetę. Tylko ciocia-babcia w niej grzebie nie wiadomo po co. Mam swoją służbę, która daje mi jeść. Mam też nadwornego błazna (ciocię-babcię). Bawi się ona myszami, patykami, wszystkimi tymi pseudo-kocimi zabawkami. A ja leżę obok i oglądam. Śmieję się z niej, ale ona myśli, że będę bawił się z nią. Nie no. Bez przesady. Nie ten wiek. 

Rok temu prowadziłem badania naukowe na bardzo ważny temat, jakim jest ornitologia. Obserwacje trwały w sumie ponad rok i nadal czasem do nich wracam, bo nie mogę zostawić ptaków samych sobie. Moje badania polegały na tym, że leżałem sobie na parapecie i przez moskitierę (którą mama kazała zrobić, żebym nie uciekał) obserwowałem ptaki. Ich codzienne zajęcia. Sposób odżywiania. A przede wszystkim ich zapach i kondycję, by (gdy już kiedyś ucieknę) wiedzieć, jak je upolować. 


Mama mówi, że nigdy nie ucieknę. Stosuje tu różne argumenty (chociażby okręcaną klamkę, której nie umiem obsługiwać, przez co drzwi wciąż pozostają zamknięte). Mówi też, że na dworze nikt nie da mi surowego kurczaczka i chrupek. Ma rację. A ja nic innego nie zjem, bo królowi, panu i władcy nie przystoi jeść byle czego. Jogurcik mango z marakują jest też pyszny, ale to taki rarytas, że rzadko sobie na niego pozwalam. 

Wracając do obserwacji. Mama mnie czasem nie rozumiała. Gdy obserwowałem ptaki lubiłem sobie zamknąć oczy i obserwować dalej. Tak z zamkniętymi oczami jest trochę trudniej, ale jest to wykonalne. Gdy latałem już na skrzydełkach z papugami mama przychodziła mnie obudzić. Ale ja nie spałem. To były tylko wzmożone obserwacje za pomocą duszy oraz wyobraźni przy użyciu wyłączonego wzroku. Ale nie spałem. 

Gdy zakończyłem już obserwacje i badania naukowe a doktorat podpisałem własną łapą - znalazłem sobie nową pasję. Od razu wręcz zacząłem przygotowania do zdania kwalifikacji mechanika samochodowego. Gdy udawało mi się między ludzkimi nogami (ale ludzie są głupi) uciec na dwór - wchodziłem pod któryś z samochodów. Obserwowałem sobie. Uczyłem się naprawiać. Przeanalizowałem każdy detal w każdym pojeździe i bardzo szybko zdobyłem tytuł technika mechanika. To było prostsze od doktoratu. 

W między czasie prowadziłem zajęcia joggingu dla matki, byłem krytykiem kulinarnym (znalazłem pół kota w pomidorówce!), hydraulikiem byłem także, pisarzem, poetą, nawet blogiem się zajmuję, bo matka nie ma czasu. Byłem też Matką Polką - nawet dwukrotnie!

Chcecie poznać tę historię? 

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie Twoje słowa motywują mnie do dalszego działania. Jeśli blog Ci się spodobał, koniecznie zaobserwuj i bądź na bieżąco!