Moja metoda jest prosta i skuteczna. Ale przed jej odkryciem błąkałam się w różnych zawiłościach planowania, które było raz mniej, a raz bardziej, ale zawsze nieskuteczne.
Co się nie sprawdziło, jeśli chodzi o planowanie z niemowlakiem?
- planowanie zadań na konkretną godzinę - zapomnij, że dziecko będzie spać każdego dnia o tej samej porze (moje nie śpi, jeśli twoje tak - zazdroszczę!);
- planowanie zadań na konkretny dzień, bo może się okazać, że jednak twoje dziecko ma inne plany i chociażby akurat tego dnia będzie wymagać uwagi non-stop i naprawdę nie interesuje go, że miałaś inne zadania do zrobienia;
- planowanie ścisłego harmonogramu treści (czy to na bloga, czy Instagram) - jak wyżej: nagle okaże się, że twoje dziecko ma zupełnie inne plany.
W pewnym momencie pomyślałam sobie, że przy dziecku to w sumie nic się nie da zaplanować. Ale jednak jestem tu, piszę dla ciebie ten wpis, publikuję regularnie na Instagramie, piszę kolejnego ebooka (tym razem z milionem sposobów na oszczędzanie i o prowadzeniu domowego budżetu), zajmuję się dzieckiem, domem, robię kursy, słucham podcastów, gotuję, mam czas dla męża itd.
Czyli coś jednak się sprawdziło.
Główna zasada planowania z niemowlakiem: nigdy nie planuj zadań na konkretny dzień/czas
Zrobiłam sobie zupełnie inne strony w moim planerze (możesz je zobaczyć na moim Instagramie @kocipunktwidzenia). Podzieliłam rozkładówkę na dwie części. Na jednej stronie mam miejsce na duże zadania, codzienne zadania, inne zadania/notatki. Na drugiej stronie mam rozpiskę tygodniową i notatnik.
Duże zadania
Tu wpisuję wszystkie zadania, które przychodzą mi do głowy i są jednorazowe (chociażby: wpis na bloga na temat..., grafika na Instagram na temat..., pakowanie na wyjazd, nagranie na Instagram na temat..., napisanie newslettera, wystawić rzeczy na Vinted itd.). To są zadania, które nie mają konkretnego terminu, ale po prostu są do zrobienia.
Oczywiście, to nie jest aż tak proste. Materiały na #domowaśroda na Instagram muszą powstać przed środą (ale bez różnicy, czy zrobię je w poniedziałek, we wtorek, czy w środę rano). Wpisy na bloga podobnie (tak, by były dwa w tygodniu, choć czasem zdarza się jeden i nikt nie płacze). Newsletter - do soboty. Ale ogólnie nie jest tak, że w poniedziałek mam konkretną listę zadań.
Gdy mam wolny czas, siadam do zadań. Nie patrzę na nic, tylko biorę pierwsze zadanie z listy i robię, jak mam więcej czasu - robię drugie, trzecie itd. Tak długo, jak mogę. Ile się uda, tyle się uda. Czasem to jedno zdjęcie czy filmik, czasem zdążę zrobić edukacyjną karuzelę na Instagram, a czasem napisać wpis na bloga i zrobić 3 inne rzeczy. Nigdy nie wiadomo.
I do tego wszystko się sprowadza: z dzieckiem nigdy nic nie wiadomo, dlatego mam plan bez planu. Czyli listę zadań bez terminów wykonania. Działam według tej zasady od paru tygodni i świetnie mi się sprawdza. Nie robiłam tyle odkąd maluch się urodził, bo ciągle próbowałam mieć konkretny plan i się nic nie udawało. Teraz jest inaczej.
Codzienne zadania
To moje nawyki i zadania, które muszę (dobrze: chcę) robić każdego dnia. To m.in. wzięcie witamin, zjedzenie owocu, ruch, wietrzenie mieszkania, ale też wrzucenie relacji na Instagram czy też pisanie (nie ważne czy tekstu na bloga, czy ebooka) oraz czytanie.
Przyznaję bez bicia: nie udaje się robić wszystkiego codziennie. Jestem tylko człowiekiem. W poniedziałek, po założeniu wkładki domacicznej, tak bardzo bolał mnie brzuch, że nie zrobiłam nic. Nie ważne, że miałam takie plany. Odpuściłam na rzecz odpoczynku. Za to dziś (w środę) idzie mi o wiele lepiej.
Inne zadania/notatki
Tu wpisuję moje pomysły na kolejne treści, zadania pierdołowate (czyli takie małe, które zajmują chwilę, albo nie są tak ważne, np. wyczyszczenie zabrudzeń na ścianach). Jak skończę zadania z listy dużych zadań - mogę zabrać się za te, ale nie muszę.
Rozpiska tygodniowa
Tu mam wypisane wszystkie dni tygodnia, bo przecież są takie zadania, które wymagają konkretnego dnia (chociażby wizyty u lekarza). I właśnie takie rzeczy tam wpisuję. To miejsce tylko i wyłącznie na konkrety: pójść do apteki po szczepionkę, szczepienie, lekarz, wyjazd do Krakowa, odwiedziny mamy itd.
Dzięki temu, że mam takie zapiski obok listy zadań, mogę spojrzeć na swój tydzień bardziej realistycznie i stwierdzić, że nie dam rady zrobić aż tyle, bo mój tydzień jest zawalony; albo wręcz odwrotnie - wyjątkowo nic się nie dzieje, więc mogę zapisać sobie więcej "dużych zadań" do wykonania.
Notatnik
To miejsce na dodatkowe notatki, które są bardzo różne (a czasem nie ma ich wcale). Zapiszę tam, co kupić dla kotów, jak zadzwoni babcia. Albo co spakować na wyjazd do Krakowa. Albo, że ktoś prowadzi darmowy webinar, który mnie interesuje. Przeróżne rzeczy, taki brain dump (czyli miejsce, w którym zapisuję to, czego nie chce mi się pamiętać).
Jeszcze jakieś 2 miesiące temu denerwowałam się, że z dzieckiem nie mogę nic konkretnie zaplanować, ale nie poddałam się i opracowałam swoją metodę. Może ci się przyda? Daj znać w komentarzu.
Trzymaj się ciepło i do zobaczenia!
Nie jestem mamą, ale jestem przekonana, że da się wszystko, kwestia organizacji :)
OdpowiedzUsuńNie do końca. Czasem ta "organizacja" nie zależy od nas :)
Usuń