"Lato na RODOS" Katarzyna Ryrych
W zasadzie miałem powiedzieć: "Z normalnymi dzieciakami", ale przypomniałem sobie to wszystko, co przez cały ubiegły rok tłumaczył mi Makmarfi. Że nie ma wyraźnej granicy między tym, co normalne, a tym, co nienormalne, chyba że ktoś słyszy głosy albo widzi rzeczy, których nie ma. Ale to też nic pewnego, bo tak naprawdę to nikt nie napisał czarno na białym, że to jest takie, a tamto inne. I że coś jest, a czegoś nie ma.
Ten cytat bardzo mi się spodobał. Pośród mieszkańców Dziczy, Porszak czuje się normalny. Tam nikt o nic nie pyta. Jeśli czegoś nie wolno, to nie wolno i każdy to akceptuje bez docinków. Tam każdy może być sobą.
Chciałabym, by każdy rodzic przeczytał tę książkę i zrozumiał, że każde dziecko jest inne i należy je akceptować bez względu na chorobę na którą cierpi, bez względu na (w tym wypadku) spektrum autyzmu i poszłabym o krok dalej: bez względu na wiarę, wyznanie, orientację seksualną. Bez względu na wszystko (choć niektórych zachowań akceptować nie można, np. łamania prawa, ale to nie jest wpis o wychowaniu).
Moja ocena: ★★★★★★★★★ (9/10)
"Narzeczona Nazisty" Barbara Wysoczańska
584 strony jakże ciekawej i porywającej historii, której jeszcze kilka lat temu bym nie wzięła do ręki. Gdy chodziłam do technikum i weszliśmy w epokę wojny i okupacji, po którejś lekturze z kolei zaczęły mi się śnić koszmary. Przestałam czytać takie książki w ogóle. A teraz... czytam. Choć mój sposób może się niektórym nie spodobać, to nie jest mój problem. Tak sobie radzę z tym trudnym i bolesnym tematem. Tym razem powieść to fikcyjna historia osadzona na kartach historii. Biorą w niej udział postaci znane, takie jak chociażby Hitler i jego "wyznawcy". Tym razem było łatwiej udawać, że to tylko fikcja, bo przeplatała się ona z tym, co prawdziwe. Ale tak właśnie sobie radzę z taką tematyką: wyobrażam sobie, że to tylko fikcja.
Sama opowieść jest bardzo ciekawa. Hania Wolińska to mieszkanka Warszawy i studentka germanistyki. Wyjeżdża ona latem do pracy jako dama do towarzystwa starszej niemieckiej arystokratki, która uknuwa plan i sprowadza do Gdańska swojego wnuka, by ten zakochał się w Hani, a dziewczyna w nim. Dopina ona swego i przed wojną Johann zaręcza się z Hanią. Wyjeżdżają do nazistowskiego Monachium. Głównym bohaterom nie podoba się to, co dzieje się w Niemczech. Póki mogą, póty nie uczestniczą w hitlerowskich planach. Problem w tym, że ojciec i brat Johanna to zagorzali naziści i przez nich bohater musi pracować dla Fuhrera pod groźbą "zaszkodzenia" Hani.
Gdy w końcu odmawia wypełnienia rozkazu, dostaje nakaz przyłączenia się do armii III Rzeszy. Hania ucieka do Warszawy, w której już toczy się wojna.
Czy kiedyś się odnajdą? Czy w takim świecie można kochać? Czy związek Niemca i Polki ma jakiekolwiek szanse?
Bardzo mi się ta książka podobała, mimo naprawdę trudnej tematyki. Wrogie państwa, wojna, miłość... tego nie da się połączyć. A może jednak da? Opowieść zaskakiwała mnie praktycznie do samego końca, choć zakończenia się spodziewałam właśnie takiego.
Moja ocena: ★★★★★★★★★ (9/10)
"Fit na zawsze" Marta Hennig-Kruk
Kiedyś byłam całkiem fit, choć o tym nie myślałam w tej kategorii. Ćwiczyłam, jadłam w miarę zdrowo i tyle. A potem przyszła ciąża, zakaz ruchu, poród, ból całego ciała, wracanie do jakiejkolwiek sprawności, zmęczenie... można by tak długo wymieniać, ale prawda jest taka, że po prostu mi się nie chciało nic robić, choć chciałabym prowadzić styl życia taki, jak kiedyś, albo nawet zdrowszy. Ale nie zrywami, jakich miałam w życiu mnóstwo, a raz i na zawsze. Po to jest ta książka.
Jeśli spodziewasz się rewolucyjnej metody, to cię zawiodę, ale nie ma tam nic w stylu: nie możesz jeść buraków, musisz pić wodę z cytryną na czczo oraz ćwiczyć 6 razy w tygodniu. To nie tak.
Marta pokazuje, jak być fit na zawsze, a nie tylko na chwilę. Bez wyrzeczeń, bez zakazów, nakazów, dziwnych zasad (nigdy nie widziałam sensu picia wody z cytryną rano!), bez zrywów, ostatnich wieczerzy i żegnania się ze słodyczami. Bez spiny. Po ludzku.
I tego mi właśnie było trzeba. To zbiór tak podstawowych zasad, że nikt na nie nie patrzy, szukając rewolucji. A właśnie tych zasad nam trzeba w życiu, tych podstaw, które będą trzymać wszystko w ryzach i pozwolą jeść zdrowo przez całe życie, pozwolą przy tym zdrowym odżywianiu jeść to co lubimy i na co mamy ochotę (jest miejsce na słodycze i przekąski). I tak samo z ruchem. Nabrałam w końcu chęci do działania, bo nie miałam ich wcale. I wiem już, jak działać, żeby to miało sens i żeby nie był to kolejny zryw, który potrwa góra trzy dni.
Marta wspomina także o akceptacji siebie, pracy nad sobą oraz innymi niż dieta i trening aspektami bycia fit.
Cała książka jest oprócz tego pięknie wydana. Masa cudnych zdjęć jako przerywniki dla konkretnej treści.
Moja ocena: ★★★★★★★★★★ (10/10)
"Jak wychować syna na feministę, czyli świadomego, wolnego i szczęśliwego mężczyznę" Aurelia Blanc
Znasz którąś z tych książek? A może polecasz inną? Napisz w komentarzu!
"Narzeczoną Nazisty" mam na liście do przeczytania
OdpowiedzUsuńDaj znać, czy ci się podobała ;)
Usuń