5 minut to niewiele
5 minut to niewiele, prawda? Ja w tym czasie przeczytam ok. 10 stron książki. Tygodniowo już 70. A to całkiem sporo. 5 minut jogi rano bywa zbawienne dla kręgosłupa, a medytacja uspokaja gonitwę myśli.
Wszystko brzmi tak pięknie, ale przecież te pięciominutówki się sumują. A nasza doba nie jest nieograniczona.
Weźmy taki poranek. Ile 5 minutowych zadań powinnyśmy robić?
- woda z cytryną,
- joga,
- medytacja,
- bardziej zaawansowana pielęgnacja,
- makijaż,
- fryzura,
- pisanie dziennika,
- lista zadań na dany dzień,
- pozytywne nastrajanie się,
- zdrowe śniadanie...
Zobacz, że tych zadań jest już 10. Dochodzi nam więc dodatkowe 50 minut (albo i więcej, bo nie da się zrobić śniadania i zjeść go spokojnie w 5 minut!). Gdzie to wcisnąć? A mowa tu tylko o poranku.
I ja wiem, że te wszystkie zadania brzmią świetnie, tak samo jak powiedzenie "to tylko 5 minut". Tylko, że nasza dobra naprawdę nie jest z gumy i nie możny wciskać jeszcze więcej zadań (choćby i najmniejszych), bo w końcu coś pęknie.
Jak z tego wybrnąć, skoro naprawdę chcesz o siebie zadbać i myślisz, że robienie tego wszystkiego Ci pomoże?
Po pierwsze: zrób sobie taką listę zadań, na której umieścisz to wszystko, co według siebie (lub innych) powinnaś robić. Nie ograniczaj się. Gdy już będziesz miała listę, policz, ile tych zadań jest. 10? 15? Pomnóż razy 5 i zobacz, ile czasu na nie wszystkie potrzebujesz. Pamiętaj jednak, że to najbardziej optymistyczna wersja, bo niektóre z tych zadań zajmą Ci pewnie więcej niż 5 minut.
I co teraz?
Drugi krok: Zastanów się, czy masz tyle wolnego czasu, by wrzucić do swojego planu dnia nowe nawyki i zadania. Jeśli o poranku masz urwanie głowy, to czy zmieścisz tam jogę, choćby nie wiadomo jak zdrowa była? Czy możesz wstawać jeszcze wcześniej? Jeśli na samą myśl o tym poczułaś zniechęcenie, tym bardziej nie wstaniesz jutro godzinę wcześniej pełna energii do działania.
Trzeci krok: Wybierz, co jest dla Ciebie naprawdę ważne z tej listy. Czy któreś zadanie znalazło się tam, bo tak powinno być? Nie lubisz cytryny? Jak więc będziesz pić rano szklankę wody z cytryną? Twoje poranki z dzieckiem to szkoła przetrwania? Może odłóż medytację na później?
Wybierz zadania, które są dla Ciebie ważne. Resztę wykreśl, albo zostaw na "kiedyś" (tudzież wieczne nigdy).
Czwarty krok: dopasuj zadania do swojego planu dnia, a nie do tego, jak powinnaś je realizować. Swego czasu praktykowałam jogę zaraz po wstaniu z łóżka. Teraz nie mogę tego robić, bo muszę przewinąć malucha, ubrać go, zrobić mu śniadanie itd. Dopiero później mam chwilę dla siebie (o ile ją mam). Wrzucanie więc jogi na siłę o poranku nie ma u mnie sensu. I nie, nie wstanę wcześniej, bo jak ja się budzę, budzi się też maluch. A poza tym przy nieprzespanych nocach ostatnie o czym marzę, to wstawanie wcześniej. Śpię tak długo, jak mały pozwoli.
Dlatego joga jest u mnie obecna, ale NIE codziennie i NIE rano. Praktykuję przeważnie kilka razy w tygodniu, najczęściej późnym popołudniem, a i z tym różnie bywa.
Piąty krok: podchodź sceptycznie do tego, co powinnaś i co trzeba robić. Dostałam kiedyś "radę", żeby suszyć włosy, bo nie można chodzić spać z mokrymi. Po pierwsze: u mnie suszenie włosów to nie 5 minut, a co najmniej 20 (mój mąż potwierdzi, bo czasem faktycznie je suszę, ale bardzo rzadko). Po drugie: co mi się stanie, jeśli będę spać z mokrymi? Przez całe życie tak robię i do tej pory nic mi nie jest, a moje włosy po 2 latach bez fryzjera wystarczyło podciąć o jakieś 5 cm, żeby nie były zniszczone. Więc chyba jednak mogę spać z mokrymi.
Pomyśl w ten sposób o tym, co masz na swojej liście. Czy coś jest tam tylko dlatego, że inni tego oczekują? A może wcale Ci się to nie podoba i nie chcesz tak robić? Nie musisz. Możesz wykreślić to zadanie (jak ja suszenie włosów i wodę z cytryną) i nie zaprzątać sobie nim głowy. To Twoje życie.
Pamiętaj, że te pięciominutówki się sumują. A Twoja dobra ma 24 godziny.
Bardzo interesujący post ! Trochę się pośmiałam, gdy wyszło, że tych 5-cio minutowych zadań zrobiło się tak dużo. Oczywiście, że trzeba patrzeć na siebie i swoje własne priorytety. W jednym tygodniu coś innego będzie ważne, w drugim można spróbować czegoś innego. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Priorytety to podstawa. A z tych 5 minut naprawdę dużo czasu potrafi się uzbierać. Można na to spojrzeć tak, że palacze przeznaczają 5 min na papierosa, a gdy palą paczkę dziennie, tracą aż 100 minut!
Usuń