Lipiec upłynął mi całkiem spokojnie. Uczę się nowego rozkładu dnia oraz obowiązków. Uspokoiłam się także i nie stresuję się już wszystkim, czym tylko się da. Udało mi się zorganizować sensowny plan pracy, dzięki któremu osiągam poszczególne małe cele. Na te większe przyjdzie jeszcze czas. W życiu prywatnym był mały przełom.
Czuję się...
Czuję się o wiele spokojniejsza. Rozwiązałam wszystkie sprawy, które generowały zbyt duży stres. Dzięki temu budzę się rano i mam siłę do działania. Nawet śpię lepiej, choć to akurat jest związane z tym, że maluch nie budzi się już tak często.
Oprócz tego czuję się kochana i wspierana. Mój mąż wiele mi daje i wiem, że ciągle to powtarzam. Ale wydaje mi się, że takich głosów także trzeba w tym świecie, w którym ciągle słyszymy tylko o problemach w małżeństwach. Nasze jest cudowne, choć bywają kiepskie momenty. No właśnie: momenty. Nie kłócimy się za bardzo, rozumiemy i wspieramy. Tego życzę każdej kobiecie, która chce spędzić życie z mężczyzną.
Potrzebuję...
Mogłabym powiedzieć, że potrzebuję więcej czasu, bo wciąż moja doba jest zbyt krótka. A może jednak potrzebuję lepszego określania priorytetów? I na pewno lepszej organizacji. I ja wiem, że nie wszystko da się ogarnąć dobrym planem dnia czy miesiąca. Ale są takie rzeczy, które sprawiają, że tracę czas. Prokrastynacja. Ona jest moją zmorą, choć jeszcze niedawno zarzekałam się, że dzięki dziecku potrafię działać efektywniej. Może i nadal tak jest, ale mimo wszystko teraz - gdy siedzę sama w domu, a mąż z synem wyszli na spacer - zamiast pisać, robiłam tak głupie rzeczy, jak odświeżanie maila co chwilę. To nic nie zmieniło, a tylko straciłam czas.
Ogólnie za dużo czasu tracę na rzeczy, które nie mają sensu. Na błahostki, bez których się mogę obyć. Nie mam tu na myśli efektywnego odpoczynku... ale no właśnie. Mój odpoczynek wcale nie daje mi regeneracji. Zamiast wykonać zadanie i odpocząć, jak miotam się między działaniami, w efekcie czego ani nic nie robię, ani nie odpoczywam. Pora na zmianę.
Przeczytaj tutaj > Dlaczego nie potrafimy odpoczywać?
Jestem wdzięczna za...
Jestem wdzięczna za to, że żyję w tych czasach. Owszem, nie są najłatwiejsze. Ale mamy dostęp do lekarzy (jest jaki jest, ale nie musimy umierać na gorączkę). W każdej chwili możemy kupić potrzebne leki. A jak jedne nie pomogą, to są inne opcje. Mamy dostęp do wiedzy, edukacji, możemy się rozwijać w tylu dziedzinach, w ilu tylko chcemy. Nie musimy zasuwać w polu, by mieć co jeść. I jako kobiety mamy jakikolwiek głos, możliwość rozwoju, pracy i życia po swojemu.
Doceńmy to, w jakich czasach żyjemy, bo naprawdę nie są złe.
Czekam na...
W lipcu czekałam na urlop. Wyjazd był krótki i niedaleki - napiszę o nim niedługo - ale potrzebny. Choć nie obyło się bez komplikacji, miło wspominam niektóre chwile. Na podróże marzeń jeszcze przyjdzie czas.
Czekam też, aż mąż w końcu dostanie dokumenty. Urząd znów się spóźnia. A ja znów się martwię. Wiem, że będzie dobrze. Tylko chciałabym, by w tym kraju choć raz zrobione było to, co trzeba.
Cieszę się...
Cieszę się z tego, że nasze dziecko przespało dwa razy całą noc. Pierwszy raz zdarzyło się to na wyjeździe, gdy spał z nami w łóżku. Drugi raz - w domu. Spał we własnym łóżeczku od 22 do 6:30 rano. To mały sukces, który na razie się nie powtórzył, ale i tak jest o wiele lepiej. Przeważnie budzi się raz. A nie tak, jak to miało miejsce wcześniej - nawet 5 razy w ciągu jednej nocy.
Cieszę się także z tego, że podjęłam dwie współprace na blogu. Efekty jednej już widziałyście (zobacz tu > Nie masz czasu na planowanie posiłków? Pokażę Ci, jak zrobić to szybciej!), a na drugą musicie jeszcze chwilę poczekać. Po tylu latach tworzenia tego miejsca w sieci w końcu mogę się rozwijać. Wiem, że współprace wyglądają jak reklamy. Po to są, nie będę Cię okłamywać. Jednak dobieram je tak, bym dała Ci wartość, a nie tylko "kup, kup". Dlatego też część z nich odrzucam. Nie jestem w stanie reklamować tu gorsetów wyszczuplających, biżuterii czy peruk. To byłoby totalnie sprzeczne z moimi wartościami. A takie oferty dostaję regularnie.
Współprace pozwalają mi na rozwój. Dzięki nim mam pieniądze na szkolenia, kursy oraz ebooki, które pozwalają mi tworzyć lepsze i bardziej wartościowe treści. Nie lubię stać w miejscu. Chcę dać Ci jak najwięcej pożytecznej wiedzy, a czasem po prostu rozrywki. Cieszę się, że tu jesteś. Bez Ciebie nie byłoby tego miejsca.
W lipcu cieszyłam się z wielu rzeczy. Jeszcze o jednej Ci napiszę, bo nie chcę zabierać Ci całego dnia. Ogromnie cieszę się, że nie muszę wracać na etat. Mogę zostać w domu, a moje dziecko nie musi iść do żłobka. Mam pracę, w której mogę się rozwijać i ten rozwój jest doceniany. Na produkcji nie było żadnych perspektyw.
Pracuję nad...
Wciąż i wciąż pracuję z kursem "Sprzedawaj słowem". Robię go powoli. Wykonuję zadane ćwiczenia, a potem je poprawiam. Gdy skończę, przejdę przez moje notatki jeszcze raz, tym razem uzupełniając wszystkie karty pracy. Dzięki kursowi piszę coraz lepiej.
Pracuję także nad rozwojem osobistym. Tym razem stawiam na... jednozadaniowość, choć wychodzi mi to kiepsko. Wiem, że w dzisiejszym świecie stawia się przede wszystkim na wielozadaniowość, ale to nie jest dobra droga. Rozpraszamy się, a przez robimy wszystko dłużej. To ma sens tylko w niektórych sytuacjach. Poza nimi powoduje tylko frustrację i nerwy. Dlatego staram się to zmienić.
Tęsknię za...
Nadal tęsknię za wspólnymi seansami filmowymi (albo chociaż za serialem). Niestety, nic nam z tego nie wychodzi. Mieliśmy także pójść na randkę, ale maluch się rozchorował i się nie udało. Jutro kolejna próba - zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Dopisane później: udało nam się wyjść na randkę. Było miło i najadłam się za wszystkie czasy. A wieczorem udało nam się obejrzeć 72 minutowy odcinek serialu. Uwaga... bez przerwy!
Chciałabym...
Miesiąc temu chciałam wprowadzić bardziej złożoną pielęgnację. Udało mi się to. Nie udało mi się jednak pisać regularnie dziennika. Nadrobię Dziennik Wieloletni, a potem spróbuję jeszcze raz pisać regularnie i zwykły, i wieloletni. Kupiłam nowy notes, bo stary jest na wykończeniu. Może to będzie dla mnie motywacją, by zacząć.
Chciałabym też w końcu spędzić czas sam na sam z mężem. Ale nie tak, że dziecko śpi obok, a po prostu - bez dziecka. Pójść na spacer, pizzę czy do kawiarni. Bez większej różnicy. Najważniejsze, byśmy byli sami i nie musieli biec do dziecka za kilka minut.
Najważniejsze wydarzenie...
Spodobała mi się poprzednia forma, więc przy niej zostanę i najważniejsze wydarzenia podzielę na kategorie:
- związek: czas spędzony razem, gdy mąż miał urlop i randka,
- dziecko: zaczyna bawić się w coraz więcej zabaw (np. jeżdżenie pojazdami) oraz mówić po swojemu (oprócz "mama am niam" jest jeszcze "bam, ba, brrrum"), lepiej śpi,
- ja: zadbałam o siebie bardziej w kontekście pielęgnacji,
- praca: zaplanowałam treści na bloga i Instagram na cały sierpień.
A jak wyglądał Twój lipiec? Napisz, chętnie przeczytam!
Ps. Możesz zobaczyć więcej na moim Instagramie!
Bardzo się cieszę, że u Ciebie lipiec był spokojnym miesiącem. U mnie był pod znakiem stresu i niepewności, zapomniałam co to wakacje. Teraz co tydzień chodzę z kot kotką do weterynarza, mam nadzieję że zmniejszy częstotliwość wizyt, bo już nie daję rady. W październiku urodzi się wnuczek,też się martwię, bo jest konflikt serologiczny.
OdpowiedzUsuńWspółczuję i tulę mocno! Trzymam kciuki za kotka oraz szczęśliwy poród u córki <3
UsuńFajnie, że masz teraz spokojniejszy czas. U mnie jeszcze nie do końca spokojnie, ale najgorsze za mną. Ostatni czas to zmiany i duży remont. Obecnie tez przydałaby mi się dłuższa doba, a może właśnie też lepsza organizacja czasu.
OdpowiedzUsuńSuper, że trafiła Ci się współpraca, która Ci odpowiada - życzę więcej :)
Dobrze, że najgorsze za tobą! Będzie lepiej. :)
Usuń