Czuję się...
Samotna. Gdy V. wyjeżdżał na 2 (słownie: dwa) dni na Ukrainę w celu załatwienia ważnych spraw (które miał załatwić rok temu, ale przez pandemię odwołano nam loty i tyle z tego było), nikt się nie spodziewał, że tak się to wszystko skończy. Gdy to piszę mija 26. dzień naszej rozłąki. Tak 26. dzień.
Czuję się samotna, bo nie ma przy mnie najważniejszej dla mnie osoby. To prawda, mam dziecko obok, ale to nie jest to samo. Dziecko mnie nie pocałuje, nie przytuli, nie porozmawia ze mną jak dorosły człowiek. Nigdy z V. nie byliśmy tak długo i tak daleko od siebie.
Nigdy też nie czułam się tak bezradna. Nie mogę mu pomóc. Sam robi wszystko, co może by wrócić. Ale trzeba czekać. Ciągle dłużej i dłużej... zaproszenie, urzędy, wiza... a dopiero potem powrót do domu. Dla nikogo nie ma znaczenia, że ma tu mieszkanie, konto w banku, dziewczynę, dziecko, rodzinę, stałą pracę. Nawet to, że płaci tu podatki! To wszystko nie miało znaczenia, bo Urząd Wojewódzki nie wyrobił się z kartą pobytu. V. czeka na nią ponad 3 lata... czy jakikolwiek Urząd na takie terminy realizacji? Nie.
Mogłabym do niego pojechać, polecieć, cokolwiek. Mogłabym, bo mam paszport, ale Mały Człowiek go nie ma. A by mu wyrobić, V. musi być tutaj. Błędne koło. Wszyscy utknęliśmy. Nic nie możemy zrobić.
Uwierz mi, bezradność jest najgorszym uczuciem.
Potrzebuję...
Potrzebuję pomocy. Nie tyle fizycznej, bo jakoś sobie radzę z dzieckiem, domem i wszystkim innym. Gdybym sobie nie radziła, blog w tym czasie by upadł, nie byłoby mnie w SM, a moim jedynym zajęciem byłoby płakanie w poduszkę, ewentualnie pampersa...
Potrzebuję pomocy V. Jego pysznych obiadów. Potrzebuję po prostu jego obok mnie.
Jestem wdzięczna za...
Jestem wdzięczna za całą pomoc, jaką otrzymałam przez ten czas. Od rodziców, dziadków, bliskich, przyjaciół, a nawet sąsiada. Nikt nie musiał, a każdy chciał pomóc.
Jestem też wdzięczna za to, że nie usłyszałam tego, czego bałam się najbardziej: zostawił cię i uciekł na Ukrainę. Nikt tego nie powiedział, ani nawet sobie nie pomyślał, bo V. jest takim człowiekiem, że nie tylko ja za nim tęsknię, ale moja rodzina także. Jest takim człowiekiem, który nie uciekłby bez słowa, bo pękłoby mu serce... serce, które pęka mu każdego dnia bez nas, na wygnaniu.
Czekam na...
Czekam tylko i wyłącznie na jego powrót. O niczym innym tak nie myślę. Niczego innego nie potrzebuję.
Czekałam też, aż wróci moje dziecko. Mały Człowiek najpierw męczył się z bólami brzuszka, a później miał skok rozwojowy, przez co było nam bardzo ciężko. Odkładanie go wiązało się z płaczem, a ja musiałam chociażby korzystać z toalety. Płakał tyle, że aż sąsiad spytał, czy nie potrzebuję pomocy.
A później z dnia na dzień minęło i wróciło moje dziecko, zainteresowane obrazkami, prętami od łóżka i widokiem za oknem. Dziecko, które mogę odłożyć do bujaczka i będzie patrzyć, jak gotuję, sprzątam czy składam pranie. Dziecko, które potrafi słuchać tej samej melodii 10 razy i zachwycać się przez cały czas.
Cieszę się...
Cieszę się, że czas mija. Z jednej strony Mały Człowiek tak szybko rośnie (waży już prawie 6 kg!), a z drugiej - potrzebuję V. i gdybym mogła, przyspieszyłabym czas jeszcze troszkę. W końcu się doczekam.
Cieszę się zmianami w domu, które zrobiłam. Cieszę się z niespodzianki, jaka będzie czekała na V. gdy wróci do domu. Cieszę się Małym Człowiekiem, spacerami, zabawami, przytulaniem. Cieszę się, że bóle brzuszka minęły. I cieszę się, że trafiliśmy do świetnej lekarki, która zauważyła, co jest z Maluchem nie tak i zaraz wszystko wyleczymy.
Cieszę się z każdej chwili, którą mam dla siebie. Gdy mogę pisać, obejrzeć serial (w ramach nauki angielskiego, nic więcej w tym zakresie nie mogę zrobić). Gdy mogę spokojnie umyć włosy, bo Mały Człowiek obserwuje mnie ze swojego Fotela Prezesa.
Pracuję nad...
Pracuję głównie nad sobą. Rozpoczęłam osobistą terapię własnego pomysłu. Na razie nie mogę sobie pozwolić na terapeutę, ale samo-terapia też nieźle mi pomaga. Układa wszystko w głowie i pozwala się zmierzyć z przekonaniami, które mnie niszczyły. Teraz jest lepiej. Gdyby nie to, zwariowałabym już jakieś 3 tygodnie temu, gdy to zostałam sama z dzieckiem. Teraz wiem już, że niektóre moje przekonania mnie niszczyły i staram się nad nimi pracować. Jest coraz lepiej.
A gdy mam czas, pracuję nad blogiem, książką i wszystkim, co z tym związane. Niedługo także pojawi się pierwsza współpraca z niespodzianką dla ciebie. Jak się domyślasz, czasu zbyt wiele nie mam.
Tęsknię za...
V. Myślę, że nic więcej już nie muszę tutaj dodawać.
Chciałabym...
Chciałabym, by wszystko lepiej się układało. W pewnym momencie wszystko co się działo, było nieprzyjemne. Na szczęście powoli to mija i jest coraz lepiej.
Najważniejsze wydarzenie...
Najważniejsze, a zarazem najgorsze wydarzenie ubiegłego miesiąca to... odebranie chwilę po północy telefonu od V. i jego słowa: nie wpuścili mnie.
W jednej chwili wszystko legło w gruzach, a ja pod nimi. Tak długo już dawno nie płakałam. Nie wiem, czy kiedykolwiek byłam w tak beznadziejnym położeniu, w którym nie mogę kompletnie nic zrobić.
Za to mam nadzieję, że najważniejszym wydarzeniem września będzie jego powrót do domu.
Jeśli chcesz, napisz w komentarzu, co dobrego (lub niedobrego) spotkało cię w sierpniu!
Trzymaj się ciepło i do zobaczenia!
Bardzo dobry wpis
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMocno tryzmam kciuki, abyście znów byli razem :) I to szybko :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńŚliczne zdjęcie :) Bardzo współczuję, że musisz czekać, ale na szczęście czas szybko mija, a Ty jesteś bardzo dzielna. Trzymam kciuki, żeby to czekanie szybko minęło :*
OdpowiedzUsuńJuż minęło prawie 5 tygodni! Niewiele zostało. Dziękuję <3
UsuńTrzymaj się! Trzymam kciuki, żebyście szybko mogli znów być razem. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńŻyczę, by czas mijał jak najszybciej do powrotu ukochanej osoby!
OdpowiedzUsuńNa szczęście mija szybko!
UsuńTrzymam kciuki za Ciebie, jesteś Superbohaterką :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :)
UsuńKochana przykro mi, że taka się dzieje, ale trzymam kciuki za Was i za to by V jak najszybciej wrócił. Wiem jak to jest nie widzieć drugiej połówki nawet dwa, trzy miesiące... wiem jak jest wtedy ciężko, szczególnie jak są chwile gdy się tej osoby potrzebuje obok, nawet właśnie żeby przytuliła. Z maluszkiem tym bardziej V "przydałby" Ci się obok.
OdpowiedzUsuńPamiętaj jednak jak świetnie sobie dajesz radę. No i super, że masz obok ludzi, którzy Ci pomogą.
Wysyłam wirtualne przytulasy! ;)
Ps. u mnie bardzo nerwowy czas... ale tak sobie właśnie pomyślałam, że chyba to wszystko co mnie martwi, nie jest warte moich nerwów.
Dziękuję za wszystkie miłe słowa <3
UsuńCzasem przejmujemy się czymś, czym nie ma sensu się przejmować. Dużo dobrego dla ciebie!
Doskonale Cie rozumiem. Musi byc Ci ciezko bez faceta. Oby jak najszybciej wrocil. Taka rozlaka jest najgorsza. Trzymaj sie jakos.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Usuń