Żadnej dyskryminacji
Pierwsze zajęcia z konwersacji były na temat dyskryminacji. Temat bardzo ciekawy, szczególnie teraz, gdy niektórym wydaje się, że najbardziej dyskryminowani są biali heteroseksualni mężczyźni (co oczywiście nie jest prawdą). Prowadzący zakończył te zajęcia słowami:
NIE ŻYCZĘ SOBIE JAKIEJKOLWIEK DYSKRYMINACJI NA ZAJĘCIACH. WSZYSCY JESTEŚMY RÓWNI. DOTYCZY TO TAKŻE WYPOWIADANIA SIĘ PODCZAS ZAJĘĆ. NIE MOŻE BYĆ TAK, ŻE JEDNA OSOBA DOMINUJE PRZEZ CAŁY CZAS. KAŻDY MUSI MIEĆ SZANSĘ SIĘ WYPOWIEDZIEĆ.
Nie cytuję, ponieważ piszę to z pamięci oraz po polsku. Najważniejsze, że zachowałam sens. I wzięłam sobie te słowa głęboko do serca.
Dobrze by było, gdyby w życiu także każdy dawał szansę wypowiedzieć się innym i nie próbowałam zdominować wszystkich. Nikt z nas nie jest pępkiem świata, a mam wrażenie, że o tym zapominamy.
Jednakże, po tych zajęciach ja nadal byłam zestresowana i nawet gdy na fonetyce znałam odpowiedzi, wpatrywałam się tylko w prowadzącego, licząc, że zapyta akurat mnie. Oczywiście tak się nie stało, bo studia to nie szkoła podstawowa i nikt za język nie ciągnie. Więc siedziałam sobie cicho.
Social skills improvement
Każde zajęcia z konwersacji zaczynają się od pytania, jak się czujemy. Widząc nasze zmęczone twarze, prowadzący z uśmiechem (widać po oczach, nosimy maseczki) odpowiada za nas, że cudownie, wspaniale i cieszymy się, że będziemy poprawiać nasze zdolności społeczne*.
Na drugim zjeździe prowadzący konwersacje pomieszał nas i stworzył zupełnie losowe grupy. Rozmawialiśmy o osobowościach, znakach zodiaku itd. Jedna z dziewczyn powiedziała, że jest Lwem, więc według horoskopu powinna być odważna, a stresuje ją mówienie podczas zajęć. Na co druga, że wewnętrznie chce jej się płakać ze stresu jak ma zabrać głos. Trzecia przyznała, że ma to samo. Ja także.
Nagle okazało się, że wszystko, czego tak się bałam, nie jest takie straszne. Okazuje się, że każdy z nas się boi (no, prawie każdy). A jednak niektórzy działają i starają się ten lęk pokonać.
Wtedy w mojej głowie coś się przestawiło.
Każdy z nas czegoś się boi
Skoro one się boję, ale mówią, to dlaczego ja nie mogę? I zaczęłam zabierać głos. Jeszcze nie często, ale staram się - gdy mam coś do powiedzenia oczywiście. A na fonetyce zaczęłam być aktywna, bo znam poprawne odpowiedzi i chcę, by prowadzący to zauważył.
Nadal jestem przerażoną wyskowrażliwą introwertyczką, ale staram się odzywać. Lubię te studia i naprawdę chcę wynieść z nich jak najwięcej. A jak lepiej się nauczę mówić... niż mówiąc?
Szkoda, że odkryłam to dopiero teraz.
Szkoda, że dopiero teraz zrozumiałam, że nie tylko ja się boję. Każdy z nas ma swoje lęki.
W tamtej chwili polubiłam studia na uczelni. Te online też są ok, ale są przedmioty, które wolałabym mieć normalnie (jak chociażby językoznawstwo, które w tym roku jest wspaniałe. Dobrze, że zaufałam sobie i zapisałam się na to, co naprawdę chciałam). Oczywiście, nadal wykłady są lepsze online. Wykłady oraz pisanie, bo wygodniej jest pisać od razu na komputerze, a nie ręcznie (są niewielkie różnice w pisaniu ręcznie i na komputerze, chociażby w używaniu cudzysłowów).
Studia - chwila wytchnienia
I teraz może narażę się niektórym kobietom, ale lubię studia na uczelni, bo mogę odpocząć od dziecka, krzyków, karmienia, zmiany pieluch itd. Mogę pomyśleć o sobie, odetchnąć, zająć głowę czymś innym. Mogę być tylko sobą i przez chwilę nie być mamą. I nie muszę się wtedy przejmować i martwić o Małego Człowieka, bo jest pod dobrą opieką. Jadę tam na te 10 godzin (zajęcia + dojazd) i odpoczywam, ale tak naprawdę. Wracam z innym nastawieniem.
A ty jakie studia wolisz? Także boisz się wypowiadać publicznie? Daj znać!
Trzymaj się ciepło i do zobaczenia.
*social skills - właśnie o to chodzi w tytule
Ciekawy post, mimo, że ja już dawno po studiach. Tak naprawdę to człowiek przecież uczy się przez całe życie i jest jeszcze takie powiedzenie, że " na naukę nigdy nie jest za późno". Ja powiem inaczej : na zgłębianie wiedzy zawsze jest dobry czas ! Obecnie jestem na kursie specjalizacyjnym, ktory będzie trwał dwa lata. Zajęcia on-line są dla mnie bardzo wygodne, bo mogę być w domu i nie muszę jechać na nie 200 km i wynajmować noclegu. To duży plus tej formy zajęć. Czasem jednak chciałabym zobaczyć się ze wszystkimi " na żywo", poznać ludzi, wziąć od nich numery telefonów, porozmawiać z wykładowcami. To jednak zupełnie coś innego niż klikanie w klawiaturę komputera. Pozdrawiam ciepło :))
OdpowiedzUsuńDokładnie! Na naukę nigdy nie jest za późno i szkoda mi trochę ludzi, którzy mówią, że chcieliby się uczyć, ale są na to za starzy. Nie ma czegoś takiego jak bycie za starym na zgłębianie wiedzy :) Tak, zobaczenie się na żywo jest super, ale mając 200 km na uczelnię czy kurs też wolałabym chyba online :)
UsuńAkurat w temacie studiów nie mam nic do powiedzenia, pracuję od czasu ukończenia szkoły :)
OdpowiedzUsuńJa też pracuję - dwa lata tylko pracowałam, a teraz też studiuję :)
Usuńsuper
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCieszę się, że studia są dla Ciebie przyjemnością a dzięki temu, że możesz "wyrwać się z domu" na te kilka godzin, odpocząć psychicznie od codzienności, możesz być jeszcze lepszą mamą i partnerką Niech sobie każdy myśli co chce Świetnie sobie radzisz :-)
OdpowiedzUsuń