W maju braliśmy
udział w Tropicielu i od razu odsyłam was do wpisu o tamtej przygodzie.
Wygrałam wtedy voucher na Ekspedycję Ekspress dla całej naszej drużyny. Trochę
przerażona, kliknęłam rezerwację. Stało się. Pojechaliśmy do Sobótki. Dzień był
słoneczny, okropnie gorąco. Legginsy do pół łydki i krótki rękaw. Chusta na
głowie i krem z filtrem na ciele. Nie wiedzieliśmy w ogóle, co nas czeka. A
czekało wiele. Wszyscy żyją, choć są ranni. Regulamin podpisany, plecaki
ekspedycyjne dostaliśmy. Swoje mieliśmy tylko jedzenie, wodę i moje leki
przeciwbólowe. Telefony, pieniądze, portfele, karty, wszystko – musieliśmy zostawić.
Był zakaz. Dostaliśmy ich telefon z ich aplikacją. A w niej tylko niezbędne
rzeczy. Ruszyliśmy na miejsce zbiórki. Niech zacznie się zabawa.
Park. Rozpoczęcie
gry. Rozdali plecaki, telefony. Organizator pyta, kto chce pierwszy przetestować
– w aplikacji jest tylko numer telefonu organizatora, skaner QR i aparat. Kinga
się zgłosiła. Testuje. Czyta – kto pierwszy czyta tę wiadomość dostaje 100 PLN.
Właśnie, wygrywa drużyna z największą ilością gotówki. Dostaliśmy stówę za nic.
Fajny początek.
Czas na rozpoczęcie gry.
Na chodniku drewniane płytki z bonusami. Kto zgarnie start gry – rusza. Ruszamy
jako trzecia drużyna. Tracimy 100 PLN. Jesteśmy na zero – mamy tyle, ile
dostaliśmy w plecaku. W nim też latarka, kartka, długopis i apteczka (przydała
się).
Dostajemy mapę. Bez
nazw ulic. Bez ukształtowania terenu. Tylko zaznaczone punkty. Musimy szukać na
nich QR i skanować. Pod każdym coś się kryje. Troszkę podpatrujemy inną drużynę
i idziemy w górę. Udało się. Jesteśmy tam, gdzie trzeba.
Pierwszy kod, drugi, trzeci...
W międzyczasie
dostajemy wiadomość, że na koniec pierwszego etapu musimy przynieść surowe kurze jajko.
Kinga idzie do
jakiegoś domu po jajko. Dostaje. Jestem za nie odpowiedzialna. Trzymam w dłoni.
Kod – miejsce
finału etapu 1. Wiemy, gdzie go szukać. W międzyczasie dostajemy szkodnika –
czerwony nocnik. Musimy się go pozbyć (dać innej drużynie), bo jeśli dojdziemy
na metę – tracimy 2000 PLN. Pozbyliśmy się chwilę później. Już skacze adrenalina.
Biegniemy.
Lecimy na metę.
Dostajemy szkodnika. Nie możemy oddać go te samej drużynie. Łapiemy stopa.
Wyskakujemy z auta i dajemy innej drużynie szkodnika. Uciekamy na metę. Przewracam
się i zdzieram kolana. Jajko całe. Jestem obolała, ale biegniemy dalej.
Znajdujemy metę.
Którzy jesteśmy? Pierwsi. Super. Dostaliśmy kasę. Czekamy na resztę.
Zadania na mecie.
Równowaga. Przynieść jak najwięcej wody z kamieniołomu. Przyniosłam prawie
pełne wiaderko. Jakiś facet miał troszkę więcej. Trzeci wylał trochę po drodze
i miał pół. Siła. Vova ma trzymać wiadro z wodą na wyciągniętych przed siebie rękach.
Odpadł jako drugi. Wygrał ten, co miał pół wiaderka.
Zadanie na finale etapu 1. |
Drugie zadanie –
decyduje o starcie. Gotujemy jajko. Rozpalamy ognisko. Mamy metalowy kubek z
wodą z kamieniołomu. Ugotowało się. Oddajemy jako trzeci. Musi być na twardo.
Sprawdzają – jest. Startujemy jako trzeci, ale najpierw licytacja. Wylicytowaliśmy
klucze. Zapomnieliśmy ich użyć.
Gotowanie jajka |
W aplikacji pojawia
się mapka. Musimy sobie ją odblokowywać. Jak tropiciel. Biegamy po lesie i
szukamy punktów. Dodatkowo musimy uzupełniać kartkę z pustymi miejscami na
hasło.
Uciekliśmy w las przed szkodnikiem, potem i tak go dostaliśmy itd. Na metę dotarliśmy bez niego.
Uciekliśmy w las przed szkodnikiem, potem i tak go dostaliśmy itd. Na metę dotarliśmy bez niego.
zbiera się na burzę |
W plecaku była
zapięta na kłódkę kieszeń. Otwieramy kłódkę (kod znaleźliśmy w lesie). Zadanie.
Wmówcie innej drużynie, że rezygnujecie z gry. Proste. Kinga ma alergię.
Skutecznie pokazała jaką – pozbyliśmy się szkodnika, dostała dwie paczki
chusteczek.
drugi etap w lesie, chwilę przed burzą |
Zadanie dodatkowe – przynieście
w probówce żywego robaka. Mamy mrówkę.
po burzy, szukamy miejsca finału etapu 2. |
telefon ekspedycji |
Wcześniej zaczęła się
burza. Jesteśmy zmarznięci i przemoczeni. W butach chlupie woda. Wiadomość –
miejsce finału 2 etapu przeniesione do Opuszczonego Browaru. Docieramy jako 6
drużyna. Mam rozciętą nogę na jakieś 15 cm.
opuszczony browar (zdjęcie z internetu) |
Siedzimy w ruinach –
wielka dziura w podłodze (tak na 2 piętra w dół, może trzy). Czekamy. Gdy
dotarli wszyscy – idziemy podsumować nasze zadania (takie jak z tą rezygnacją z
gry, każda drużyna miała coś). Idziemy na drugą stronę. Kubeczki. Już wiemy, co
nas czeka. Obstawiamy kasę od 50 do 300 PLN. Bierzemy kubeczek i jedna osoba
musi zjeść zawartość. Michał podejmuje się wyzwania. Zjada żuczka. Dostaje 600
PLN.
podziemia opuszczonego browaru (zdjęcie z internetu) |
Trzeci etap –
podziemia opuszczonego browaru. Latarki UV, zadania na ścianach, liczby do
znalezienia. Kod do sejfu. Nie zdążyliśmy – ktoś nas ubiegł. A przecież
mieliśmy klucze. Mimo tego – zabawa świetna. Wychodzimy z ruin. Idziemy do
parku. Podsumowanie. Mamy 4 miejsce i tylko niewielkie obrażenia. Naprawdę
świetna zabawa. Wracamy do domu, ale jest taka burza, tak leje, że prawie nic
nie widać. W końcu docieramy do domu i jesteśmy szczęśliwi, że przeżyliśmy taką
przygodę.
Wow, super sprawa, bardzo lubię takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńmoże się wybierzesz? :)
UsuńCudowna przygoda :)
OdpowiedzUsuńGenialna ;)
UsuńNiezla przygoda.
OdpowiedzUsuńNa pewno niezapomniana ;)
UsuńSuper, na pewno zapamiętacie na długo taką przygodę :-)
OdpowiedzUsuńszczególnie dzięki pokaźnej bliźnie na nodze ;)
Usuń