... mieszczę się w tak zwanym kanonie.
Jak naprawdę wygląda ciało po ciąży?
Widzę sylwetki dziewczyn po porodzie. Piszą one pod fotografiami, że "tak naprawdę wygląda ciało po ciąży!". A ja wtedy mam ochotę powiedzieć: Halo! Inaczej też może!
Może wyglądać tak:
To jest moje ciało po ciąży. Nie mam rozstępów, nie mam zbyt widocznych znaków, że przez niemal 9 miesięcy nosiłam w brzuchu dziecko. Już chwilę po porodzie usłyszałam od położnej: "brzuch zniknął" i faktycznie - praktycznie nie było go widać, podczas gdy inne kobiety nadal wyglądały, jakby w ciąży były.
Czy moje ciało jest gorsze, bo akurat wyglądało lepiej?
Nie pokazuję go, by dać komuś do zrozumienia, że wygląda gorzej. Daleka jestem od tego. Pokazuję je tylko dlatego, że gdzieś w tym wszystkim zniknęło miejsce dla kobiet, które właśnie tak wyglądają. Oskarża się nas o Photoshopa itp., a przecież ciało może tak wyglądać...
"Po ciąży na pewno zostaną ci dodatkowe kilogramy..."
Pamiętam, jak kobiety mówiły mi, że po ciąży to już na pewno zostaną mi dodatkowe kilogramy. Pod koniec połogu miałam już tylko 6 kg na plusie, a i to dlatego, że staram się ową wagę utrzymać, bo nie chciałabym wrócić do tak niskiej, jaką miałam na początku ciąży. No po prostu mi to nie pasuje i wolę ważyć więcej. 55 kg byłoby idealne, ale nie wiem, jak długo uda mi się je utrzymać. Stres i samotność wcale mi nie pomagają, choć te czynniki akurat mam nadzieję wyeliminować w najbliższych dniach...
Czy ciałopozytywność jest potrzebna?
Ruch ciałopozytywności jest potrzebny - normalizuje właśnie blizny, rozstępy, dodatkowe kilogramy. Pokazuje, że kobiety są piękne, nawet gdy nie mieszczą się w tak zwanym kanonie piękna. I dobrze, bo sama wiele lat pracowałam nad tym, by pokochać swoje ciało i teraz cieszę się tym, jak ono wygląda. Mimo blizn. Mimo rozstępów (z okresu dorastania, nie ciąży). Mimo niedoskonałości. Nie boję się już wyjść bez makijażu. Nie wstydzę się nosić takich ubrań, jakie chcę (a przecież pewnych długości sukienek nie wypada, bo skracają - moje już i tak krótkie - nogi.
Noszę to, co chcę. Maluję się lub nie. Czeszę się lub chodzę w warkoczu, który zrobiłam trzy dni temu. Nie widzę w tym problemu. Kocham moje ciało.
Ale wydaje mi się, że ruch ciałopozytywności zabrnął troszkę zbyt daleko. Nie mam tu na myśli otyłości - nie mnie się na ten temat wypowiadać. Jest mi po prostu przykro, że według tego ruchu ja ciałopozytywna być nie mogę, bo mam taką a nie inną sylwetkę.
Hello! Moje ciało też sporo przeszło i w ogóle go nie oszczędzam, a do tego jestem niezdarą, więc sama rozumiesz.
Wolę ciałoneutralność
Dlatego właśnie nie jestem ciałopozytywna. Wolę ciałoneutralność, bo w niej mogę być sobą. Ciało to ciało. Tylko tyle i aż tyle. Skoro robi ono dla mnie tyle dobrego każdego dnia, dlaczego miałabym go nie kochać? Dlaczego miałabym o swoje ciało nie dbać?
A dbanie o to ciało odbywa się na różnych płaszczyznach - nie skupiam się wyłącznie na jego wyglądzie zewnętrznym. Wszak wnętrze też jest bardzo potrzebne. Kim byśmy byli bez naszych narządów? Bez żołądka? Bez jelit? Bez serca?
Dbając o ciało myślę nie tylko o pielęgnacji. Dbając o ciało myślę także o lekarzach, do których chodzę. Wizyta u ginekologa to dbanie o ciało. Wizyta u dentysty, chirurga, dermatologa, fizjoterapeuty także. Tak samo ruch - nie tylko godzinne cardio, ale i krótki spacer. Na razie nie ćwiczę, bo nie wiem, czy i co mogę. Czekam na wizytę u fizjoterapeuty i wtedy będę mogła wrócić do jogi (mam taką nadzieję). Ale w czasie oczekiwania chodzę na spacery, a to najwięcej ile mogę teraz zrobić.
"Ciało to ciało"
Nie zawsze od nas zależy, jak ono wygląda. Tak, możemy ćwiczyć, chudnąć, tyć, rzeźbić je... ale nie zawsze mamy na to wpływ. I to, że ktoś nosi rozmiar S nie oznacza, że jest gorszy, że jest na diecie, że ćwiczy. Tak samo rozmiar XXL nie oznacza, że ktoś się obżera, spędza dnie przed telewizją.
Nie oceniajmy naszych ciał. Doceńmy je za to, co robią.
Trzymaj się ciepło i do zobaczenia!
To ciało dało życie, to jest najważniejsze, powinniśmy to doceniać :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńKażda kobieta jest inna i inaczej nabiera kilogramów : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Właśnie :)
UsuńBardzo mądre podejście, nie każda tak szybko traci wagę. Nie każda tak pięknie wygląda, ale czas wszystko reguluje. Pięknie wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńI w drugą stronę też to działa :) dziękuję :)
UsuńZa sporą ilość tendencji odpowiadają geny - jeden ma w takiej dziedzinie "łatwiej", a druga osoba ma predyspozycje do czegoś innego. Tak już jest na tym świecie :)
OdpowiedzUsuńAno właśnie :)
UsuńKażde ciało jest inne stąd każdy może wyglądać inaczej. Bardzo dobrze że zwracasz na to uwagę :) W internecie niestety pełno jest stereotypów.
OdpowiedzUsuńhttps://redamancyy.blogspot.com/
Dlatego właśnie zwracam na to uwagę :)
UsuńJa pięć lat dochodzę do formy po ciąży. Każdy jest inny, każdy ma prawo być sobą.
OdpowiedzUsuńDokładnie!
UsuńBardzo mądry wpis!! :) Moim zdaniem nie powinno porównywać się do innych, zwłaszcza po ciąży... Trudno przewidzieć, jak zareaguje nasze ciało.. To samo dotyczy osób otyłych, często za dodatkowymi kilogramami kryje się depresja lub inna paskudna choroba..
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Tylko, że tak skupiliśmy się na "ciałopozytywności" że osoby z "kanonu" nagle są gorsze... jakby to była nasza wina, że wyglądamy jak wyglądamy.
UsuńHej :) Właśnie trafiłam na Twój blog i mam bardzo pozytywne odczucia :)
OdpowiedzUsuńCo do tego Twojego ładnego ciała po porodzie to myślę, że swoje robi wiek. Im kobieta młodsza tym (przeważnie) lepiej znosi ciążę, szybciej dochodzi o siebie. Tyle wiem z historii przyjaciółek, Mamy, Babci.
Pozdrawiam cieplutko!
U mnie - mimo młodego wieku - 2 poronienia, ciąża zagrożona, poród z zagrożeniem życia dziecka. Także nie ma zasady.
UsuńKażdy przypadek jest inny, nie da się aby każda kobieta po ciąży wyglądała tak samom, ciała się nie oszuka.
OdpowiedzUsuńWłaśnie.
Usuń