Minęły kolejne dwa miesiące. Dobrze, że nic nie jest wykłute w kamieniu, bo gdybym publikowała ten przegląd nadal co miesiąc, tylko bym się frustrowała i przestałabym czytać dla przyjemności, a robiłabym to jedynie z obowiązku. Przez ostatnie dwa miesiące nie udało mi się zbyt dużo przeczytać. Były to dwie książki w całości, a dwie zaczęłam (ale o nich pisać dziś nie będę). Opowiem wam o popularnonaukowej książce "Mitologia Słowian" Aleksandra Gieysztora oraz zbiorze opowiadań "Witajcie w Rosji" Dmitry'a Glukhovsky'ego.
Od długiego czasu wrzucałam recenzje świetnych książek, aż można by pomyśleć, że oszukuję i to nie są moje prawdziwe opinie. Prawda jest taka, że trafiałam na super książki i to było szczęście, bo nie zawsze tak jest, że porywający opis wiąże się z ciekawą opowieścią. A czasem nawet polecenia innych okazują się bardzo mylne (mam tak z niektórymi zachwalanymi autorami). Tym razem dwie książki... zupełnie inne. Czy dałam radę przez nie przebrnąć?
"Mitologia Słowian" Aleksander Gieysztor
Jeśli spodziewacie się przyjemnej lektury, z której dowiesz się, w co wierzyli nasi przodkowie... to tego nie dostaniesz. Przykro mi to stwierdzić, ale spodziewałam się po "Mitologii Słowian" czegoś zupełnie innego. Przeczytałam całą, a raczej przez nią przebrnęłam, bo było sporo ciekawych momentów, ale niestety okraszonych trudnym językiem. Ta książka wygląda jak praca naukowa, bo w sumie pracą naukową jest.
Jeśli chcesz poznać historię Słowian i ich wierzenia - przeczytaj. Ale nie nastawiaj się na przyjemną i szybką lekturę. Sama czytałam ją praktycznie przez miesiąc, po kawałku, aż w końcu się zmusiłam, by doczytać do końca i mieć ją z głowy.
Nie mówię, że to zła książka, ale po prostu nie taka, jakiej się spodziewałam. "Mitologia Słowian" ma jednak swoje plusy:
- przedstawia różne aspekty wiary Słowian (które trzeba wyczytać między trudnymi zagadnieniami),
- porównuje mitologię Słowian z różnymi wierzeniami i pokazuje, że tak naprawdę każde zaczerpnęło coś od innego,
- pokazuje, co chrześcijaństwo zaczerpnęło z wierzeń słowiańskich,
- omawia słowotwórstwo i etymologię słów (jest to bardzo ciekawe, jeśli interesujesz się językiem),
- pokazuje różnice między słowiańskimi wierzeniami wśród różnych słowiańskich plemion,
- opowiada o Rusi Kijowskiej, czyli dzisiejszej Ukrainie, bardzo dużo, bo to kolebka wierzeń słowiańskich.
Jeśli ciekawi cię ten temat, przeczytaj tę książkę, ale pamiętaj, że sam styl może być dla ciebie trudny.
Moja ocena: ★★★★★★ (6/10)
"Witajcie w Rosji" Dmitry Glukhovsky
Cóż to była za książka. Autor "Metro 2033" ("Metro 2033", "Metro 2035")mnie tym razem zaskoczył. Czy pozytywnie? Niestety nie. Nie miałam chyba dobrej passy na czytanie książek w ostatnim czasie. O ile "Metro 2033" kocham całym sercem, tak o tej książce mogłabym napisać, że była "dziwna". Tak też opowiadałam o niej innym.
Po pierwsze: "Witajcie w Rosji" to zbiór opowiadań, a nie powieść, o czym przekonałam się po kilku "rozdziałach". Nie, nie czytałam wcześniej opisu. Po prostu żaden rozdział nie pasował do poprzedniego, więc stwierdziłam, że to opowiadania, które są zupełnie odrębne, choć wszystkie osadzone w Rosji.
Po drugie: znasz to powiedzenie, że "Rosja to stan umysłu"? No więc tak sobie pomyślałam, czytając tę książkę. Dziwne historie, dla nas nieprawdopodobne, ale gdy opowiadałam o nich mężowi, dochodziliśmy do wniosku, że w sumie tam wszystko jest możliwe. Wszak wiadomo, że czarny rynek w Rosji kwitnie.
Każde opowiadanie "Witajcie w Rosji" to zupełnie inna historia, poruszająca inny problem. Mamy profesora, który odkrył piekło, ale nie może nigdzie podzielić się swoimi odkryciami, bo zaczynają mu grozić. Znamy to z dzisiejszej Rosji, w której albo mówisz zgodnie z propagandą, albo grozi ci więzienie. Mamy też czarny rynek, a wręcz "produkcję" narządów do przeszczepów. Pojawiają się kosmici, ale nie ma dla nich czasu, bo prezydent jest ważniejszy... a to tylko kilka opowiadań. Nie zdradzę ci wszystkich.
Dziwne, wiem. Dlaczego więc doczytałam ją do końca? Właśnie dlatego, że była inna. Tak się na niej skupiałam, że nie myślałam o niczym innym, a to mi było bardzo potrzebne, by zatrzymać gonitwę myśli.
Czy polecam "Witajcie w Rosji"? Nie wiem. Jeśli lubisz nietypowe opowieści, i opowiadania w ogóle, to tak. Przeczytaj. Jeśli wolisz bardziej konwencjonalnie, nie sięgaj po nią, bo okaże się stratą czasu.
Moja ocena: ★★★★★ (5/10)
Dawno już nie wystawiałam tak słabych ocen, choć ani "Mitologia Słowian" ani "Witajcie w Rosji" nie są najgorszymi książkami, które czytałam. Za to dwie, które czytam teraz, są super i aż się nie mogę doczekać, by się nimi podzielić. Nie zdradzę na razie, co to takiego. Poczekaj!
A ty co polecasz? Może też trafiłaś na czytelnicze niewypały? Daj znać w komentarzu!
Trzymaj się ciepło i do zobaczenia!
PS. Jeśli nie masz czasu na czytanie, zajrzyj na mojego Instagrama. Pokazuję, jak znaleźć czas dla siebie.
chętnie bym przeczytała
OdpowiedzUsuńDaj znać, czy ci się spodobały :)
Usuń