Dzień dobry w czwartek! W końcu zaświeciło słońce, a ja mam choć trochę energii do działania. Zawsze tak jest, że słońce daje mi siłę, dzięki której potrafię sprostać tym wszystkim zadaniom, które na mnie czekają. Ostatnie dni męczyłam się bardzo. Padało przez cały czas, a do tego wstawanie o 4 w nocy, co wcale nie jest takie proste i piękne. Ale poranna joga po przebudzeniu, ćwiczenia (o których na pewno ci napiszę) pozwalały mi dobrze rozpocząć dzień, choć zaczynał się on w środku nocy. Dziś mam dla ciebie tekst o własnym zdaniu. Czy posiadasz swoje?
Wydaje nam się, że mamy własne zdanie, ale gdy dochodzi do starć słownych, niekoniecznie się go trzymamy. Odpuszczamy, zmieniamy je, jesteśmy jak chorągiewka na wietrze - dostosowujemy się do rozmówcy. I o ile we własnym domu potrafimy się tego zdania trzymać, wystarczy z niego wyjść, by pogrążyć się w świecie i po prostu o nim zapomnieć.
Posiadanie własnego zdania teoretycznie nie jest trudne. Przecież wiemy, co sami myślimy i wydaje nam się, że jest to nasze własne zdanie. A jaka jest prawda? Nasze własne zdanie to tak naprawdę wypadkowa wszystkiego, co wiemy. Są to poglądy innych ludzi, zmieszane, dostosowane do naszych potrzeb. Decydujemy tylko, w jakiej proporcji dodamy składniki i... jak długo będziemy się tego trzymać.
Jak chorągiewka na wietrze
Lubię obserwować ludzi i analizować ich zachowania. I zauważam jedną tendencję, która oczywiście wszystkich się nie tyczy, ale większości już tak. Większości ludzi, których obserwowałam. Choć wydaje mi się, że jednak ten problem dotyczy każdego z nas, choć w różnym stopniu i może się to różnie przejawiać.
Jesteśmy jak chorągiewki na wietrze. Zmieniamy kierunek swoich myśli w zależności od rozmówcy.
Są ludzie, którzy zmieniają zdanie bardzo jawnie. Przy jednym są zagorzałymi weganami, ale z innymi jedzą karkówkę z grilla. Z jednym rozmówcą omawiają wielce dobroczynne rządy PIS-u, a z innym psioczą na niego i opowiadają się za lewicą. Przy jednych mówią o tym, jaka miłość jest piękna, a przy innych o tym, że nie istnieje.
Zmieniają swoje zdanie bardzo często. Dlaczego? Wydaje mi się (wynika to z moich obserwacji), że chcą się po prostu przypodobać każdemu. A przeczytałam kiedyś takie fajne zdanie (wybacz, ale naprawdę nie pamiętam gdzie, ani kto był autorem): nie jesteś nutellą. Nie muszą lubić cię wszyscy. I choć nie wszyscy lubią nutellę (naprawdę!), to zgadzam się. Naprawdę nie musimy starać się przypodobać wszystkim.
Są jeszcze ludzie, tacy jak ja, którzy nie zmieniają swojego zdania, ale też nie mówią go wprost przy niektórych osobach. Opowiem ci na własnym przykładzie. Mam w pracy dobrą koleżankę, z którą bardzo lubię rozmawiać, ale ona w ogóle nie wierzy w miłość i wszystkich facetów wrzuca do jednego worka. Nie zgadzam się z nią i na początku próbowałam jej to wytłumaczyć, ale w końcu doszłam do wniosku, że lepiej po prostu tego tematu nie poruszać. Nie zmieniłam zdania. Po prostu nie mówię go na głos.
Czy potrafisz trzymać się własnego zdania?
A może tylko ci się tak wydaje? Jeśli wzięłaś ślub kościelny, żeby babci nie było przykro, choć wolałabyś cywilny - nie trzymasz się swojego zdania. Jeśli deklarujesz, że nie jesz mięsa, ale na obiadku u mamy je jesz, bo przecież dla ciebie zrobiła - nie trzymasz się swojego zdania. Jeśli mówisz, że uwielbiasz biegać, a nie biegałaś od lat - nie trzymasz się swojego zdania.
Często jest tak, że głosimy coś, w sumie trochę bez zastanowienia, czy to jeszcze prawda. I tak powtarzamy te słowa każdemu, choć tak naprawdę to nie jest nasze zdanie.
Nie rozumiem ludzi, którzy robią coś tylko po to, by uszczęśliwić innych, ale swoim kosztem (kosztem zdrowia, samopoczucia, szczęścia). Nie ma nic złego w uszczęśliwianiu innych pod dwoma warunkami. Po pierwsze: ta osoba sama musi tego chcieć. A po drugie: jeśli nie robisz tego swoim kosztem.
Przykład? Nie chodzisz do kościoła od dziesięciu lat i nie chcesz mieć z nim nic wspólnego. W sumie to nawet nie jesteś wierząca. Przychodzi do planowania ślubu, a ty... mówisz, że będzie to kościelny, bo dziadkowie, bo rodzice, bo im zależy, bo coś tam.
Robisz to kosztem siebie, swojego szczęścia.
To twoje życie, twoje własne zdanie i tego się trzymaj!
Tylko krowa nie zmienia zdania
Pamiętaj jednak o tym, że tylko krowa nie zmienia zdania. Dorastamy, dojrzewamy, robimy się mądrzejsi, głupsi, szczęśliwsi, smutniejsi. Zmieniamy się. I tak samo zmieniają się nasze poglądy, nasze odczucia i nasze zdanie na różne tematy.
Gdy chodziłam do gimnazjum, opowiadałam się za prawicą, a w lewicy nie widziałam nic dobrego. Teraz myślę zupełnie odwrotnie. Tak samo jeśli chodzi o kościół, religię, papieża Polaka i wiele innych kwestii - nawet jedzenia, alkoholu, makijażu czy spacerów! Moje zdanie się zmieniało, bo zmieniała się moja wiedza, czytałam artykuły, wypowiedzi, dowiadywałam się nowych rzeczy. Moje zdanie się zmieniało, bo zmieniałam się ja - dojrzewałam, zaczynałam rozumieć pewne rzeczy, obserwowałam siebie, swoje potrzeby. Moje zdanie się zmieniało tak po prostu - jak chociażby z kolorem różowym, który teraz uwielbiam, a kiedyś nie znosiłam.
W pewnych kwestiach moje zdanie się nie zmieniło: nadal wolę morze od gór, choć te drugie też są piękne. Nadal kocham pływanie. Nadal uwielbiam planować wszystko, co tylko się da. I wiele innych rzeczy w moim życiu się nie zmieniło.
Ale jestem człowiekiem świadomym i wiem pewne rzeczy, przez co mój światopogląd ciągle się zmienia.
By wyrobić własne zdanie
By wyrobić własne zdanie na jakikolwiek temat, musimy znać różne spojrzenia na niego. Podam kontrowersyjny przykład, Jana Pawła II. W szkole uczyłam się, jak dobrym człowiekiem był. Ile dobrego zrobił w życiu i jak dobrym był papieżem. Słowo dobry pojawiało się bardzo często. A później dowiedziałam się, że ten sam papież, złagodził kary dla pedofilii. Czy moje zdanie o nim uległo zmianie? Oczywiście. Zmieniła się moja wiedza i moje spojrzenie na tę kwestię. A potem zmieniło się moje zdanie.
Mam na myśli to, że do wyrobienia własnego zdania potrzebujemy wielu informacji. A i tak będziemy się wahać i przyjdzie do tego, że owe zdanie zmienimy. Pamiętaj, tylko krowa nie zmienia zdania. Ale nie bądź też jak chorągiewka na wietrze. Nie zmieniaj oglądów, by przypodobać się ludziom. Bądź sobą. Bądź szczęśliwa.
Co o tym sądzisz?
Trzymaj się ciepło i do zobaczenia w niedzielę! Będziemy o siebie dbać, więc bądź koniecznie.
Ja zawsze staram się trzymać własnego zdania, ale czasami sytuacja zmusza do zmiany tego zdania :)
OdpowiedzUsuńCzasami tak. Ważne, by nie zmieniać go, bo inni tego oczekują ;)
UsuńMądre słowa. Przyznaję, że nie zawsze trzymam się swojego zdania. Czasami rodzi się z tego bezsensowna kłótnia i wolę odpuścić, niż w to brnąć, bo i tak wiem, że kogoś nie przekonam. Teraz takie sytuacje analizuję i zastanawiam się, co ja z tego wyciągam dla siebie, mimo zmiany zdania. Można dużo dowiedzieć się o sobie i o osobie, z którą się rozmawia, jak człowiek spojrzy na to z innej perspektywy.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Twój komentarz też daje dużo do myślenia :)
UsuńU mnie również słoneczko pojawiło się dopiero niedawno i tak samo jak Tobie daje mi mega motywację! Nie rozumiem ludzi, którzy non stop zmieniają zdanie i nie dlatego, że stają się mądrzejsi czy dojrzalsi oni zmieniają się pod wpływem innych ludzi. Jeśli ja mam negatywne zdanie na temat obecnego prezydenta to nikt nie sprawi, że ja to zdanie zmienię!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę miłego dnia!
:) Właśnie o to mi chodzi!
UsuńJa zawsze trzymam się własnego zdania, uważam to za swoją zaletę :)
OdpowiedzUsuńBardzo mądry wpis. Poruszyłaś bardzo ważny temat. Jak najbardziej zgadzam się z twoim przekazem, własne zdanie to podstawa i to normalne, że jakieś informacje mogą później wpłynąć na nie. Muszę przyznać, że przykład z ostatniego punktu bardzo mnie zaskoczył, muszę o tym poczytać. Niestety wiele ludzi zmienia zdanie co chwila, aby tylko się komuś przypodobać, osobiście nie rozumiem dlaczego wybierają taką drogę. :(
OdpowiedzUsuńDokładnie, taka droga prowadzi donikąd...
UsuńTeż mi się tak wydaje, że jest to taka czasem nieświadoma chęć przypodobania się każdemu, tak żeby wszyscy nas lubili. Wiem to z własnego doświadczenia niestety... Chociaż bardzo staram się nad tym pracować. Tak jak piszesz nie jesteśmy nutellą i jak by nie patrzeć tym kremem można się zasłodzić.
OdpowiedzUsuńO tak, nutellą też da się zasłodzić.
UsuńZgadzam się z Tobą, trzeba mieć swoje zdanie, ale trzeba pamiętać że zdanie zawsze można zmienić :)
OdpowiedzUsuńTak. Byle ta zmiana wynikała z wiedzy, dojrzałości, poglądów, a nie z chęci przypodobania się ;)
UsuńZawsze trzymam się swojego zdania.
OdpowiedzUsuńZwykle wiem, co myślę na dany temat, ale też nie zamykam się na argumenty drugiej strony. Bardzo nie lubię, jak ktoś narzuca mi swoje zdanie, toteż nie dzielę się swoim z takimi osobami. Trzeba szanować swoje poglądy nawzajem, a nie atakować. Nie lubię dyskusji, które kończą się krzykami.
OdpowiedzUsuńNa dobre argumenty nie można się zamykać, masz rację. Zgadzam się z tobą, krzyki do niczego potem nie powadzą.
UsuńMam podobnie jak Ty - własne zdanie mam i zasadniczo się go trzymam (chociaż zawsze staram się być otwarta na argumenty i w przeciwieństwie do tej krowy jestem w stanie zmienić zdanie jeśli argumentacja jest słuszna/prawdziwa), ale też uważam, że nie z każdym muszę się nim dzielić, jestem już w takim wieku że zwyczajnie szkoda mi czasu i nerwów na kłótnie, więc często wolę coś przemilczeć niż wdawać się w dyskusję z której wiem, że i tak nic nie wyniknie.
OdpowiedzUsuńTak, trzeba umieć zmienić zdanie w odpowiednich okolicznościach (toteż podawałam na to przykład we wpisie). Ostatnio też zagryzłam zęby i nic nie powiedziałam w takiej sytuacji.
UsuńStaram się trzymać własnego zdania, chyba że sytuacja zmusi mnie do jego zmiany, bo czasem tak jest.
OdpowiedzUsuńO tak, czasem tak się zdarza :)
Usuń