Body shaming to akt wyśmiewania ze względu na wygląd fizyczny danej osoby. Nagłośniony został problem fat-shaming'u, czyli szydzenia z osób grubszych, ale sam body shaming może obejmować także wyśmiewanie chudości, wzrostu, owłosienia, koloru włosów, muskulatury, kształtu ciała, rysów twarzy czy też problemów związanych z niektórymi chorobami, takimi jak chociażby łuszczyca. Jak to jest, że to wszystko nadal dzieje się w XXI wieku, gdzie mamy tak szeroki dostęp do wiedzy i wiemy iż na niektóre rzeczy wpływu nie ma, bo decydują o tym geny? Lub choroby! To także bardzo ważny aspekt.
Ostatnio na Instagramie poruszyłam ten temat w związku z ważeniem się, o którym opowiadałam.
Ważenie się każdego dnia nie ma najmniejszego sensu
Poprzez długoletnie obserwacje swojego organizmu oraz porównanie moich wniosków z tym, o czym opowiadają dietetyczki, doszłam do tego, że:
Waga zmienia się wraz z dniem cyklu miesiączkowego
To normalne, że ciało kobiety zmienia się wraz z kolejnymi dniami cyklu miesiączkowego. Przy okazji: to ważne dla kobiet, by miały tkankę tłuszczową na brzuchu. Nie daj sobie wmówić, że musisz mieć idealnie płaski brzuch.
W moim przypadku brzuch po okresie jest "najmniejszy", a przed "największy". Zdarzało się, że przed okresem wyglądałam, jakbym była na początku ciąży. Nie jest to tylko spostrzeżenie w lustrze. W pracy mamy takie spodnie, które nijak się nie rozciągną i przed okresem miałam duży problem, by się w nich dopiąć. Zaś po - zjeżdżały mi.
Przy okazji dobrze to widać na wadze. Podczas gdy przed okresem potrafiłam ważyć 53-54 kg, tak po okresie waga potrafiła spaść nawet do 49 kg. Skąd tak duże wahania? Stąd, że przez moje bolesne i okropne miesiączki potrafiłam nic nie jeść przez dwa, a nawet trzy dni. A przed okresem - podczas PMS, który u mnie potrafi trwać nawet tydzień - jadłam "za dwoje". Jak widzisz, w jednym cyklu moja waga potrafi zmienić się nawet o 5 kg.
W ciągu dnia waga się zmienia
O ile cykl miesiączkowy jest stosunkowo długi, tak jedna dobra to naprawdę niewiele, a waga także potrafi ulegać zmianom. Najmniej ważymy po porannym wypróżnieniu i zarazem przed śniadaniem. A później waga "wzrasta" trochę sztucznie, bo po prostu od tego, co w siebie wkładamy: śniadanie, obiad, kolacja, woda, kawa, herbata, podwieczorek itd. To wszystko waży, a więc i my ważymy więcej.
Napiszę to wprost: przed kupą czy siku ważymy więcej, a po mniej. Nie odkrywam tu Ameryki, ale patrząc po niektórych kobietach, mam wrażenie, że trzeba o tym mówić. Nie ma co się cieszyć utratą pół kilograma czy nawet 2 kg. Tym samym schudnięcie kilograma to nie do końca schudnięcie. A tym bardziej nie w przeciągu jednej doby.
Można ważyć więcej, a wyglądać na mniej
Jakiż był mój szok, gdy niedawno stanęłam na wadze, bo wszystkie ubrania zaczynają na mnie wisieć (nawet spodnie, które jeszcze przed porodem były na mnie obcisłe). Ważę aktualnie 54-55 kg. A gdy wszystko było na mnie dobre - czyli jeszcze na początku ciąży - ważyłam... 49 kg.
Cyferki na wadze nie są żadnym wyznacznikiem. 6 kg różnicy to naprawdę sporo, a widzę po sobie (i nie tylko ja), że ciągle chudnę, a mimo to ważę i tak więcej niż wcześniej.
Kiedyś widziałam takie porównanie, ile to objętościowo 1 kg tłuszczu, a ile 1 kg mięśni. I to normalne, że osoba bardziej umięśniona będzie ważyć więcej, jednocześnie wyglądając szczuplej niż osoba, która ma więcej tkanki tłuszczowej.
To normalne, że ciało się zmienia
Nie mam tu na myśli tylko zmian na przestrzeni lat. Hej! To, że masz 40 lat i nie mieścisz się w ciuchy z liceum jest ok. Przecież sylwetka się zmienia. Ale zmienia się także na przestrzeni miesiąca (dokładniej cyklu miesiączkowego, o czym pisałam już wcześniej) i dnia! Nie udawajmy, że brzuch będzie zawsze idealnie płaski. Jeśli zjadłaś dwudaniowy obiad, deser i do tego wypiłaś kompot czy kawę - twój brzuch będzie odstawał. A rana znów będzie taki, jak wcześniej.
To, ile ktoś waży, nie powinno mieć dla ciebie znaczenia
Oczywiście, jeśli nie jesteś lekarzem.
26% dziewczyn, które odpowiedziały na pytania w mojej ankiecie, jest pytanych o wagę przez osoby, których nie powinno to interesować. A po co? Co zmieni ta wiedza? Nic.
19% odpowiedziało, że waga wyrażona w liczbach ma dla nich większe znaczenie niż to, jak wyglądają. I to się wiąże z powyższym. Ciągle w internecie widać, że "nie możesz nazywać się prawdziwą kobietą, jeśli ważysz więcej niż 50 kg", co swoją drogą jest chore, bo nawet przy moim 161 cm, daje to BMI na poziomie 19,29, czyli tak niewiele ponad prawidłowy stosunek wzrostu do masy ciała. Przy wzroście 170 cm wychodzi nam 17,3 czyli niedowaga na dolnej granicy.
Niech większe znaczenie ma dla nas wygląd, aniżeli cyferki na wadze.
I najważniejsze na koniec. 39% dziewczyn słyszało lub ciągle słyszy negatywne komentarze na temat tego jak wyglądają. I nie, nie odpowiadały jedynie osoby "grube", na które jest największa nagonka. Odpowiadały dziewczyny naprawdę róże, a i komentarze były naprawdę różne (ale każdy bardzo przykry i nie na miejscu!).
"Narzeczony zamknął ci lodówkę na klucz? Schudłam przez dietę, a szczególnie przez STRES."
"Czy ty w ogóle coś jesz?"
"Fajnie, że tak chudniesz, powinnaś się cieszyć i to docenić. Gdy chudłam ze stresu i wpadłam w niedowagę."
"Zjedz coś? Najadłaś się? Nałóż sobie więcej, tobie nie zaszkodzi."
"Że się spasłam, zaniedbałam i wyglądam jak paszczur. To, że jestem chora, nie robi różnicy."
"Chyba nigdy nie byłaś taka gruba."
"Jesz za dużo."
"Anorektyczka. Jak można tyle ważyć w tym wieku? Patyk. Chudzielec."
"Cycki chyba zostawiłaś w domu. Nawet fajna z ciebie dupa, ale cycki masz małe."
"Odwiedziłam kogoś w domu: daj jej coś zjeść, popatrz jaka chuda."
"W zeszłym roku przybyło mi z 6-7 kg przez leki i słyszałam, że się robię grubawa, chociaż moje BMI po raz pierwszy było w normie i się dobrze ze sobą czułam."
Przestańmy komentować wygląd innych
Jestem szczupła. Byłam u dietetyka. Byłam w ciąży. Jem więcej niż V. A jednocześnie nie jestem w stanie przytyć. Nie potrafię. I rozumiem osoby, które robią co mogą, a waga nie leci w dół. I rozumiem, że można się sobie podobać i nie chcieć niczego zmieniać.
To osoby, które tak komentują, powinny coś zmienić: przestać tyle gadać i po prostu zamilknąć.
"Ale jesteś chuda" to wcale nie jest komplement.
Nic więcej nie mam do dodania.
A może ty usłyszałaś coś przykrego na temat swojego wyglądu? Podziel się w komentarzu, by inni wiedzieli, jakie komentarze są nie na miejscu.
Trzymaj się ciepło i do zobaczenia!
Oj tak. Nieustannie słyszałam, że jestem chuda przez całe dzieciństwo i w wieku nastoletnim. Teraz mam 35 i nadal jestem chuda. Widocznie tak po prostu mam. Na dobrą sprawę mi to nigdy nie przeszkadzało. Męczące były jedynie te komentarze😉
OdpowiedzUsuńDokładnie, tylko te komentarze przeszkadzają. Moja babcia jest po 60 i nadal jest "chuda" :D
UsuńLudzie są okropnie nietolerancyjni. Każdy niech wygląda jak może, chce, potrafi... Nic nikomu do tego.
OdpowiedzUsuńAno właśnie.
UsuńNiektóre z tych komentarzy z końca są OBRZYDLIWE. Dlaczego ludzie tak kochają cisnąc po innych?
OdpowiedzUsuńSama chciałabym to wiedzieć :(
UsuńCzęsto słyszę o tym, że jestem chuda, chociaż jedzenia sobie nie żałuję :) Nauczyłam się na to odpowiadać, nie intwresuje mnie opinia innch szczerze mówiąc..
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze! Tylko niestety nie każdy potrafi sobie dobrze radzić z takimi komentarzami.
UsuńNie bardzo rozumiem - nie piszę tu o anoreksji tylko o szczupłych osobach, które są obrażane przez innych.
OdpowiedzUsuń