Po domu chodzi ostatnio dziwne stworzenie. Niby wygląda jak Pańcia, ale to nie ona. Ona nigdy nie szczekała. Od paru dni nie mówi normalnie, tylko szczeka. A jak próbuje mówić, to i tak szczeka. Przy okazji, prawdziwa Pańcia zniknęła właśnie parę dni temu. Jej osobę zastąpiono tą marną podróbą. Cóż, pewnie innej na stanie nie mieli. Trzeba zadowolić się tym, co jest.
Tata zabrał tę pseudo mamę do lekarza. I ten lekarz dał jej takie leki, które przywrócą ją do normalności. To znaczy, że będzie mówić po polskiemu, a nie szczekać. Ciekawe, kiedy to nastanie... Chociaż ja myślę, że to i tak się nie uda. Bo pańcia nie jest zmieniona, tylko zamieniona. To nie ona. Nie leki jej dawać, tylko ją wywieźć gdzieś do lasu i zostawić, a przywieźć tą prawdziwą. I wszyscy będą szczęśliwi. Tamta będzie mogła szczekać sobie gdzieś w lesie i nikomu nie będzie przeszkadzać. A nam nie daje spać...
Pseudo mama wzięła te dziwne ciasteczki, których nie chciała nam dać i zaczęła się transformacja. Być może to zadziała. Na chwilę obecną mamy zbyt mało danych.
Położyła się na kanapie. Obiekt zamknął oczy. Siedzę obok niego i pilnuję. Obiekt oddycha płynnie, poszczekuje. Nic nie mówi. Nadal ma zamknięte oczy.
Idę sprawdzić, co u Toffiego i słyszę, że obiekt się rusza. Wracam na kanapę. Obchodzę, sprawdzam zmienne, to jest: zagniecenia kocyka, ułożenie włosów, sposób oddychania. Nastąpiły zmiany. Obiekt mnie zauważa. Otwiera oczy. Widzi mnie!
Aaaa.... nie krzycz. Nie panikuj.
- Hej Fifi - powiedział obiekt.
Zabrzmiał jak... MAMA!
- Mamo? - zawołał Toffi.
- Chodź się przytul - mówi. Zamyka oczy.
Transformacja się powodzi. Obiekt nadal poszczekuje, ale są widoczne postępy.
Update.
Mama wróciła do siebie. Obyło się bez wywożenia obiektu do lasu na pożarcie wilkom. Wszyscy przeżyjemy, a mama nie będzie już szczekać, bo wie, czym to grozi.
Zwierzęta to przyjaciele ❤
OdpowiedzUsuńto prawda ;)
Usuń