Rodzice wyszli do pracy. Jakoś wcześnie, bo zawsze wychodzą o 13, a dziś wyszli o 9. No, ale wiadomo, na karmę same się pieniądze nie zarobią. Ktoś musi ciężko pracować na nasze utrzymanie. Chociaż mama mówi, że jej się praca podoba. Tata też tak mówi. Ale ciężko to ciężko i tyle. Toffi się wyspał, tak jak ja. Nie mogliśmy znów pójść spać. Nauczyłam więc w wolnym czasie Toffiego skakać na lodówkę.
Tak sobie spędzaliśmy czas, aż tu nagle... RODZICE! Wrócili. Zawsze wracają jak jest ciemno. A teraz przecież jest jasno. W ogóle jakoś krótko ich nie było. Chwilę zajęło, nim dotarli do drzwi wejściowych do mieszkania. My zawsze wiemy, kiedy oni idą. Czujemy ich zapach na odległość kilometra. Naprawdę. Nie wymyślam!
Weszli do domu z torbami.
- Byli na zakupach - powiedziałam do Toffiego, ale patrzyłam ciągle na rodziców. Nie może mi nic umknąć. Liczyłam torby. Naliczyłam dużo. Ale, ale... tata gdzieś idzie. Pewnie po inne torby.
- Ciekawe, czy są ciasteczka... - powiedział Toffi bardzo cicho. Mama myślała, że miałczy bezgłośnie. Nie, to nie miałczenie. To szeptanie. Oni też tak robią, gdy nie chcą, byśmy ich słyszeli. Rodzice są na tyle głupi, że w to wierzą. A my słyszymy doskonale.
- Pewnie tak. Gdzieś je na pewno schowali - powiedziałam do niego.
Mama się nami nie zainteresowała. Tylko znalazła małą reklamówkę i wyjęła z niej coś dziwnego, szarego. Odwróciłam się na chwilę do Toffiego, a gdy znów popatrzyłam na mamę, jej tam nie było! Zamiast niej stał dziwny potwór. Miał nogi, ręce, twarz i to wszystko, co mają ludzie, a do tego szarą drugą głowę na tej pierwszej. I ona miała oczy i włochate okrągłe uszy*.
- Toffi... - szepnęłam bardzo cicho, by mnie to nie usłyszało.
- Co? - spytał.
- Zobacz....
- Nie mogę teraz.
- Zobacz.
- NIE mogę teraz. Szukam ciasteczek.
- Ale zobacz!
Toffi odwrócił się i zamurowało go. Oczy miał jak pięć złotych.
- AAAAAA!!!! UFO!!!!! AAAAA!!!!!
- Co robimy? - spytałam.
- AAAA!!!
- Uspokój się...
- Uspokój się...
- UFOOOOOOOO!!!!!
- Toffi, uspokój się. Uciekamy? Zostajemy? CO ROBIMY?
- A gdzie są ciasteczka? - spytał Toffi.
- Teraz myślisz o ciasteczkach?
- No, tak.
- Ale...
- Jak ma mnie porwać AAAA UFOOOO to wolę mieć przy sobie ciasteczka. Nigdy nie wiesz, kiedy mogą się przydać.
A temu tylko jedno w głowie. Ech. Wróci tata, to nas uratuje. Teraz lepiej udawać, że nas nie ma.
- Kochanie, weź to ode mnie - powiedział tata od razu, gdy wszedł.
Ufo się ruszyło i poszło po nowe przedmioty.
- Nie noś czapki w domu - powiedział tata do Ufa.
- Będę - powiedziało Ufo.
Tata podszedł więc do niego i urwał tę drugą szarą głowę. Mama wróciła! Jest mama. A tą drugą głowę tata rzucił na łóżko. Już nie będę na nim spać...
- A co to? - spytał Toffi. - I gdzie są ciasteczka?
- Patrz, podoba mu się szczotka. To już jego. Nie będzie na prezent - zaśmiała się mama, a Toffi w tym czasie szorował zęby wielką szczotą do pleców.
- Ech... - powiedziała mama. - Tobie też taką kupię.
On niech się bawi, pomyślałam. Ja idę rozpakowywać zakupy. Może znajdę ciasteczka :)
*Chodzi o czapkę z pomponami i oczkami i noskiem (taka koala mniej więcej).
Haha, urwanie głowy masz z tymi Kotkami:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
oj tak :)
UsuńCóż za historia! A kotu tylko jedzenie w głowie. :D
OdpowiedzUsuńciasteczka <3
Usuń