Obiecałam ci podsumowanie wyjazdu, więc nie mogę o nim zapomnieć. Fakt, troszkę mi zeszło z dotarciem do momentu, w którym mogę to w końcu zrobić, ale mam nadzieję, że podsumowanie ci się przyda i skorzystasz z moich sposobów na tanie wakacje jeszcze w tym lub w przyszłym roku. Lubię podróżować, zwiedzać, dowiadywać się. W planach mam Lwów, Kijów i Muzeum Wielkiego Głodu, Pragę oraz wiele miejsc w Polsce, jak chociażby Mazury, których nigdy nie widziałam. Ale uważam też, że warto na pewnych rzeczach oszczędzić, by móc cieszyć się wieloma ciekawymi miejscami. Lepiej oszczędzić na jednych rzeczach, by nie martwić się cenami wejściówek do chociażby muzeów.
Tanie wakacje w Polsce - jak to zrobić?
Od dziecka podróżowałam budżetowo. Najpierw z rodzicami, a potem już sama. Nie dla mnie bogate kurorty i wczasy w hotelu z basenem za 7000 zł. W ogóle nie rozumiem idei lotu do ciepłego kraju z dostępem do morza i wykupowania noclegu w hotelu blisko morza, z dostępem do basenu. Dodajmy do tego, że dana osoba nie korzysta w ogóle z uroków nadmorskiej miejscowości i cieszy się tylko pływaniem w basenie. Cóż, nie widzę sensu wydawania takich pieniędzy na tego tupu rozrywkę.
Jeśli, tak jak ja, lubisz podróżować oszczędnie - czytaj koniecznie dalej.
A tak w ogóle, póki pamiętam, jeśli przegapiłaś któryś z wpisów na temat karkonoskiej podróży, koniecznie nadrób zaległości:
Jak widzisz, nasz wyjazd trwał pięć dni. Było to pięć wyładowanych po brzegi aktywnością dni. Ile zapłaciliśmy? Gdzie nocowaliśmy? Wszystkiego dowiesz się poniżej.
Karpacz - tani nocleg, pensjonat Biały Dom (Ścięgny)
Nie będę ukrywać, że znamy właścicielkę pensjonatu, ale nie zmienia to faktu, że za pobyt zapłaciliśmy. Za pięć dni, to jest cztery noce, za dwie dorosłe osoby zapłacimy tam 600 zł. Pokój z łóżkiem dla dwóch osób, prywatną łazienką, tarasem. Dodatkowo dostęp do kuchni, salonu oraz podwórka. Parking na posesji, z zamkniętą bramą oraz brakiem możliwości wejścia osób nieprzebywających w obiekcie.
Chciałam wybrać się pod namiot, ale skorzystaliśmy z tej opcji, czego w sumie nie żałuję.
Ogólnie na noclegu mogę spokojnie oszczędzać. W ubiegłym roku spędziliśmy kilka dni pod namiotem, w tym w pensjonacie. I tak przez większość czasu nas tam nie było, więc zależało nam po prostu na możliwości umycia się, ugotowania i zjedzenia posiłku oraz przespaniu się. Nic więcej nie trzeba.
Ze Ścięgien do centrum Karpacza można spokojnie dojść na nogach.
Oszczędzanie na wyjeździe - jedzenie
Moim ulubionym sposobem na oszczędzanie na wyjeździe jest... gotowanie. Nie mówię o wykwintnych daniach, ale zrobienie makaronu z sosem pomidorowym nie zajmuje dużo czasu. Nie trzeba jeść w 100% idealnie zdrowo przez cały czas. I taki gorszy (choć to nie jest dobre określenie) obiad można uzupełnić owocami czy dobrymi kanapkami w czasie dnia.
Gotowanie nie zajmowało dużo czasu. Śniadanie i kolacje były szybkie (kanapki, jajecznica itp.), a obiady zabieraliśmy ze sobą na wędrówki. I te nie zajmowały długo. Gotowaliśmy przy śniadaniu, więc tak naprawdę w ogóle nie zabierało nam to czasu. A zaoszczędziło mnóstwo pieniędzy.
W sumie nie rozumiem, dlaczego ludzie tak narzekają na ceny w punktach gastronomicznych. W internecie pojawiają się artykuły, jak to drogo jest nad polskim morzem. Cóż, nawet jak jadłam w restauracjach, barach itp. nie płaciłam dużo. Po prostu czytam, ile płacę za porcję, jaka to jest porcja itp. A jeśli jest za drogo - szukam innego miejsca.
Urlop w Karkonoszach - dojazd, koszt dojazdu
Do Karpacza mamy niecałe 150 km. W dwie strony daje to 300 km z nawiązką, bo wracaliśmy przez Wałbrzych, by zobaczyć Książ. Do tego jeździliśmy także troszkę po Karpaczu (w dniu wejścia na Śnieżkę) oraz okolicach (do Kowar, Chojnika, Kolorowych Jeziorek). Powiedzmy, że całość wyniosła jakieś 450 km. Daje mi to pół baku paliwa, czyli około 100-120 zł (przy aktualnych cenach paliwa). Oczywiście, im więcej osób w aucie, tym tak naprawdę mniejszy koszt wyjazdu, bo całość rozkłada się na kilku pasażerów. Widać to w porównaniu z autobusem czy pociągiem, gdzie koszt ten jest dla każdego pasażera taki sam, nie ważne, ilu ich jedzie.
Bilety wstępu - koszty zwiedzania
Pierwszego dnia zwiedzanie mieliśmy całkowicie za darmo, ponieważ chcieliśmy zobaczyć Karpacz oraz punkty w mieście, które są bezpłatne, chociażby Zaporę na Łomnicy. Dojazd także nic nas nie kosztował, bo chodziliśmy wszędzie na nogach.
Drugiego dnia wybraliśmy się do Zamku Chojnik - bilet wstępu 7 zł, ale trzeba także zapłacić za wejście na teren Karkonoskiego Parku Narodowego - 8 zł. Razem kosztowało nas to 30 zł (bilety dla dwóch dorosłych osób).
Trzeciego dnia udaliśmy się na Śnieżkę. Wejście na teren Parku Narodowego znów 8 zł (16 zł dla dwóch osób). Dodatkowo zjechaliśmy wyciągiem - 25 zł od osoby. Gdyby nie fakt, że następnego dnia mieliśmy do przejścia kolejną masę kilometrów, zeszlibyśmy o własnych siłach. Do tej pory żałuję tego zjazdu (raz, że drogo, a dwa, że panicznie się bałam i wrzeszczałam przez większość czasu). Za parking pod Śnieżką zapłaciliśmy 20 zł za cały dzień.
Czwartego dnia pojechaliśmy do Parku Miniatur Dolnego Śląska w Kowarach. Bilety po 28, 50 zł (czyli 57 zł za dwie osoby). To były najlepiej wydane pieniądze na tym wyjeździe, naprawdę. Kolorowe Jeziorka kosztowały nas tyle, co parking, czyli 10 zł.
Piątego dnia pojechaliśmy do Wałbrzycha. Parking kosztował nas 10 albo 15 zł (nie pamiętam dokładnie). Same bilety na Zamek Książ był drogie, ale zdecydowanie warte swojej ceny. Za zwiedzanie zamku, podziemi i palmiarni zapłaciliśmy po 59 zł, czyli 118 zł za dwie osoby. To była zdecydowanie najdroższa atrakcja.
Urlop w Karkonoszach - ile kosztuje?
Podsumowując same koszty, wydaliśmy:
- 600 zł za nocleg,
- 120 zł za paliwo,
- 312 zł za wejściówki,
- około 100 zł na jedzenie (po taniości, trochę zabraliśmy z domu),
- około 50 zł za pamiątki.
Razem wyniosło nas to 1162 zł. Czy to dużo? Myślę, że przy zobaczeniu tak wielu atrakcji nie jest to wygórowany koszt. Mogliśmy zrezygnować z drogich atrakcji (Książ, zjazd wyciągiem), ale po co? Zdecydowanie w tym czasie wolałam zaoszczędzić na jedzeniu, niż pozbawić się możliwości zobaczenia ciekawych miejsc oraz poznania kawałka historii.
Na pewno można było zrobić to jeszcze taniej, ale powtórzę raz jeszcze, w ogóle nie oszczędzaliśmy na wejściówkach. Na ceny zwracałam uwagę tylko po to, by opisać wszystko na blogu.
5 dni w Karkonoszach - ile przeszliśmy?
I na koniec ciekawostka. Jak wiesz, dużo chodziliśmy na nogach. Wyszło tak, że przez te pięć dni przeszliśmy na nogach około... 66 km. To świetny wynik!
Wiem, że wiele z was popuka się w głowę i powie: przecież mogliście jechać autem.
Jako kierowca zawsze i wszędzie, bo mój V. nie ma prawa jazdy, miałam dość. Chciałam pochodzić, odpocząć od ciągłej jazdy. I tak mimo wszystko sporo kilometrów też tam przejechaliśmy.
Przy okazji wspomnę, że pracujemy fizycznie. Tak się składa, że w jednym zakładzie, na jednej linii produkcyjnej. Mój V. ma pracę stojącą przez 8 godzin, a ja mam przeplataną (w zależności od dnia stoję minimum 3 godziny, maksymalnie 5 godzin, a ostatnio nawet 7 godzin). Jesteśmy więc zaprawieni w boju i nie trzeba nam wozić tyłków przez cały czas :)
A ty wolisz jeździć, czy chodzić?
Trzymaj się ciepło i do zobaczenia!
Fajny jest taki wyjazd. I wcale nie jest taki drogi, jak pokazałaś.
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
Usuńdzięki za ciekawe zestawienie :)
OdpowiedzUsuńNie ma za co :)
UsuńDużo fajnych i przydatnych informacji:) Bardzo chciałabym się kiedyś wybrać do Karkonoszy:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ci się uda :)
UsuńCenne rady . Nie przepadam za górami ale wszędzie mogą się przydać wskazówki jak nie wydać fortuny a odpocząć.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Nad morzem postępowaliśmy podobnie, tylko spaliśmy pod namiotem, co wyszło jeszcze taniej :)
UsuńHmmm w sumie nam jak wyjechaliśmy nad morzem wyjazd w sumie wyszedł w tej samej cenie. Rodzice mówili że góry tańsze ale jednak wychodzi to samo :)
OdpowiedzUsuńby-tala.blogspot.com
Zależy, jak to wszystko finansowo ogarniesz :D
UsuńJa wolę jeździć, ale jako pasażer xD Nie mam prawa jazdy, a więc w swoim mieście chodzę ciągle, chyba, że koleżanka mnie weźmie
OdpowiedzUsuńDzięki za rady, to z gotowaniem na pewno wykorzystam ;)
Też bym sobie pojeździła jako pasażer ;D
UsuńBardzo cenne porady. Fajnie jest mieć jakiś stały punkt noclegów. Namiot i mnie nie wchodzi w grę ;)
OdpowiedzUsuńTO nie stały punkt. Byliśmy tam pierwszy raz. Po prostu prowadzi ten pensjonat znajoma rodziny mojego partnera :)
UsuńNigdy nie byłam w górach, muszę to zmienić :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPlanuje się wybrać jeszcze we wrześniu, dzięki Tobie wiem na co powinnam zwrócić uwagę! :)
OdpowiedzUsuńSuper! :)
UsuńSuper, że wyjazd się udał na Waszych zasadach. Nieźle to wszystko ekonomicznie wymyśliłaś!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Dziękuję! :)
UsuńUwielbiam góry, ale w Karkonoszach jeszcze nie byłam...
OdpowiedzUsuń:)
UsuńKoniecznie muszę się tam wybrać w przyszłości :) Bardzo przydatny post :)
OdpowiedzUsuńhttps://profashionworld.blogspot.com/2020/08/sukienka-w-cetki-leoparda.html
Dziękuję ;)
UsuńNie wyszło drogo! Połowa z tej ceny to nocleg, więc reszta aspektów wyjazdu wyszła bardzo tanio. Ja lubię zjeść na wyjeżdzie w jakiejś fajnej restauracji i na to też zawsze planuje konkretną sumę pieniędzy, w inne dni jednak gotuję sama "mniej zdrowo" ;). W niektórych miastach, w wybrane dni wstęp do muzeum jest za friko, ja przed wyjazdem orientuje się w jakich wejście jest darmowe i na ten dzień planuję wizytę :)
OdpowiedzUsuńPrzecież, że można też zjeść w restauracji :) ooo, muszę się rozejrzeć za muzeami za darmo :) dzięki za wskazówkę!
Usuńwłaśnie ja sobie teraz zrobiłam mini wakacje na 5 dni do koleżanek w Łodzi i Lublinie - da się ? da!
OdpowiedzUsuńbuziaki!!:*
http://dorey-doorey.blogspot.com
Super :)
UsuńByliśmy kilka lat temu, ale nie pamiętam ile nas wyniósł ten wyjazd. W każdym razie na pewno warto było i na pewno chcę tam jeszcze wrócić :-)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę, przepiękne miejsca i nie raz pewnie tam wrócimy :)
Usuń