BeeHealthy, BeeSuper, BeeMom, BeeBeautiful, BeeYou.
Jakże podoba mi się ta gra słów! Wiem, że dla niektórych może być niezrozumiała, więc śpieszę z wyjaśnieniem.
Bee, czyli z angielskiego pszczoła - to nazwa sklepu. W hasłach, które zapisałam u góry także występuje to słowo, które jednak czytane na głos jako [bi:], wymawia się tak samo jak be, czyli być [bi:]. Czyli teoretycznie to zlepek słów: pszczoła+zdrowy, pszczoła+super itd. ale czytane na głos nabiera innego znaczenia: bądź zdrowa, bądź super, bądź mamą, bądź piękna, bądź sobą (lub: być zdrową, być mamą itd.). Naprawdę bardzo mi się to spodobało, ale ja ogólnie interesuję się językiem jako takim (nie ważne, czy polskim czy innym, fascynuje mnie tworzenie słów, procesy językowe itd.).
Przesyłka współgrała z kosmetykami naturalnymi. Spodziewałam się ekologicznego pakowania i tak było. Szklana butelka zabezpieczona tekturką, wypełnienie także z kartonu. Nic się nie zniszczyło, nie zbiło. Jedynie co, to karton był zaklejony zwykłą taśmą, którą można by zamienić na papierową.
W przesyłce znalazły się:
- LaQ Body Peeling (peeling do ciała) - naturalny peeling myjący - kiwi i winogrona
- Organic Shop - papaya & sugar body scrub - peeling do ciała o zapachu papai
- beBIO Ewa Chodakowska naturalne masło do ciała (opuncja figowa, biała herbata, witamina E)
- 4organic naturalny olejek do masażu zmysłowego
- Mydlarnia Cztery Szpaki hydrolat z kwiatu lawendy
- Yope płyn do mycia naczyń (bergamotka, werbena, bazylia)
Jak się sprawdziły? Bardzo różnie.
LaQ Body Peeling kiwi i winogrona
LaQ naturalny peeling myjący - kiwi i winogrona
...bo nawet diament wymaga oszlifowania.
Do marki LaQ wzdychałam od dawna, bo ich marketing to jest coś niesamowitego. Do mnie trafia, a działania marketingowe trafiają do mnie rzadko. Tutaj mamy świetne opisy produktów i ich zastosowania.
Nie mogłam się oprzeć i w końcu nie skorzystać z poznania tej marki. I nie żałuję. Peeling miałam okazję używać 3 razy, ale wydaje mi się, że to wystarczy, by coś o nim widzieć, bo przecież wygładzenie skóry, zapach czy też poziom nawilżenia po użyciu można sprawdzić od razu. Stosowanie go przez długi czas raczej niczego nie zmieni (ale jeśli by tak było, zaktualizuję ten wpis!).
No więc... pierwsze co się rzuca w oczy to ciekawe opakowanie, a raczej grafika na nim. Mi się bardzo podoba. Na opakowaniu znajdziemy informacje o tym, że jest to peeling, który może być używany zamiast żelu pod prysznic, bo się pieni. I jest to prawda. Najpierw peelinguje, a gdy drobinki się rozpuszczają, peeling zmienia konsystencję w pianę i można się nim także umyć. Pięknie, naturalnie pachnie.
Jedyny maleńki minut tego produktu to... sucha skóra po użyciu. Jest gładka, owszem, ale bez balsamu do ciała się nie obejdzie. Dla mnie to nie problem, bo ja i tak codziennie się smaruję, ale jeśli ktoś nie lubi smarowania ciała, to ten peeling może być nie do końca dla niej.
Peeling ma fajną, dość zbitą konsystencję, która nie rozlewa się i nie marnuje.
Moja ocena: ★★★★☆ (4,5/5)
Organic Shop papaya & sugar body scrub
Organic shop peeling do ciała o zapachu papai
Drugi peeling do ciała, który także miałam okazję użyć trzy razy (i także, jeśli moja opinia się zmieni, zaktualizuję wpis). Markę poznałam właśnie dzięki współpracy, bo wcześniej nic z niej nie miałam. Słyszałam jednak o niej wiele i z chęcią przetestowałam peeling.
Pachnie cudownie, jeszcze ładniej niż poprzedni peeling z LaQ. Naturalnie, owocowo. Nie znam zapachu świeżej papai, ale przypuszczam, że jest bardzo zbliżony do tego.
Peeling jest dość zbity, a konsystencja kojarzy mi się z roztopioną na słońcu gumą rozpuszczalną. Nic się nie marnuje, bo nic się nie przelewa przez palce. Podczas używania drobinki się rozpuszczają. Jest on troszkę mocniejszym zdzierakiem niż peeling z LaQ, ale nadal nie jest to nieprzyjemne. Nie pieni się.
Skóra po nim jest gładka i nawilżona, mogłaby obyć się bez balsamu do ciała. Nie ma nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia skóry. Także z tych dwóch peelingów wolę ten. A ten zapach to naprawdę... czysta przyjemność z korzystania.
beBIO Ewa Chodakowska naturalne masło do ciała
beBIO Ewa Chodakowska naturalne masło do ciała - opuncja figowa, biała herbata, witamina E
No i żeby nie było tak kolorowo, mamy tutaj masło do ciała, a właściwie (według mnie) krem, bo konsystencją masła to nie przypomina. Owszem, w składzie ma masło shea i kakaowe, ale konsystencja nie jest zbita, a właśnie taka lekka jak krem (gęstsza jednak od balsamu). Pomijając ten fakt, zapach jest totalnie nie mój, choć trzeba powiedzieć, że bardzo naturalny, bo V. stwierdził, że owszem, pachnę herbatą. Każdy ma jednak inne preferencje zapachowe, więc niech to nie będzie decydującym głosem.
Z marką mam styczność pierwszy raz. Masło opisane jest jako nawilżające i z tym się zgadzam, bo nawilżenie trzyma bardzo długo. Sama używam go także do stóp i też się sprawdza. Dobrze się wchłania, nie zostawia lepkiej warstwy. No tylko ten zapach... chociaż ulatnia się na szczęście stosukowo szybko i nie pachnę całymi dniami herbatą.
Więc jeśli chodzi o działanie, jest dobrze. Zapach na nie, ale też nie jest odrzucający. Używałam go codziennie przez ostatnie dwa tygodnie. Wydaje się być całkiem wydajny.
Moja ocena: ★★★ (3/5)
4organic naturalny olejek do masażu zmysłowego
Spodziewałam się czegoś... innego, a dostałam i tak całkiem fajny produkt. Myślałam, że będzie to intensywnie pachnący olejek, a okazało się, że zapachu praktycznie nie czuć (na dłoniach owszem, ale z daleka nie). Powiem szczerze, że nam się to spodobało, bo V. nie lubi każdego zapachu, który lubię ja (i odwrotnie też tak to działa), więc taki neutralny jest o wiele lepszy. Nikogo nie drażni.
Muszę bardzo pochwalić opakowanie. Czasem olejki mają to do siebie, że dosłownie wylewają się z opakowań. Tutaj olejek płynie kropla po kropli (jak ściśniemy opakowanie, będzie płynąć szybciej). Dla mnie to zaleta, bo przy przygaszonym świetle niekoniecznie widać, ile się go nabrało i łatwo byłoby przelać. Tu nie ma takiej możliwości.
Rozprowadza się fajnie, skóra na drugi dzień jest przyjemna w dotyku, miękka i nie jest sucha. Masować nie potrafię, ale tak czy tak próbowałam :) i taki olejek jest fajnym bodźcem do urozmaicenia sobie wieczoru. Wydaje mi się, że moim językiem miłości jest dotyk, więc ten olejek ładnie uzupełnia moją potrzebę dotyku właśnie.
Olejek mieliśmy okazję użyć raz.
Moja ocena: ★★★★★ (5/5)
Mydlarnia Cztery Szpaki hydrolat z kwiatu lawendy
To nie jest mój pierwszy produkt z Czterech Szpaków (szampon w kostce 4szpaki), więc byłam nastawiona pozytywnie, bo przecież mojego ukochane szamponu zużyłam już kilka kostek, a dwie leżą w zapasie. To nie jest też mój pierwszy hydrolat lawendowy, wiedziałam więc, czego się spodziewać.
Dlatego właśnie jestem zawiedziona.
Zapach to nie jest czysta lawenda. No nie. Lawendę kocham całym serduszkiem, więc doskonale znam jej zapach. I skład także nie jest czystą lawendą, bo jest tam ekologiczny konserwant z rzodkwi i wydaje mi się, że to właśnie przez niego zapach jest inny.
Ale tylko to chcę skrytykować. Hydrolat stosuję do twarzy. Ma pompkę, ładnie się rozpyla i choć producent zaleca psikanie na wacik i przecieranie twarzy, to ja wolę zrobić to bezpośrednio na twarz (na własną odpowiedzialność). I sprawdza się fajnie. Serum, które nakładam na wilgotną od niego cerę, wchłania się o wiele szybciej. A przy okazji wydaje mi się, że faktycznie działa on, zgodnie z obietnicą producenta "gojąco, łagodząco, kojąco, antyseptycznie i antybakteryjnie". Zauważyłam to, bo nowe wypryski znikają o wiele szybciej i w razie rozdrapania, goją się także szybciej.
Ogólnie jestem z produktu zadowolona, ale ten zapach naprawdę mnie zawiódł. Na koniec dodam, że opakowanie jest szklane. Używałam go dwa razy dziennie przez ostatnie dwa tygodnie.
Moja ocena: ★★★★ (4/5)
Yope płyn do mycia naczyń
Yope płyn do mycia naczyń (bergamotka, werbena, bazylia)
Co w kosmetykach robi płyn do naczyń? Nie chciałam wybierać drugiego produktu do twarzy, bo zbyt wiele zmian w pielęgnacji nie jest dla mnie dobre. Nie znalazłam nic innego, co by mnie zainteresowało, a płyn do naczyń przyda się zawsze, prawda? Tym bardziej, że uwielbiam markę Yope i miałam masę kosmetyków z tej marki. Z chęcią więc wypróbowałam płyn do naczyń, chociaż zmywać nie lubię.
Pachnie ładnie, co jest dla mnie ważne, bo jednak zmywa się dość często (i u nas sporo, bo mimo dwóch osób + Mały Człowiek i jego miseczka, dużo gotujemy i brudzimy. Dobrze, ja brudzę). Pieni się świetnie, dużo go nie trzeba (kiedyś miałam płyn, którego trzeba było kilka pompek, by umyć dosłownie kilka naczyń). Domywa naczynia.
I teraz uwaga, bo będzie coś, co dla mnie jest WOW: nie wysusza dłoni. Każdy poprzedni płyn do naczyń dłonie wysuszał, a ten tego nie robi i nie muszę od razu biec po krem do rąk. Nie wiem, jak dla ciebie, ale dla mnie to WOW.
Moja ocena: ★★★★★ (5/5)
Wyszedł z tego całkiem długi wpis, ale chciałam napisać wszystko, co tylko przyszło mi do głowy. Naprawdę nie lubię powierzchownych recenzji w stylu: użyłam raz, cud, miód i orzeszki, a potem produkt ląduje w bublach miesiąca. Tutaj są wszystkie moje wątpliwości, wszystkie zachwyty. Mam nadzieję, że spodobał się ci ten wpis.
Znasz któryś z tych kosmetyków? Lubisz? A może polecisz inne kosmetyki tych marek?
Trzymaj się ciepło i do zobaczenia!
Twoja opinia o kosmetykach jest dla mnie bardzo ważna.Lubię się z Tobą skonsultować,zanim coś z tej kategorii kupię,bo jeszcze nigdy nie byłam zawiedziona.Kazdy produkt zużywam do końca i kupuję kolejny taki sam.Mam swoje ulubione kosmetyki
OdpowiedzUsuńróżnych marek ale chętnie skuszę się na masło do ciała.Jeśli piszesz, że skóra jest długo nawilżona to chętnie je wypróbuję.Myślę,że jak zwykle, się nie zawiodę.Zapach herbaty akurat lubię więc myślę nie będzie mi przeszkadzał.
Cieszę się! Chociaż dla ciebie ten balsam może być jednak za mało nawilżający.
UsuńW końcu muszę zamówić coś z tego sklepu :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTeż wybrałam sobie do testów ten produkt laq, ta wersja ma dużo lepszy zapach niż melon. Miałam go wcześniej i dawał strasznie warzywami :D Peeling OS też znam, ale tu woń jest zbyt cukierkowa dla mnie.
OdpowiedzUsuńOo dobrze wiedzieć :)
UsuńZależy też, co proponują i z jakiej firmy. Najczęściej piszę o własnych produktach kupionych przez siebie samą, ale nie o to chodzi ;) Też wszystkiego nie przyjmuję, ale ze sklepu Bee też nie odmawiam współprac :D Chetnie tam zajrzę po migdały, które uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńJa też najczęściej piszę o własnych zakupach, albo prezentach od bliskich :)
UsuńKilka razy zamawiałam już na bee.pl ale był to raczej produkty spożywcze, takie jak mąki bezglutenowe, makarony itp. Markę LaQ znam, miałam sporo produktów od nich i miło wspominam, zwłaszcza różową pastę do mycia twarzy, która była jak chmurka. A taki olejek do masażu mam ale bodajże z 4szpaki i również bardzo go lubię.
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować kiedyś tę różową pastę :)
Usuń